Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszystkie maluszki wygrały z chorobą! Dzisiaj rozpoczynają poszukiwania własnych domów! z całego serca dziekujemy za wsparcie!!!!
Napięte małe ciałko z bezwładnie zwisającą główką, ciągłe konwulsje kończące się jaskrawożółtymi wymiotami, dreszcze i osłabienie, krwawe biegunki, ból rozsadzający brzuszek – tak wygląda kociak, który padł ofiarą panleukopenii.
Tak zwany koci tyfus to choroba budząca największy postrach wśród wszystkich, którzy mieli okazję opiekować się maleńkimi, jeszcze niezaszczepionymi kociętami. Choroba, która potrafi z godziny na godzinę pozostawić za sobą martwe całe mioty kociąt. Tylko nieliczne z nich mają szansę przeżyć i to pod warunkiem, że błyskawicznie zostanie podjęte intensywne leczenie.
Panleukopenia właśnie zapukała do drzwi jednego z naszych domów tymczasowych. W jedną chwilę radosne przedszkole, pełne zdrowych i energicznych kocich dzieci, ogarnęło śmiertelne niebezpieczeństwo. Siódemka naszych przedszkolaków właśnie pokonała inną groźną chorobę – koci katar. Maleństwa wyszły wreszcie z gorączkowania, udało się choćby częściowo ocalić zaatakowane przez herpeswirusy oczka, mogły nareszcie bez bólu oddychać pełną piersią. Były tuż przed swoim pierwszym szczepieniem. Ale miały tylko krótką chwilę, by nacieszyć się beztroskim kocim dzieciństwem.
Kruszynek Paulo ni stąd, ni zowąd przestał jeść. Zazwyczaj głośno ponaglał swoją opiekunkę, żeby szybciej przynosiła jedzenie i długo oblizywał miseczkę po spałaszowaniu ogromnych porcji mięsa, tym razem w ogóle nie wstał z legowiska, by przyjść na posiłek. Widać było, że boli go brzuszek – nie dotykał nim posłanka, kucał przykurczony. Radosne, łobuzerskie ogniki zupełnie zniknęły z jego oczek. Powodów mogło być wiele, niestety kiedy Paulo zwymiotował na jaskrawożółto, stało się to coraz bardziej jasne, że to ten najstraszniejszy powód. Teraz Paulito walczy o życie w szpitaliku zakaźnym.
Szybka reakcja dała mu cień szansy przeżycia, ale jego stan jest bardzo poważny. Jelitka Paula w ogóle przestały pracować. Kruszynka utrzymują przy życiu leki i kroplówki. Nie je, nie wstaje, nie trzyma temperatury. Potrzebuje całodobowej, specjalistycznej opieki. Pozostałe przedszkolaki natychmiast otrzymały surowicę, która zwiększa ich szansę przeżycia. Nie sprawia to jednak, że są całkowicie bezpieczne, objawy mogą się u nich pojawić w każdej chwili. Chuchamy na nie i dmuchamy, stymulujemy odporność, podajemy środki wspomagające, ale poza tym pozostajemy bezradni.
Koszty walki z panleukopenią są zatrważające, ale nie możemy się poddać. Zrobimy wszystko, by ocalić te kruche, delikatne, kocięce życia! Nie może być tak, że maluszki już nie poznają czym jest życie bez bólu, przepełnione zabawą, błogimi rytuałami, spokojem u boku kochających ludzi. Tak dzielnie walczyły, tak bardzo chciały być zdrowe! Wierzymy, że i tym razem oszukają okrutny los, który przygotował dla nich samo cierpienie, ale bardzo potrzebujemy Waszej pomocy, by dać im taką szansę! Koszty leków i surowicy dla całego przedszkola oraz pobyt Paula w szpitaliku zrujnowały nasz budżet.
Nie wahaliśmy się ani chwili, by zapewnić kociakom najlepszą możliwą opiekę lekarską, ale za tym działaniem idą faktury na kolosalne kwoty. Będziemy wdzięczni za każdy grosik wsparcia, tak byśmy mogli przekazać Paulowi ciepłe myśli od Was i zapewnić, że o wszystko zadbamy, a jego jedynym zadaniem będzie tylko (i aż) poczuć się lepiej. Trzymajcie bardzo mocno kciuki za naszego Pawełka!
Dołączamy zdjęcia faktur przedszkolaków za wizyty i podanie surowicy. Walka małego Paulita nadal toczy się w szpitalu, dlatego jej kosztu jeszcze dokładnie nie znamy!
Prosimy, trzymajcie kciuki za naszego małego wojownika!
Ładuję...