Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
6 stycznia 2021 pojechałyśmy sprawdzić warunki bytowe dorosłych psów, które zostały...
Dziewczyny adoptowane - trafiły do jednego domu !
Pojechałyśmy sprawdzić warunki bytowe dorosłych psów, które zostały na miejscu...
Przede wszystkim miałyśmy podejrzenie o niewypełnienie przez właścicieli umowy co do wysterylizowana Suni - matki rodzicielki. Ludzie nie odbierali od nas telefonów w tej sprawie.
Na miejscu okazało się, że nasze wątpliwości były jak najbardziej uzasadnione!
Warunki bytowe bez zmian, Sunia nie została poddana zabiegowi sterylizacji, który był umówiony i miał zostać przez nas opłacony (mieli Ją tylko zawieźć) i co najgorsze... Sunia około 2 miesiące temu urodziła kolejne szczeniaki (trzy). Maluchy zostały odebrane matce karmiącej i oddane w „dobre ręce” na wieś!
W pierwszej kolejności, razem z właścicielami, pojechałyśmy z psami do lecznicy (miałyśmy szczęście, że lekarz przyjął nas w święto).
Okazało się, że Sunia nie jest w ciąży (tak w pierwszym odruchu podejrzewałyśmy), ale nie dawno urodziła!
Po tym fakcie właściciele przyznali się, że oddali szczeniaki bez jakiekolwiek wizyty u weterynarza.
Suni wykonano badania: USG, które wykazało duże problemy gastryczne i wykluczyło ciążę oraz pobrano krew na morfologię. Podano również tabletkę na odrobaczenie i preparat przeciwko pchłom oraz kleszczom (kropelki).
Samcowi pobrano krew na morfologię, odrobaczono i zabezpieczono przeciw pchłom i kleszczom.
Sunia dostała również dwa kilogramy karmy Royal Intestinal, by uspokoić jelita. Rozstrój najprawdopodobniej spowodowany był rozmoczonymi bułkami z mlekiem, które psy dostawały do jedzenia. (właściciel przy nas wyrzucał zawartość miski - na naszą prośbę).
Zdaniem lekarza (naszym skromnym również) Daisy i Demon, to rodzeństwo... fakt ten może tłumaczyć rodzenie przez Sunię chorych szczeniaków.
W sobotę czeka nas kolejna wizyta!
Właściciele mają odzyskać szczeniaki i będziemy z nimi jechać do lecznicy. Przywieziemy również ocieplane budy.
Bardzo prosimy o wsparcie... musimy pokryć koszty wizyt, zabiegu sterylizacji Suni i przynajmniej jednego worka karmy.
Spieszymy z dobrymi wiadomościami... :)
Misia złapała dom!
I to nie lepszy z lepszych, ale najlepszy z możliwych... zamieszkała z siostrą... Lemi & Misia znowu są razem! :)
Nam została faktura do opłacenia za ostatnią wizytę neurologiczną Misi, która opiewa na prawie 2 tysiące złotych :(
Z tego miejsca prosimy o wsparcie finansowe, bez którego nie możemy pomagać :/
PODARUJ PIĄTAKA DLA BYŁEGO BEZDOMNIAKA!
Misia jest siostrą Lemi (chorą na PDA - już po zabiegu ratującym życie), która wymaga wnikliwej diagnozy neurologicznej.
Mała zarzuca pupą, czyli krzywo chodzi.
Szukamy przyczyny.
Przed Dziewczyną rezonans magnetyczny...
Poprzednie badania u neurologa, zakup leków i wyżywienie Misi pochłonęły sporą część pieniążków ze zbiórki, która została utworzona dla rodzeństwa.
Rezonans magnetyczny kosztuje 1300 zł.
Ile jest warte zdrowie psiego dziecka?
Jest bezcenne!
Prosimy o złotówki.
Kulka jest bardzo otwarta i towarzyska, wielkość rezydenta nie jest dla niej przeszkodą, bawią się przednio!
Cały czas jest socjalizowana z różnymi dźwiękami w domu, ponieważ ich nie zna (od urodzenia mieszkała na podwórku w starej budzie).
Sunia utrzymuje czystość w domu, w szczególności w nocy. Dzielny mały pies!
W domu tymczasowym, zastępcza mama, Monika, zauważyła, że Kulka dziwnie chodzi, jakby „zarzucała” ciałem na boki. Mała jest po badaniu neurologicznym, podczas którego wyszło zapalenie ucha środkowego. Antybiotykoterapia będzie trwała 6 tygodni.
Niestety po 2 tygodniach od momentu podawania leku nie widać poprawy w jej poruszaniu się (zarzucaniu ciała na boki), wydaje się, że to głębszy problem.
Kolejna wizyta u neurologa przewidziana jest na 24 lipca 2020 roku.
W odniesieniu do zdrowia jej siostry, Lemi, zapisałyśmy Kulkę do kardiologia, by niczego nie przegapić. Badanie wykazało wady rozwojowe zgodne z wiekiem, kontrola za miesiąc.
Badania małej, czarnej Kulki, to dodatkowe koszty, które musimy ponieść. Wierzymy, że z państwa pomocą nam się uda.
Prosimy o wsparcie... Ciotki z Fundacji.
PS. Kulka szuka domu!
Spójrz mi w oczy i odpowiedz na pytanie…
Czy zasługuję na życie?
Mam dopiero 4 miesiące... Chcę żyć!
Do tej pory nie znałam życia, które od tygodnia pokazuje mi ciocia Lidzia… Pełna miska jedzenia. Pełna miska świeżej wody. Kolana do wspinania. Ręce do głaskania. I kanapa na wyłączność… no, dobra… prawie! ;)
Czy tak wygląda psie życie? Naprawdę? To ja poproszę! :)
Mam PDA – wrodzoną wadę serca z niewydolnością krążeniową oraz zapalne zmiany na obu płucach, przez które mój oddech jest płytki, tzn., że oddychanie nie jest dla mnie takie łatwe, jak dla Ciebie.
