Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie mamy dobrych wieści w sprawie Ochotki - kuracja się nie powiodła. Antybiotyk niby jakoś działał na infekcję, ale... dobijał już i tak słabe nerki. Podjęliśmy więc decyzję o zaprzestaniu uporczywego leczenia i zapewnieniu Ochotce opieki paliatywnej - tak długo, jak długo nie będzie cierpiała. Niestety pod koniec listopada musieliśmy kicię pożegnać.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy dołożyli swoją cegiełkę do zakupu pompy strzykawkowej - na pewno jeszcze nieraz się przyda...
Nie jest łatwo - wlewy muszą odbywać się regularnie 3 x dziennie, co 8 godzin i trwają godzinę. Raz mieliśmy wpadkę - wenflon, w miarę jeszcze "świeży", odmówił posłuszeństwa - oczywiście było to w weekendową noc... Na szczęście sytuację udało się opanować!
Plusem całej tej sytuacji jest postawa Ochotki - jakby czuła, że to wszystko dla jej dobra - nie ucieka przy łapaniu, nie wyrywa łapki, przyjmuje najdziwniejsze pozycje, by ułatwić obsługę wenflonu (mocowanie na tylnej łapie nie należy do najprostszych, ale za to jest najbardziej wytrzymałe...); mało tego - polubiła leżenie na kolanach - pierwszy raz zostaje na nich, nie zwiewa, a nawet MRUCZY!
PS. Kwotę zbiórki pomniejszyliśmy o fundusze zebrane na operację Waleriana (1860 zł), która się jednak nie odbędzie ze względu na zmianę planu leczenia: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/uwolnic-waleriana-od-bolu (po odjęciu kosztów bieżących wizyt i leków).
Historię Ochotki znacie aż za dobrze - to dwa lata walki z nawracającym, okropnym katarem: kolejne posiewy (w których w końcu wyszedł Staphylococcus pseudintermedius), naprawdę silne antybiotyki, inhalacje, badania rynoskopem, a także kilka operacji w specjalistycznej klinice we Wrocławiu.
Ostatnia w listopadzie zeszłego roku celem oczyszczenia lewego nozdrza i poszerzenia prawego w związku z silną granulacją w jednej jamie nosowej oraz wyraźnym zwężeniem w drugiej, zaburzającym odpływ wydzieliny. A w tle nie najzdrowsze nerki seniorki, które musiały podołać tym wszystkim lekom czy narkozom...
Okresy, gdy było lepiej i wydawało się, że wreszcie kicia będzie zdrowa, oraz spektakularne załamania. Przerobiliśmy już naprawdę wszystko, łącznie z autoszczepionką. Gdyby nie zaskakująco dobry humor, apetyt (mimo zapchanego noska!) i wola życia Ochotki, pewnie bylibyśmy skłonni się poddać, ale koteczka nie wie, że jest poważnie chora i być może dlatego z ufnością i wszystkimi pazurkami trzyma się tego świata. Jesteśmy więc zobowiązani walczyć razem z nią.
Obecnie została nam już tylko jedna opcja - lek ostatniej szansy. By go podawać, potrzebna jest specjalna pompa (strzykawkowa), pozwalająca na precyzyjne odmierzanie odpowiedniej dawki specyfiku, bowiem mniejsza ilość nie wybije bakterii, a większa - mogłaby Ochotkę zabić… Taki sprzęt nie jest tani - koszt to 2895 zł, ale alternatywą dla braku leczenia byłaby eutanazja. Innego ratunku naprawdę już nie ma.
Dlatego bardzo prosimy Was o wsparcie tej ostatniej walki Ochotki poprzez pomoc w opłaceniu faktury za pompę i trzymanie za koteczkę kciuków. Z całych sił, tak mocno, jak tylko dacie radę...
Ładuję...