Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wojtuś był wczoraj w lecznicy. W poniedziałek jedzie ponownie. Otrzymał kolejne leki, pobrano krew w kierunku tarczycy, dostał też leczniczy szampon do kąpieli, ze względu na stan wątroby odstawiono leki przeciwbólowe. Pies jest tkliwy przy dotyku. Część sierści została wygolona. Dostał zastrzyk przeciwświądowy, na skórze są widoczne rowki po ingerencji larw w skórę, skórę ozonowano. W poniedziałek zostanie pobrana zeskrobina i wykonane badanie serca.
Piątek wieczór. Telefon z gminy Bojadła. W jednej ze wsi na terenie gminy na opuszczonej posesji jest bardzo chory, ledwie żywy owczarek, na ciele ma liczne rany. Na miejscu jest już policja. Czy pomożemy, czy przyjedziemy ? Pies do natychmiastowego zabrania. Pies może zostać poddany eutanazji, lub trafić w ostateczności do schroniska w Jędrzejewie, gdzie z pewnością też zostanie uśpiony. Oczywiście jedziemy. Policja i gmina już na nas nie czekają, wiemy, co mamy robić i gdzie jechać... Dostajemy pierwsze zdjęcia psa.
Na miejsce zdarzenia docieramy po kilkudziesięciu minutach. Kilka domów praktycznie w środku lasu. Otwarta, opuszczona posesja. W pierwszych chwilach mamy problem ze znalezieniem psa. Owczarek na nasz widok próbuje wstać. Widzieliśmy już niejedno. Na widok tak strasznie skrzywdzonego psa łzy cisną się do oczu. W milczeniu wysiadamy z samochodu. Pomagamy psu wstać. Choć widzi nas po raz pierwszy w życiu jest niesamowicie łagodny. Nie ma nic do stracenia.
Po ponad godzinie jesteśmy z nim w najlepszej i najbliższej, zaprzyjaźnionej z nami lecznicy, której lekarze nigdy nie odmówią pomocy mimo później pory. Pies z trudem wstaje i próbuje rozpoznać nowe otoczenie. Lekarze, którzy zostawili wolny wieczór, aby pomóc psu, są przerażeni jego stanem. Jest bardzo poważny.
Zaczynamy od podania psu leków przeciwbólowych, każdy ruch sprawia mu ból. Pies nie może ustać na łapach. Jednocześnie centymetr po centymetrze sprawdzamy jego obolałe ciało w poszukiwaniu kolejnych ran i odleżyn. Z każdej rany sączy się ropa. W sierści i w ranach znajdujemy larwy much.
Owczarek jest niesamowicie łagodny i przyjacielski, bez problemu pozwala na wykonanie sobie wszystkich zabiegów. Lekarze przemywają jego skórę, która cała pokryta jest trupami i larwami much. Widzimy, że pies nie ma sierści na części ogona i tylnej części grzbietu. Pytamy o to lekarzy. - wygryza sierść z bólu. Od bardzo dawna - odpowiadają.
Pobieramy krew do badań, przygotowujemy psa do zdjęć RTG. Czekamy na wyniki, a on patrzy na nas swoimi tak jakby szczenięcymi oczami. Wie, że to już koniec jego cierpienia i tu zaczyna się droga do jego nowego życia.
Jednocześnie przygotowujemy dokumentację fotograficzną i opis urazów, które lekarze weterynarii ujawnili u psa. Będą dowodem w sprawie. Policja rozpoczęła już poszukiwanie właściciela.
Pies zostaje na noc w lecznicy. Jest zbyt słaby na drogę do domu tymczasowego. Lekarze weterynarii kończą swoje zadanie o trzeciej w nocy. Pięć godzin walczyli o ustabilizowanie stanu psa. Wiemy, że przeżyje. Wiemy też, że zdążyliśmy w ostatniej chwili. W panujące upały, bez wody następny dzień byłby jego ostatnim.
Prosimy Was o wpłaty na leczenie psiaka. Musimy pokryć fakturę za pierwsze dni pobytu w klinice - ponad 1000 zł, a dojdą następne. Do tego dochodzą koszty transportu psiaka do domu tymczasowego Fundacji Zwierząt Skrzywdzonych Bernardyn, w którym owczarek zostanie już do końca swoich dni. Będziemy współfinansować tam jego dalsze leczenie i utrzymanie. Nie wiemy, ile czasu mu zostało. Wiemy, że ten pies zasługuje na każdy dzień.
Ładuję...