Leniuchując na ciotkowych kolanach podsłuchałam rozmowę… Bez zabiegu nie dożyję nawet roku… Jak to? Ile mam czasu na cieszenie się tym, co mnie w tej chwili otacza?
Kiedy ciocia Kasia zabierała mnie z mokrego podwórka, nie wiedziałam, że psie życie potrafi być przyjemne… że kogoś mogę obchodzić, że ktoś mnie polubi, a może nawet pokocha.
Od tygodnia mieszkam w domu tymczasowym. Ciocia Lidzia dba o mnie najlepiej, jak potrafi… nawet mnie wykąpała - wyobrażacie sobie? - przez chwilę byłam na nią obrażona, ale króciutko… bo później były smaczki w pakiecie z głaskaniem i leniuchowaniem na kanapie ;)
Gdybym umiała mówić, to bym krzyczała na całe gardełko... Kocham swoje życie!
Moim głosem są wszystkie ciocie, ta z domu tymczasowego i te fundacyjne, dzięki którym zaczęłam nowe życie.
Nie mam dużych wymagań… proszę tylko o jedno… o szansę na życie.
Proszę o wsparcie,
LEMI
A ja ci powiem, że pies to czasem więcej jest niż człowiek!
(fragment wiersza, pt. "To tylko pies" Barbary Borzymowskiej)
3 lipca 2020 roku Sunia była na kontrolnej wizycie w specjalistycznej klinice "VETCARDIA".
Pani doktor bardzo dokładnie badała małe serduszko. Nie jest dobrze, ba... jest bardzo źle, ale zawsze mogło być gorzej.
Dziękujemy za kciuki :) To dzięki nim nie jest!
PDA - wada wrodzona serca z niewydolnością krążeniową i zmianami zapalnymi na obu płucach.
BEZ OPERACJI SUNIA NIE DOŻYJE ROKU :(
Dobra wiadomość - brak współistniejących wad serca, które mogłyby wykluczyć wykonanie zabiegu chirurgicznego!
Małej włączono leczenie kardiologiczne.
Mamy cztery tygodnie na decyzję, czy damy jej szansę na życie, a dwa na zebranie potrzebnej kwoty.
My już wiemy, że psie życie ratujemy... dla nas życie nie ma ceny!
To jedna z wielu faktur do zapłacenia...
Na zabieg i dobową opiekę szpitalną potrzeba 3,5 - 4 tysięcy złotych.
Kochani, kolejny raz prosimy o wsparcie... każda wpłata, nawet ta najdrobniejsza, jest na wagę zdrowia i życia małego pieska!
Walczymy...
Dwie sunie okazały się być dziewczyną i chłopakiem ;)
Chłopak :)
Dziewczyna :)
Rodzeństwo zostało odrobaczone i zachipowane. Wyczyszczono im uszy i obcięto pazurki.
Samiec czuje się dobrze i dziś trafił do domu tymczasowego, gdzie będzie się uczył życia na kanapie ;)
Sunia nie miała tyle szczęścia i nie dlatego, że nikt jej nie chciał... podczas badania lekarskiego wysłuchano w małym serduszku szmery... tak silne, jak wibracje w telefonie.
Konsultacja kardiologiczna potwierdziła najgorsze obawy lekarza... PDA - wada wrodzona serca :(
Czy psie życie zasługuje na ratunek? Dla nas TAK!
A dla Ciebie?
W przypadku w/w diagnozy konieczny jest zabieg chirurgiczny... ratujący życie Malucha... na CITO!
Jesteście z nami? Błagamy... nie zostawiajcie nas samych!
Koszt zabiegu to, bagatela... 3500-4000 tysiące złotych :(
Prosimy o wsparcie dla Rodzeństwa...
W piątek na portalu społecznościowym pojawiła się informacja o dwóch psach zaplątanych w łańcuch, bez dostępu do wody i jedzenia. Internet huczał... 75 km do celu, 1h jazdy. W niedzielę po południu Kasia z fundacji jedzie sprawdzić, co z pieskami! Po dojechaniu pod wskazany adres, na posesji zastaje pustą budę...
I rozbieganą Psią Rodzinkę.
Po nalaniu psom wody, którą wiozła z Warszawy i próbie wywołania właścicieli do rozmowy wsiada w samochód, by kupić rodzince jedzenie (na szczęście niedziela handlowa). Po powrocie ze sklepu na podwórku są już ludzie.
Rozmowę z właścicielami zaczęła od pytania: czy potrzebują Państwo pomocy dla piesków? Bez krytykowania, wytykania... Zwyczajnie, po ludzku.
I takim o to sposobem, dzień później, dziewczynki przyjechały do Warszawy i wpadły pod nasze skrzydła... bo jak odmówić, mimo wszystko i wbrew wszystkiemu, bezbronnym dzieciakom? My (jeszcze) nie potrafimy!
Na miejscu zostawiłyśmy obietnicę pomocy w sterylizacji Psiej Mamusi. U nas słowo ważniejsze od pieniędzy! Ale bez pieniędzy możemy dużo mniej i tylko z Państwa pomocą możemy o niebo więcej. Dziewczyny zaczęły nowe życie, mają dopiero ok. 4-miesięcy, ale już wiedzą jak wygląda spanie w budzie, na dworze. Dziś trafiły do lecznicy, na pełen przegląd - jutro więcej informacji. Prosimy w imieniu siostrzyczek oraz ich dzielnej Mamusi o wsparcie naszych działań...
Ładuję...