Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, wyczekiwane przez wszystkich wieści. Pankracy już do nas przyjechał!
Widzę, że jest jeszcze trochę nieśmiały, więc dam mu czas aby poznał nas i nowe miejsce. Na wybiegu jest z innymi osiołkami, które mam nadzieję, pomogą mu w aklimatyzacji.
Jak widzicie na filmie wszystkie chodziły za mną i z ciekawością sprawdzały co się dzieje. One wszystkie chciały być na tym filmiku, ale to był czas dla Pankracego.
Dziękuję Wam razem z tym małym osiołkiem za wszystko co dla nas zrobiliście.
Drodzy Przyjaciele, dziś kończy się zbiórka dla Pankracego. Życie tego malucha jest w naszych rękach. Ten biedny osiołek w jednym momencie stracił wszystkich, których kochał. Widziałem, jak patrzył za swoim właścicielem i ryczał przeraźliwie, lecz tamten szybko wskoczył do samochodu i odjechał.
Jeżeli my mu nie pomożemy, to również straci życie. Czasu jest bardzo mało.
Bardzo proszę Was o pomoc, bez Was nie dam rady go uratować!
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, wczoraj dzięki Waszej pomocy udało się uzbierać zaliczkę dla Pankracego. Bardzo dziękuję w jego imieniu. Jutro do wieczora mamy czas, żeby go uratować. Proszę o dalsze wsparcie.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, kolejny mały osiołek czeka na naszą pomoc. Pankracego odwiózł właściciel do handlarza. Widać, że było mu bardzo głupio, bo nawet nie chciał mu spojrzeć w oczy. Pankracy zamknięty w szopie ryczy, nawołując swoje pana. Nie rozumie co się wydarzyło, ale bardzo się boi. Jest bardzo młodym osiołkiem i pewnie pierwszy raz jest poza domem. Lecz jego pan już nie wróci, zniknął z pieniędzmi bez śladu. Nie chcę nikogo osądzać, bo może był jakiś bardzo ważny powód, żeby pozbyć się tego osiołka. Ale przecież można dać ogłoszenie w internecie, może ktoś by go kupił lub adoptował. Albo zadzwonić do jakiejś fundacji, która by go na pewno przygarnęła. A nie skazywać Pankracego na pewną śmierć.
Teraz los Pankracego jest w naszych rękach, zaliczka nie jest duża. Może uda się ją zebrać wpłacając małe kwoty. Wczoraj zadzwoniła do mnie jedna pani i powiedziała, że może wpłacić tylko 10 złotych, bo ma małą emeryturę, i czy w ogóle warto, czy to coś zmieni, te 10 złotych. Po pierwsze, jest nas już sporo, jeżeli każdy wpłaci po 10 złotych, to Pankracy będzie żył. Po drugie, każda osoba pomagająca tym biednym stworzeniom wprowadza pozytywną energię do tej akcji, to się nakręca efektem kuli śniegowej, ludzie idą za przykładem i udaje nam się ratować coraz więcej zwierząt.
Dziś Pankracy stoi w kolejce po ratunek. Proszę pomóżmy mu. potrzebne jest 800 złotych zaliczki. Marek Sotek
Samochód z przyczepą wiozący Pankracego wjechał na podwórko handlarza tuż za mną. Handlarz tylko machnął do mnie ręką, żebym poczekał i od razu ruszył w kierunku tamtego samochodu. Wygląda na to, że byli umówieni. Kierowca otworzył trap przyczepy i po chwili sprowadził po nim Pankracego – małego, przestraszonego osiołka.
Pankracy zszedł niepewnie szurając kopytkami po metalowym trapie. Nie szarpał się i nie opierał, ale widziałem jak bardzo jest zdezorientowany i przestraszony. Spoglądał pytającym wzrokiem na mężczyznę, który prowadził go na sznurze. Jakby szukał pocieszenia, zapewnienia, że wszystko jest dobrze.
Ale nic nie jest dobrze i człowiek, który przywiózł Pankracego do handlarza koni rzeźnych, wiedział o tym doskonale. Dlatego omijał Pankracego wzrokiem a przekazując go handlarzowi nawet nie spojrzał mu w oczy. A potem wsiadł do samochodu i szybko odjechał.
Kiedy samochód z przyczepą znikł za bramą, Pankracy zaczął ryczeć i nie przestawał, mimo że handlarz zaklął i szarpnął mocno za sznur. Cały czas ryczał i oglądał się w kierunku bramy, kiedy handlarz prowadził go do szopy. Wołał człowieka, który przywiózł go tu na śmierć. Którego Pankracy kochał i któremu ufał.
Zamknij się w końcu! – warknął handlarz, zostawiając Pankracego w szopie. Na odchodne uderzył go liną po plecach.
Zostałem z Pankracym i próbowałem go trochę uspokoić. Bezskutecznie. Pankracy cały czas ryczał i nadal nie spuszczał oczu z drzwi szopy. Chyba miał nadzieję, że jego opiekun w każdej chwili może się w nich pojawić i zabrać go do domu. Ale ja wiem, że tak się nie stanie. Jedyny człowiek, który pojawi się w tych drzwiach, to pracownik z rzeźni, kiedy rano przyjedzie odbierać zwierzęta od handlarzy i gospodarzy.
Jeśli chcemy mieć szansę uratowania Pankracego, musimy dać handlarzowi jeszcze dziś 800 zł zaliczki. Jeśli tego nie zrobimy, jutro z samego rana Pankracy pojedzie do rzeźni.
Proszę, pomóżcie uratować Pankracego.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...