Oskar, którego życie miało wyglądać inaczej...

Zbiórka zakończona
Wsparły 24 osoby
1 500 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 22 Lipca 2021

Zakończenie: 31 Lipca 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Mam na imię Oskarek. Chciałbym opowiedzieć Wam moją historię. Dopiero pod koniec mojej życiowej drogi zrozumiałem, co to znaczy człowieczeństwo i czym jest miłość. I tylko mi żal tych moich straconych 14 lat. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało. Może dlatego, że każdy dzień był do siebie podobny?

Gdy byłem szczeniaczkiem, wszyscy cieszyli się na mój widok. Byłem malutki i podobno strasznie słodki. Potem widziałem ludzi obok siebie. Po prostu byli. A ja nic dla nich nie znaczyłem. Za moje posłanie służyła stara, śmierdząca szmata w rogu korytarza. Jedynym moim zajęciem były samotne spacery po okolicy, a towarzyszył mi tylko głód i stado pcheł, które stopniowo sprawiły, że straciłem sierść i siłę. Latem słońce paliło moją skórę, zimą bardzo marzłem. Pogodziłem się z losem, tylko jakoś tak stawałem się coraz bardziej smutny. Ciągle marzyłem i wyobrażałem sobie, że gdzieś istnieje weselszy, milszy świat, ale on widać nie był mi pisany. Ostatnio, gdy jak zwykle podreptałem przed siebie, nagle upadłem i nie miałem siły się podnieść. Ból przeszywał mnie z każdej strony.

Przypomniałem sobie, że od dawna nic nie jadłem, a może tak wygląda koniec życia takiego psa jak ja? Słyszałem nad sobą znajome głosy, że zostanę uśpiony, bo jestem stary. Ale co to znaczy? Mam iść spać? Przecież dopiero popołudnie, to jeszcze nie pora... Wtedy do mojego ucha dobiegł obcy szept. Czuły, ciepły, kojący. Jakiś Pan i Pani głaskali moje umęczone ciało i powiedzieli, że są z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich i że usnę, ale odtąd w ciepłym łóżeczku. I że pojedziemy do weterynarza, będę leczony, a potem wybierzemy się na długie spacery po łąkach, lasach i moimi kompanami nie będą już te okropne pchły i kleszcze, tylko nowi psi przyjaciele.

Nie wiem, kim jest weterynarz, bo nigdy kogoś takiego nie poznałem. Uwierzyłem tym ludziom. Jeszcze nikt tak głęboko, z miłością nie patrzył mi w oczy. Obiecali, że będę szczęśliwy. Całe życie czekałem na te słowa...    

Powoli odzyskuję wiarę w ludzi i bardzo chce mi się żyć! Proszę, pomóżcie mi stanąć na łapki!

Pomogli

Ładuję...

Wsparły 24 osoby
1 500 zł (100%)
Adopcje