Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pan Bioderko w nowym domu dostał drugie imię na nową drogę życia- Tymek. Już nie chodzi z drutem w biodrze, codziennie przyjmuje lekarstwa, suplementy , dostaje specjalistyczną karmę i jest nawadniany, żeby jak najdłużej żyć mając przewlekłą niewydolność nerek. Całe stado go zaakceptowało , a każdy kto przychodzi w odwiedziny chwali go za wspaniały charakter. Tymek czasami bawi się piłeczką i uwielbia siedzieć na balkonie w doniczkach. Nadrabia stracony czas, czas bólu, głodu i chłodu leżąc obok swojego przyjaciela w ciepłym łóżku, na miękkim kocyku, z pełnym brzuszkiem. Wiemy, że nie ma przed soba wielu lat, bo ta choroba to dla kota wyrok, ale patrząc w jego uśmiechnięte oczy wiemy, że warto było walczyć, żeby chociaż przez jakiś czas ten wspaniały , piękny, długowłosy kocur poczuł się piękny, ważny, bezpieczny i szczęśliwy. Dziękujemy w jego imieniu.
Pan Bioderko został wyrzucony na jednej ze stacji benzynowych w Gdyni. Był głodny, wychudzony, ledwo szedł powłócząc tylną łapką z widocznym złamaniem, a długa, piękna kiedyś sierść posklejała się z wycieńczenia i bólu. Cóż było robić?
Nie mogliśmy zbagatelizować telefonu od Pani, która zauważyła kota podczas tankowania samochodu. Kota nie dało się nie zauważyć, a mimo to prawnicy stacji zdecydowanie twierdzili, że oni o żadnym kocie nie widzą.
Ale miski stały za ścianą stacji... Dziwne prawda?!
Pomimo ciężkiej sytuacji finansowej fundacji, przepełnionych domów tymczasowych i wielu innych zgłoszeń. Nie znalazł się przecież nikt, kto chciały pomóc kocurkowi. Jednak gdy dotarliśmy na miejsce kota nie było, przy drugiej próbie był i został złapany.
Kot od razu trafił do lecznicy. Na miejscu okazało się, że kocia bieda ma nie tylko złamane biodro, ale także niewydolność nerek. Jednak konieczna była natychmiastowa operacja. Z duszą na ramieniu zdecydowaliśmy się na operację.
Pan Bioderko, bo takie imię mu nadaliśmy, powoli dochodzi do siebie, póki co z drutem w biodrze.
Przed nim druga operacja, usuwania żelastwa z łapki, rekonwalescencja i walka z chorobą nerek, która, co wiedzą wszyscy, których podopieczni mieli tę przypadłość - jest trudna i kosztowna.
Czeka go długi pobyt w klatce, bo nie może teraz nadwyrężać łapki i wiemy już, że nie damy mu wrócić pod stacje, bo co to tam czeka?!
Przykro było patrzeć na smutnego kota, który okazał się być niezwykle miłym, kochanym stworzeniem pragnącym przytulenia do ludzkiej ręki. Przy każdym czułym dotknięciu uruchamiał „koci motorek” i patrzył głęboko w oczy, mrużył je pokazując, że chociaż przez tę jedną chwilę jest szczęśliwy.
Co dalej? Przed nami wiele wydatków związanych z dalszym leczeniem tego pięknego, pokrzywdzonego przez los kota: ponowna operacja, opłacenie pobytu w szpitaliku i dotychczasowego leczenia jak i dalsze leczenie. Ale przecież czy mogliśmy przejść obojętnie? Liczymy na Was jak zawsze!
Ładuję...