Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pączuś już jest u nas. Jest dość duży jak na kucyka. Widać, że jest naładowany pozytywną energią i tylko czeka, żeby wyskoczyć na padok poganiać inne kucyki.
Ale jednocześnie jest bardzo miły i ufny w stosunku do człowieka. Chętnie podchodzi i się łasi.
Myślę, że po dniu otwartym zaraz dołączy do stada.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc z rataowaniu tego słodziaka i pozdrawiam serdecznie.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, tak, jak myślałem, już dziś muszę zapłacić resztę pieniędzy dla Pączusia. Całe szczęście wczoraj był szczęśliwy dzień dla tego malucha i udało się uzbierać zaliczkę.
Wiem, że jeżeli każdy z Was poratuje go jeszcze raz, chociaż najmniejszą kwotą, to go uratujemy. A jeżeli nie macie już takiej możliwości, to proszę o udostepnienie tej zbiórki wśród rodziny i znajomych.
W imieniu Pączusia bardzo dziękuję.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, nie wiem co Pączuś robi u handlarki. Przecież to taki ładny, zadbany kucyk. Nie znam jego historii, ale widzę, że bardzo się boi. A ja wcale mu się nie dziwię. Jego rodzina i przyjaciele skazali go na rzeź i spędzenie ostatnich dni w samotności i strachu. Każdy z nas byłby przerażony.
Handlarka zgodziła się na przełożenie jutrzejszego transportu do ubojni jeśli wpłacę jej 1000 zł zaliczki do wieczora. To nie jest bardzo duża kwota, ale jest koniec miesiąca i każdy oszczędza jak tylko może. Boję się, że nikt się nie zlituje nad małym Pączusiem. Mimo to bardzo Was proszę o pomoc. Musimy chociaż spróbować go ocalić.
Marek Sotek
Nie rozumiem, dlaczego handlarka przywiązała Pączusia do ściany starym zardzewiałym łańcuchem. Czy nie miała żadnej liny, uwiązu?
Ale skup koni rzeźnych rządzi się własnymi prawami, już się do tego przyzwyczaiłem. Szczególnie tu, gdzie wszystko jest tak ponure i przygnębiające, jakby od tego zależało ile handlarka zarobi.
Pączuś wygląda, jakby znalazł się tu przez pomyłkę. Ładny, okrąglutki, łaciaty kucyk. Zadbany, nawet całkiem czysty. Tylko w oczach ma strach. Nie rozumiem, co on tu robi. Dlaczego ktoś oddał go na rzeź?
Pączuś stoi na resztkach przegniłej słomy zmieszanej z ziemią i odchodami. Nie ma w swoim zasięgu nawet ździebełka siana. W sumie to bez sensu, przecież im więcej będzie ważył, tym więcej zapłacą za niego w rzeźni. Dopiero przyjechał – odpowiada handlarka na mój zarzut, ale przynosi odrobinę owsa w wiaderku i podaje Pączusiowi, a on je zachłannie.
Dam mu siana – mówię i nie czekając na zgodę najpierw daję Pączusiowi wiaderko wody, a potem biorę widły i kładę koło niego sporą kupkę siana. Niech mu starczy jak najdłużej. Pączuś patrzy na mnie z wdzięcznością i od razu zajmuje się jedzeniem. Widzę, że niezależnie od głodu jedzenie siana po prostu pozwala mu zmniejszyć stres i lęk.
Na moją propozycję odkupienia Pączusia, handlarka wzrusza ramionami. Tak, mogę, mogę. Ale transport jest we wtorek, więc do poniedziałku wieczora muszę zapłacić za niego całość. Całość?! Wiem, że to niemożliwe. Nie mam szansy zebrać całej kwoty w ciągu kilkunastu godzin. Z trudem, ale udaje mi się przekonać handlarkę, żeby to była tylko zaliczka. Więc mamy czas do wieczora na zebranie 1000 złotych. Spróbujmy.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...