Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tylko dzięki Waszej Kochani pomocy mogło się to udać. I choć zostaliśmy z długiem po tej akcji, nie będziemy już tego apelu przeciągać w niespończoność. Ważne, że Panda i Sonia mają swje bezpieczne miejsce na ziemi. A straty będziemy odrabiać na bieżąco.
Dziękujemy z całego serca za wsparcie!
Niedziela, 19 maja był szczególnym dniem dla Soni i Pandy. W tym bowiem dniu zrzuciliśmy pieskom łańcuchy z ich szyi, które ciągnęły za sobą ponad 4 lata.
Łączymy pozdrowienia.
Niedziela, 19 maja był szczególnym dniem dla Soni i Pandy. W tym bowiem dniu zrzuciliśmy pieskom łańcuchy z ich szyi, które ciągnęły za sobą ponad 4 lata.
Sonia kilka dni wcześniej została wysterylizowana i będzie mogła zamieszkać spokojnie z Pandą.
Panda to psi samiec, dlatego aby mogli razem zamieszkać musiała zostać poddana zabiegowi, choć i tak zabieg był zaplanowany.
Dziękujemy z całego serca wszystkim dotychczasowym darczyńcom, którzy wspomogli akcję pomocy niepełnosprawnej Pani Małgosi, a właściwie jej pieskom. Kochani, dzięki Wam niemożliwe staje się możliwe, za co jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni .
Kojec postawiony, jest solidnie wykonany i będzie służył pieskom przez długie lata. My jednak zostaliśmy z długami, które musimy spłacić. Nie udało się zebrać wymaganej kwoty 4500 złotych w całości, kwotę 2700 złotych musieliśmy pożyczyć.
Wcześniej uzbierane pieniążki zostały zagospodarowane na zakup nowej budy dla Soni, szczepienia, dobrej jakości karmę, sterylizację i przygotowanie podłoża pod kojec. Kwota jaka pozostała na zakup kojca to 800 złotych.
Nadal pieskom potrzebna będzie też dobrej jakości karma.
Bardzo liczymy na Wasze wsparcie Kochani, bowiem w kolejce do poprawy sytuacji czekają kolejne psie biedy, którym musimy pomóc w trybie pilnym, aby nie trafiły do schroniska.
Bardzo prosimy o choćby drobne wpłaty, za które z całego serca dziękujemy!
Kochani! Nie tak miało być...martwimy się coraz bardziej. Kojec musieliśmy opłacić, bo nie przyjechalby w niedzielę i nie zostal zamontowany. Potwierdzenie przelewu dołączone.
Sonie musieliśmy wysterylizować, bo nie mogłaby zamieszkać w kojcu razem z Pandą (psim samcem), choć Sonia i tak miała być poddana zabiegowi sterylizacji.
Pieniązki zabraliśmy kotom, bo nie udało się zebrać wymaganej kwoty, a zapłacić musieliśmy. Teraz środki muszą wrócic na swoje miejsce.
BŁAGAMY POMÓŻCIE!
UDOSTEPNIAJCIE!
WPŁACAJCIE CHOCIAŻ PO 1 ZŁOTÓWCE!
Dziękujemy z całego serca z każdą POMOC!
Nic tak nie cieszy, jak krok do przodu w sprawie piesków Pani Małgosi. Z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wpłaty i zaangażowanie w pomoc!
Dzisiaj zakończył się drugi etap naszych działań, czyli została zrobiona i wyrównana powierzchnia, gdzie ma stanąć kojec dla Pandy i Soni.
Teraz czekamy na Waszą Kochani reakcję, czyli liczne udostępnienia apelu i choćby drobne wpłaty, aby udało się jak najszybciej uzbierać dodatkowe 4 tysiące złotych, by kojec mógł w końcu stanąć. Kojec będzie miał wymiary 2,5 m x 4 m ze schowkiem na karmę i inne psie akcesoria.
Montaż kojca zaplanowany jest na niedzielę, na godz. 9.00. Czekamy na ten moment z utęsknieniem, bowiem wtedy oficjalnie zdejmiemy z szyi łańcuchy Pandzie i Soni.
Nie wiedzieliśmy, ale ostatnio dowiedzieliśmy się, że Pani Małgorzata jest osobą niepełnosprawną. Tym bardziej cieszy fakt, że odkąd tam pojawiliśmy się, gmina postarała się o opiekunkę dla Pani Małgorzaty, która przychodzi 2 razy w tygodniu i pomaga w gospodarstwie domowym. Jak zauważył bliski sąsiad, Pani nawet wyczesuje pieski
Kochani nie byłoby problemu, gdyby zbiórka potoczyła się normalnym tokiem. W niedzielę będzie trzeba zapłacić za kojec 4500 złotych. Nie mamy po prostu na niego pieniędzy. Zebrane dotychczas środki z tej zbiórki zostały zagospodarowane na jedzenie dla piesków, nową budę, szczepienia, przygotowanie podłoża pod kojec. Zostało niewiele, bo 800 złotych. Potrzebujemy jeszcze uzbierać aż 3700 złotych. Czy nam się uda? Po prostu się boimy, że nie damy rady.
Zwracamy się do Was Kochane Dobre Serduszka - UDOSTĘPNIAJCIE i WPŁACAJCIE choćby drobne kwoty.
