Niech zginie! I tak jest czarna i przynosi pecha

Godzina 19.30 telefon. Kotka leży, nie reaguje na nic. Na wołanie, na psa, na jakikolwiek hałas. Nie je od dwóch dni. Sąsiad o mało nie przejechał po niej samochodem. Bo co tam jakiś kot...

Koteczka, dotąd bezimienna, dostała od nas imię Lusia i szansę na lepsze życie.

Diagnoza - koci katar, szmery na oskrzelach. Upał dodatkowo ją osłabił. Zrudziałe futerko jest prawdopodobnie wynikiem niedożywienia. Gdyby nie nasza reakcja, kto wie jak by się to skończyło.

Ta przekochana, rozmruczana dziewczyna zasługuje na pomoc, na dom, na swojego człowieka.

Tam gdzie dotąd żyła nikt jej tego nie zapewni.