Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sani, Gumiś i Kala oraz ich mama Bunia w nowych domkach <3
___________________
Gumisie harcują... już w nowych domkach
Tak jak obiecaliśmy, znaleźliśmy maluchom najwspanialsze rodzinki pod słońcem . Sani, Gumiś i Kala będą wiedli bajkowe życie u boku swoich nowych opiekunów. Pozdrawiamy Ich serdecznie i dziękujemy Im za pokochanie dzieci Buni.
Trzymamy kciuki by kruszynki rosły jak na drożdżach, były zdrowe i mądre . Ich opowieść dopiero się zaczyna i mamy nadzieję, że będzie wypełniona tylko pozytywnymi stronami.
____________________
BUNIA ADOPTOWANA <3
Historia gumisiowej rodzinki znalazła happy and . Bunia, mamusia maluchów również znalazła kochający i troskliwy domek.
Pożegnanie nie obyło się bez łez, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Bunia w końcu znalazła swoich ludzi na wyłączność. Dzięki temu możemy pomóc kolejnym bidom .
Bardzo dziękujemy Pani Ewie i Panu Andrzejowi za tą adopcję. Trzymamy kciuki, aby Bunia się szybko zadomowiła. Pozdrawiamy i życzymy wspaniałych chwil spędzonych z malutką .
Śliczna psia rodzinka cudem uratowana z rozpadającej się stodoły! Interwencja jakich wiele, ostatnia tego dnia - pies bez odpowiedniego schronienia na łańcuchu. Musimy się śpieszyć, już noc nadchodzi, a mamy przeszło 100 km. do Łodzi... Jesteśmy dobrej myśli, właścicielka wydaje się osobą współpracującą i obiecuje dostosować się do zaleceń.
Pozytywnie nastawieni wychodzimy z posesji, gdy nagle z dziurawej stodoły dobiega nas dźwięk cichego popiskiwania... Spojrzawszy po sobie, pytamy pani czy ma jeszcze inne zwierzęta. Przyznaje, że od przeszło miesiąca szwenda się tu taki mały piesek, któremu zostawia jedzenie.
Jak na złość wysiada latarka... Z obawą wchodzimy do ogromnej stodoły, modląc się, żeby dach nie zwalił nam się na głowę. Świecimy telefonami i naszym oczom ukazuje się ogromny rozgardiasz. Stosy śmieci, gratów, butelek, szkła... Gdy przedostajemy się w dalszą część, słyszymy szczeknięcie i popiskiwanie.
Przesuwamy ostrożnie stare szafki, aż dostrzegamy malutką sunię na brudnej poduszce.
Zakrywa swoim ciałkiem trzy puchate kuleczki. Kucamy, o dziwo podchodzi ufnie, tak jakby prosiła nas o ratunek. Zaraz za nią odważnie wypełzają maluchy.
Nie zastanawiamy się ani sekundy!Nie myśląc o tym, gdzie o tej porze zabierzemy psiaki, ruszamy do auta po transporter. Jesteśmy wykończone, czeka nas jak zawsze obowiązkowy weterynarz (znów ta nocna, niedzielna wizyta...).
Cieszymy się, że pieski nie skończą gdzieś na łańcuchach. Nie są w złej kondycji, ale mają sporo pcheł. Dobrze, że ten problem da się w miarę szybko rozwiązać.
Widać, że dzielnej mamie nie było w życiu łatwo... Ma poobcierany pyszczek, trudno było również nie zauważyć kilku bardzo opitych kleszczy.
W lecznicy została podana podstawowa profilaktyka, więc nareszcie możemy wracać do domów.
Cała czwórka jedzie do jednej z naszych inspektorek.
________________________
Tak oto trafiły pod nasze skrzydła kolejni podopieczni -
ok. 3-letnia Bunia (6 kg)
i jej 4-tygodniowe szkraby:
Sani (1,2 kg)
Kala (1,4 kg)
Gumiś (1,6 kg)
Niestety, w domu tymczasowym okazało się, że pchły nie są jedynym problemem. Cała rodzinka jest okropnie zarobaczona. Już trzeci dzień wychodzą z nich "obcy"...
Na szczęście maluchy są żywiołowe i radośnie brykają, oby tak pozostało! Trzymajcie z nami kciuki! Szczeniaczki będą mogły pojechać do nowych domków za ok. miesiąc. Czyż nie są urocze? Popatrzcie tylko na te pyszczki (jeden jakże wyjątkowy!). Tymczasem potrzebujemy zapewnić im i ich mamie odpowiedni start ku nowemu, lepszemu życiu. Całą rodzinkę trzeba będzie jeszcze odrobaczać, ponownie podać preparat na pasożyty zewnętrzne, zaszczepić, wykastrować w odpowiednim czasie Bunię.
Potrzebujemy dobrej karmy, bardzo potrzebujemy podkładów. Ostatnie miesiące dały nam mocno w kość i kolejny raz jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc. Jeśli chcesz dołożyć cegiełkę do utrzymania psiej rodzinki z zagraconej szopy, zapraszamy do wsparcia.
Ładuję...