Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mamy przykre wieści.
Nasz białaczek wczoraj trafił na zabieg podczas którego miał problemy z oddychaniem. Oprocz okropnego stanu pyszczka przez kalciwirusa weterynarka zauważyła zmianę rozrostowa w gardle.
Pomimo, że serce szukało nadziei rozum podpowiadał jedyną słuszna decyzję Niestety ale musieliśmy go pożegnać bo to walka wiatrakami przy Felv.
Lata na ulicy zrobilo swoje. Na pewno miał dom bo był oswojony. Jak zawsze człowiek zawiódł.
Został zgarnięty ze śmietnika, nie chcący już jeść przez to co działo się w jego pyszczku. Nie przeżyłyby raczej już zimy albo by jej nie dożył. A śmierć głodowa to okropna sprawa… i tak cud że tyle wyrwał. Jednak kalciwirus był aktywny, pojawiały się gorączki leczony byl od początku czyli od tych 3 tygodni i nadal nie można było mu podać tabletki z powodu bólu.
Był leczony, odrobaczony, testy, potem PCR, badania krwi x2, przed nim by była kastracja, robienie zębów… Niewiele czasu byśmy mu niestety kupili. Gdyby nie Felv byłaby nadzieja w kolejnej operacji usunięcia tej zmiany.
Bardzo nam go żal podjęliśmy jednak próbę. Zaczął jeść. Odszedł w cieple bez głodu i wśród ludzi.
Wychodzisz wyrzucić śmieci, a tam czeka na Ciebie taka bida. Pojawił się znikąd. I nie wiadomo czy płakać, czy się śmiać. Codziennie nasze koty walczą z panleukopenią i jeździmy codziennie z nimi na kroplówki... Nie możemy zatem go na razie wziąć do klatki, bo nie mamy nic gotowego/czystego.
Przyjęła go do siebie Pani Milena, bo nie mieliśmy jak go zabezpieczyć. Pobraliśmy krew, kocurek jest niekastrowany, sierść w złym stanie, bardzo miziasty. Został już odrobaczony. W teście jednak białaczka. Musimy wysłać PCR. Potrzebujemy na to kilkaset złotych.
Kot potrzebował pomocy, nie je pomimo chęci! W paszczy ogromny stan zapalny dostał zastrzyki. Potrzebuje leczenia... Pomożecie?
Ładuję...