Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Beti już po sterylizacji, czeka na domek <3
Dziękujemy za Wasze wspracie, dzięki Wam z pewnością szybciutko trafi na czyjąć kanapę :)
Czy może być coś gorszego od bezdomności? Od poczucia samotności, odtrącenia, bez swego miejsca w świecie?
Niestety okazuje się że może być gorzej, dużo gorzej. Przy tym co spotkało Beti, bezdomność i tułaczka wydają się sielanką. Tutaj nawet betonowy kojec schroniska, cztery ściany krat i betonu bez możliwości wyjścia na zielona trawkę wydaje się jak marzenie. Beti przeżyła koszmar, który nigdy nie powinien się wydarzyć. Była bezdomną suczką, szukała pomocy u ludzi, bo to przecież człowiek ją wychował, kiedyś. Potem została wyrzucona, przegoniona.
Może już była w ciąży, może była chwilę przed urodzeniem swych dzieci. Matki to czują, szukają pomocy, schronienia. Gdy pewien pan wyciągnął do niej pomocną dłoń, Beti pewnie myślała że jest ocalona, że wreszcie ktoś się nią zaopiekuje, da schronienie, jedzenie. Że nie będzie musiała walczyć o przetrwanie swych dzieci. Nie mogła wiedzieć, że to dopiero początek jej męki.
Ów "dobry" człowiek, zaprowadził ją w zakątek podwórka, w miejsce niemal niewidoczne z ulicy, postawił miskę z jedzeniem. Zapewne była szczęśliwa że wreszcie dostała pomoc od człowieka. To trwało jednak tylko chwilę. Potem została przykuta łańcuchem do szopy, która nie miała w sobie ani kawałka ściany bez dziur, nie wspominając już o dachu. Brak schronienia przed deszczem, przed wiatrem. Wśród śmieci, starych palet nie było nawet kawałka równej ziemi. Gołej, zimnej, wilgotnej ziemi.
Jakim cudem Beti udało się wychować nowo narodzone dzieci w takich warunkach?
Jak bardzo musiała się poświęcać, cierpieć, płakać z rozpaczy, by ślepe i piszące maleństwa osłonić własnym ciałem, by nie umarły z wyziębienia? Beti miała ogromne szczęście, że nie musiała w tym wszystkim patrzeć jeszcze na śmierć swych dzieci. Trójce szczeniąt udało się przeżyć te spartańskie, niewolnicze warunki. Ile jeszcze takich wiosen by przeżyła, ile takich miotów by odchowała, a może pożegnała na zawsze? Gdyby ktoś przypadkiem nie zauważył wybiegających na ulice szczeniąt, nie wszedł pod czyjeś podwórko i nie zobaczył tego strasznego widoku. Ile osób poszłoby dalej obojętnie, zapominając o tym co widział.
Tak Beti miała wiele szczęścia. Jej dzieci zostały oddane wolontariuszom wcześniej, ona sama została odebrana interwencyjnie. Wolontariusze usłyszeli jeszcze coś co zawsze wprawia w osłupienie bo nawet nie wiadomo jak z takimi ludźmi rozmawiać. Pan chciał poczekać na kolejne szczeniaki, bo teraz dużo kleszczy i te mogą zachorować a następne może będą lepsze. Beti teraz jest bezpieczna i może powoli zapomnieć o koszmarze któy ją spotkał. My i Wy musimy teraz zadbać o jej zdrowie. Tylko razem z Wami jesteśmy w stanie jej pomóc. Beti musi zostać zaszczepiona, przebadana, musimy zapobiec kolejnym bezsensownym porodom.
Beti jest niepokojąco gruba, może to już ropomacicze? Co dobrego może wyniknąć z życia w takich warunkach i karmy pewnie chleba z wodą, o mięsie mogła pewnie tylko pomarzyć lub powąchać gdy "dobry" pan jadł swój obiad, a jej zostawiał resztki z ziemniaków i kości. Prosimy Was o wpłaty na jej zbiórkę, aby jak najszybciej mogła zostać zaopiekowana weterynaryjnie. Działamy tylko dzięki Waszemu wsparciu!
Ładuję...