Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wolontariusze z patrolu Viva! - Interwencje w zakresie swoich wielu obowiązków mają między innymi kontrolowanie targów z żywymi zwierzętami. Dzięki takiej dokumentacji później można udowodnić ludziom, jak bestialsko zachowują się w stosunku do swoich zwierząt, które nie dość że są prowadzone na śmierć, z której człowiek czerpie swoje dochody, to jeszcze traktuje żywe, przerażone stworzenia w sposób urągający jakikolwiek normom czy etycznym zasadom...
Tym razem Magda z Pawłem pojechali na targ w Pajęcznie - doroczną imprezę odbywająca się w maju a mająca na celu handel końmi – oczywiście głównie na rzeź. Impreza ta przyciąga do miasteczka wiele osób.
Magda tak opisuje ten dzień:
„To był dla nas długi dzień. Już piątkowej nocy wyruszyliśmy w trasę, aby nad ranem dotrzeć do Pajęczna. Miasteczko przywitało nas widokiem psów biegających luzem po ulicach. Psy atakowały samochody, wbiegały pod koła, kręciły się po stłoczonych tego ranka uliczkach.
W pewnym momencie w samym centrum miasteczka zobaczyliśmy malutkiego psa z nienaturalnie wykrzywioną stopą jednej z łap próbującego przejść przez ruchliwą przebiegającą przez miasteczko drogę krajową.
Pies stawał na uszkodzonej łapce, ale do podpierania używał... zewnętrznej strony stopy.Początkowo pomyśleliśmy, że to może jakaś deformacja wrodzona. Jednak jasne stało się, że psiak potrzebuje pomocy, bo jeśli dalej będzie w ten sposób obciążał łapę - rana by się otworzyła, zainfekowała i mogłoby dojść do poważnych konsekwencji włącznie z przebiciem skóry przez kości.
Choć do tego miasteczka przyjechaliśmy w zupełnie innym celu – nie było rady. Zatrzymaliśmy auto na poboczu i poszliśmy łapać psiaka. Nie było to trudne bo kundelek okazał się bardzo łagodny a nieoczekiwane zainteresowanie ze strony ludzi bardzo go ucieszyło. Bał się naszego dotyku jednak potrzeba kontaktu z nami była silniejsza. Zresztą kiedy mieliśmy już go w aucie jasnym się stało, że lęk Pajączka przed ludzkim dotykiem dotyczył głównie... chorej łapki, która musiała sprawiać mu OGROMNY ból.”
Pajączek jest jest już w Warszawie pod troskliwą opieką Magdy i Pawła. To młodziutki psiak, który wiele się w życiu nacierpiał.. Z tak uszkodzoną łapką musiał chodzić od dłuższego czasu. Czy był niczyj, czy właściciel po prostu nie czuł potrzeby udania się z psem do weterynarza? Tego niestety nie może nam opowiedzieć.
Poza ewidentnym zaniedbaniem związanym z łapką, Pajączek miał na sobie mnóstwo kleszczy i był zapchlony. Słabe samopoczucie w dniu znalezienia zaniepokoiło nas również pod kątem babeszjozy, ale osłabienie wynikało z tego że piesek był bardzo głodny, odwodniony i miał gorączkę z powodu złamania łapki. Ból także musiał odbierać mu siły.
Z początku mieliśmy nadzieję, że łapkę Pajączka da się uratować. Lekarze szybko sprowadzili nas na ziemię stwierdzając u Pajączka porażenie nerwu promieniowego... oznaczające tyle, że łapka od łokcia w dół nie jest i nie będzie już sprawna.
Ortopeda dał łapce czas na zagojenie ran powstałych od podpierania się i odłożył decyzję o amputacji. Chciał sprawdzić jak pies będzie reagował na stałe noszenie opatrunku oraz jak będzie sobie radził po paru tygodniach rehabilitacji. Jednak minął miesiąc, rany na łapce zagoiły się, ale Pajączkowi wciąż łapka bardzo przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. Psiak nie toleruje noszenia bucika, zdejmuje go sobie a bez bucika - rani łapkę szalejąc na spacerkach.
Nie ma szans na ratunek łapki, a jeśli jej nie amputujemy - będzie wciąż się ranić i przeszkadzać młodemu psiakowi, który jest bardzo ruchliwy i chce cieszyć się życiem! Prosimy o pomoc!
Ładuję...