Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Stał się cud!
A wszytsko dzięki Waszej ogromnej pomocy!
Lucky stanał na własnych nóżkach i został na stałe ze swoją tymczasową mamą i dwójką psiego rodzeństwa.
Dziękujemy za okazane serce i wspartcie. Dzieki Wam możemy pomagać!
Na imię dostałem Lucky. Może Wam się wydawać, że jakoś to dziwnie, bo w końcu miałem okropny wypadek, ale uwierzcie mi, jestem szczęściarzem. Moi bracia i siostry zostali tam, gdzie się urodziliśmy, takie psy jak my rzadko kiedy żyją dłużej niż rok czy dwa lata. Zabijają nas choroby, samochody i podobno na każdej wsi są nas dziesiątki. Ot, dzieci wiejskiej suni, która sama jest jeszcze prawie psim dzieckiem.
Wyszedłem przez otwartą bramę i biegłem przy drodze tak jak zawsze, i tak jak zawsze w pewnym momencie postanowiłem przez drogę przebiec. Starsze psy czasem się rozglądają, ale ja jestem jeszcze szczeniaczkiem, nawet ząbki mam jeszcze mleczne. Po prostu chciałem przebiec i tyle. Samego uderzenia nie pamiętam, chyba leciałem trochę w powietrzu tak jak to ptaki robią, ale nie jestem pewien. Myślałem, że nic mi się nie stało, że wstanę i pójdę, nie czułem żadnego bólu.
Wstać jednak nie mogłem, zacząłem się czołgać w stronę miejsca gdzie mieszkałem. Samochód który mnie uderzył nie zwolnił nawet, ale zatrzymali się bardzo mili ludzie, którzy wszystko widzieli. Poszli zapytać o mojego właściciela w najbliższym domu. Człowiek, u którego mieszkałem przyszedł, załapał mnie za tyle łapki i zaczął ciągnąć za sobą. Powiedział, że nie pojedziemy do żadnego lekarza dla psów, bo jak mam żyć to będę, a jak nie to nie. Ci mili Państwo nie chcieli mnie zostawić i zabrali ze sobą, zawieźli do lekarza dla psów który był blisko, a potem jechaliśmy bardzo długo aż przyjechaliśmy do miasta. W życiu nie widziałem takich wielkich domów i tylu ludzi. A szpital dla psów… Jejku, tutaj psy mają swój szpital…
Teraz rozumiecie dlaczego jestem Lucky. Gdyby nie ci Państwo umarłbym niedługo po wypadku i nie dostałbym ani razu leków dzięki którym boli mnie mniej. A uwierzcie, że boli bardzo. Nie mogę wstać, przy każdym ruchu okropnie boli mnie cały zadek. Podobno w tym szpitalu lekarze dla psów mają zrobić tak, że będę chodził i nie będzie mnie bolało, a ciocie obiecały, że nigdy nie wrócę w tamto miejsce.
Bardzo, bardzo bym chciał być zdrowy i zamieszkać w takim domku o jakich mi ciocie opowiadały, w takim domku z zabawkami i gdzie będę się mógł przytulać. Bo ja to wiecie, uwielbiam się przytulać do ludzi. Tylko to naprawianie mnie ma bardzo dużo kosztować, a ciocie nie mają takich pieniążków. Pomyślałem, że może skoro raz już spotkałem ludzi którzy lubią psy i mi pomogli to może takich ludzi jest więcej i mi pomogą. Pomożecie mi?
Lucky ma ok. 5 miesięcy, jest jeszcze szczeniaczkiem z mleczakami. Te mleczne zęby to w jego sytuacji duży plus. Kiedy samochód uderzył go to przeleciał nad ulicą i wylądował na pyszczku łamiąc sobie trzy ząbki. Na szczęście wyrosną mu nowe. Gorzej jest z miednicą. Jest cała pogruchotana, złamana w wielu miejscach, na szczęście kręgosłup jest cały.
Malec od urodzenia nie był dobrze żywiony, jego mama jadała chleb z wodą i nie dostarczała szczeniętom tyle substancji odżywczych ile powinna, a potem to już Lucky sam jadł – też chleb z woda rzecz jasna. Kości ma słabe, złamań jest wiele, a rokowania ostrożne. Operacji szczeniaczka podjął się wybitny chirurg ortopeda. Koszty operacji i kilku tygodni pobytu malca w lecznicy całodobowej są ogromne, dlatego błagamy Was o pomoc, ten słodziak zasługuje na szanse na życie.
Ładuję...