Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszystkie maleństwa zostały adoptowane <3
Szczeniaczki powoli rozglądają się za nowymi rodzinkami
Ach jak ten czas leci! Nasze sierotki - Kiara, Kowu, Mufasa, Pumba, Szenzi oraz Timon kończą 4 tygodnie. Zastanawiamy się jaki prezent najbardziej by im się spodobał . Czego mogą pragnąć takie maluchy? Na pewno kochającego domku, ale na to jeszcze ciut za wcześnie. Teraz najbardziej potrzebne są im podkłady, które na prawdę szybko schodzą oraz grosik na szczepienia.
Szczeniaczki są już po odrobaczeniu, które trzeba było podawać przez 3 dni. Bardzo obawialiśmy się o ich zdrowie, ponieważ wyszła z nich masa pasożytów . Jak zapewne wiecie, umierające robaki wydzieląją toksyny, które mogą zaszkodzić małemu organizmowi. Przez kilka dni były osowiałe, ale na szczęście już wszystko wróciło do normy .
Zaczął się dla nich również nowy etap w życiu. Po pobycie u Moniki, brzdące nabierają samodzielności u Lidii . Mamy nadzieję, że sprawnie pójdzie im przejście z butelki na miseczkę. Zaczynają rozrabiać i stawiają coraz to odważniejsze kroki wśród dorosłych piesków, choć te nauczone przeszłością - pamiętacie Bunię, która przez długi czas pokazywała, że nie wolno zbliżać się do jej dzieci? - raczej unikają mikrusków. Niestety tym razem nie ma kto ich obronić przed "intruzami", mogą polegać tylko na swojej ludzkiej mamusi. Lidia na pewno zadba o ich bezpieczeństwo i dołoży starań by przygotować je do adopcji .
Za tydzień szkraby muszą być znów odrobaczone, a za 2 tygodnie czeka ich pierwsze szczepienie . Zaraz po nim, będą mogły pojechać do nowych domków .
W kolejnym poście postaramy się coś więcej napisać o każdym ze szczeniaczków. Jeśli marzysz o wiernym przyjacielu i chciałbyś pokazać mu świat od najmłodszych lat, zapraszamy do wypełnienia ankiety adopcyjnej:
https://tiny.pl/t4r1h
Jeśli masz jakieś pytania albo chcesz poznać maluszki orzed adopcją, zapraszamy do kontaktu:
515-772-662 / 572-494-883
_____________ _______________
Co słychać u naszych sierotek?
Mamy dla Was prawie same radosne nowiny. Zacznijmy od tego, że szkrabki mają już swoje imiona. Panienki to Szenzi i Kiara, panowie Timon, Pumba, Kowu, Mufasa i Simba .
Maluszki nauczyły się pić sprawnie z butelki, są wielkimi łakomczuszkami. Dzięki systematycznemu masowaniu brzuszków pozbyły się wzdęć, oczka już nie ropieją. Wszystko wskazuje na to, że rozwijają się prawidłowo . Dają już nawet troszkę pospać w nocy. Zaczęły stawiać pierwsze kroki, choć chwiejnie, ale świetnie im to wychodzi. Rosną w siłę z każdym dniem.
Niestety mamy też smutną wiadomość... Najmniejszy i najsłabszy Simba, będzie oglądał dorastanie swoich braci i sióstr zza tęczowego mostu. Jadł najmniej i spał najwięcej, nie przybierał na wadze jak rodzeństwo, nagle zaczął mieć problemy z oddychaniem . Zrobiliśmy co w naszej mocy, ale niestety nie udało się uratować maluszka .
Okruszki rosną jak na drożdżach, mają teraz około 3 tygodni i ważą 500-600 gram. Przewidujemy, że będą na prawdę małymi pieskami. Pod troskliwą opieką Moniki i jej rodzinki niczego im nie brakuje. Już niedługo zaczną rozrabiać i czeka ich zmiana miejscówki. Ale o tym już w kolejnym poście .
______________________________________
Bardzo prosimy Was o pomoc w utrzymaniu sierotek. Codziennie spożywają prawie całą puszkę 300g mleka dla szczeniąt Milvet. Duża 800g starcza na 3 dni. Jeszcze z tydzień powinny być na mleczku. Zużywamy też coraz więcej podkładów. Lada dzień odrobaczenie, które trzeba będzie powtórzyć. Za 3 tygodnie, po pierwszym szczepieniu, maluszki będą mogły rozjechać się do nowych rodzinek.
Nie bądź obojętny i pomóż nam pomagać
Są takie sytuacje, w których nie ma wiele czasu na decyzję, tak było również w tym przypadku. Otrzymaliśmy zgłoszenie na telefon alarmowy - u sąsiadki zginęła suka, osierociła tym samym 7 szczeniąt.
Maluchy są więc od kilku dni pod opieką kobiety, która ma problemy z alkoholem i zapomina o karmieniu - sąsiedzi próbowali pomóc, podając szczeniętom krowie mleko. Zgłaszająca była załamana - dzwoniła już do kilku fundacji zajmujących się szczeniętami, ale przestali odbierać telefony lub odmawiali...
Rzuciliśmy wszystko i pojechaliśmy. Nie ukrywamy, po tym opisie sytuacji byliśmy niemal pewni, że jedziemy do 7 zwłok psich dzieci.
Ku naszej olbrzymiej radości, w spleśniałej szafce z dykty znajdowały się maluszki - żywe, 2 dziewczynki i 5 chłopców. To była ostatnia chwila - pieski były wygłodzone, ssały siebie nawzajem... Jakim cudem przetrwały?! Nie wiemy...
Według lekarza mają około 2-2,5 tygodnia i są dość słabe. Wszystkie maleństwa umieszczone zostały u naszej niezmordowanej inspektorki Moniki, która najbliższe dni spędzi na karmieniu butelką i masowaniu brzuszków nowych podopiecznych co 3 godziny.
Jeszcze zbyt wcześnie, aby powiedzieć, czy wszystkie przeżyją i wyrosną na zdrowe psiaki - niektóre mają biegunkę, zaropiałe oczka oraz cieknący nosek, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby przetrwały. W końcu przeżyły tak dużo, są psimi siłaczami!
Monika robi przy nich fantastyczną robotę - każdy, kto kiedykolwiek odchowywał miot, zdaje sobie sprawę z ogromu obowiązków ludzkiej "mamki", ale potrzebujemy Waszej pomocy. Maluchy piją mleko zastępcze, koszty są duże, ponieważ na 7 psiaków zużywamy całą puszkę mleka zastępczego dziennie.
Do tego musimy odrobaczyć ich środkami przeznaczonymi dla bardzo młodych szczeniąt, bo bez pasożytów się nie obyło... Do tego dochodzi oczywiście trylion podkładów higienicznych.
Prosimy, pomóżcie nam pomóc tym maluchom - my od siebie możemy zaoferować opiekę, w którą włożymy masę serca i czasu. Ale bez pieniędzy... Nie damy rady. Nie odmawiaj im szansy na ratunek - zatrzymaj się na chwilę, dorzuć do ich skarpety, chociaż kilka złotych i UDOSTĘPNIJ!
Ładuję...