Wierzymy, że wspólnymi siłami damy radę.
Wszak siła jest w nas! Gorąco prosimy o wsparcie dla tych biedaków i dziękujemy!
Dzisiaj po raz kolejny odwiedziliśmy pieski Pani Małgosi. Zawieźliśmy karmę dla Soni, Pandy i koteczka. Odkąd pojawiliśmy się aby poprawić sytuację piesków jest zdecydowanie lepiej. Pani Małgosia stała się bardziej rozmowna, pieski mają zmienianą wodę dwa razy dziennie, po zjedzeniu mokrej karmy dostają garść suchej karmy, aby w momencie kiedy będa chciały sobie coś schrupać miały w misce. Pieski karmione są dwa ray dziennie, a Sonia w końcu weszła do budy i bardzo lubi w niej przebywać. Nawet stała się weselsza i bardziej przyjazna.
Panda to ten kolorowy piesek. Dzisiaj dał się nam nawet pogłaskać. Był wesoły i skakał z radości kiedy nas zobaczył.
Sonia nadal ostrożna, ale nie szczekała na nas. Siadła i obserwowała.Rzuciliśmy jej piłkę i kręgla do zabawy, podeszła do piłki dopiero jak my odeszliśmy.
Bardzo cieszy taki widok. Jednak będziemy szczęśliwi dopiero wtedy jak uwolnimy te pieski z łańcucha, postawimy kojec lub zrobimy ogrodzony wybieg, Sonie wysterylizujemy. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, ze zadanie wykonaliśmy na 6!
Kochani Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za każdą podarowaną złotówkę na poprawę warunków pieskom Pani Małgorzaty. Nadal jednak brakuje zbyt wiele do szczęścia tym biedakom.
Bardzo prosimy o WSPARCIE i udostępnienia!
Pierwszy raz, kiedy pojawiliśmy się w naszych uniformach Inspektorów Pani Małgosia wystraszona rozmawiała bardzo zdawkowo. Była zamknięta, mówiła tylko to o co pytaliśmy, nie zawsze nawet odpowiadała. My jednak czuliśmy, że ta kobieta przeżywa w sobie jakiś wewnętrzny dramat. Dzisiaj, kiedy przyjechaliśmy z budą i jedzeniem dla zwierzaków,zakupiliśmy też nowe miski na jedzenie i wodę, Pani ze łzami w oczach powiedziała, że w sobotę jest szczepienie psów i trzeba zapłacić 80 zł, ale nikt jej nie chce pożyczyć, każdy mówi, ze nie ma.
Poprosiliśmy sąsiada, aby pomógł ustawić budę i zapytaliśmy o to, czy Pani ma rodzinę, czy ma jej kto pomóc itd.
Usłyszeliśmy bardzo smutną historię.
Trzy lata temu zmarł ojciec tej Pani, a zaraz potem mama. W okresie Covid'owym zmarł Jej mąż, a pół roku temu na raka zmarła Jej córka. Młoda dziewczyna, miała niespełna 30 lat. Na wiosnę nawałnica zniszczyładach na budynkach gospodarskich. Dzisiaj Pani Małgosia dostaje marne pieniądze z gminy, ledwo starcza jej na życie, ale dla zwierzaków zawsze, choćby chleb z mlekiem był. Dzisiaj nie za bardzo ma na kogo liczyć. Ktoś z rodziny zrobił budę pieskowi, który jest obok domu, niestety drugiej już nie dał zrobić rady, bo powikłania po covid'owe nie pozwalają mu na swobodne poruszanie się.
No straszna rodzinna tragedia...
I jak tutaj nie pomóc.
Nie przelewa nam się w tej chwili, jest ciężko, bo musimy nieraz wybierać między wizytą u weta, a zakupem karmy, ale tej interwencji nie mogliśmy odłożyć na potem.
Zadzwonił telefon z prośbą o interwencję. Jadąc tam mieliśmy mieszane uczucia, bowiem osoba dzwoniąca nie umiała do końca określić co tam się dzieje. Po przyjeździe na miejsce zobaczyliśmy obraz jak po nawałnicy. Istotnie, wiosną wichury zrobiły swoje. Nikt jednak od tej pory nie pomógł. Psy w miarę zadbane, co do zawartości w miskach, mamy wątpliwości...ale nie wyglądają na zagłodzone. Pani nie ma ogrodzenia, psy są uwiązane na łańcuchach. Nieporządek po wichrach nie ma kto posprzątać.
Kiedy zaczęliśmy rozmawiać z Panią okazało się, że bywają chwile kiedy brakuje jej na życie. Do zwierząt ma mile usposobienie i dba o nie jak umie najlepiej. Zresztą z obserwacji wynika, że pieski są bardzo do niej przywiązane. Są szczepione, póki co nie chorowały. Jeden z nich ma budę, którą ktoś podarował, ale jest za mała i nie chce do niej wchodzić. Poza tym jest stara i lada moment się rozpadnie. Drugiego buda w miarę, jeszcze trochę wytrzyma.
Poddaliśmy pod dyskusję w mediach „czy odbierać pieski”? Na blisko 140 komentarzy usłyszeliśmy, że powinniśmy pomóc nie tylko pieskom, ale też Pani wszyscy byli co do tego zgodni. Tylko trzy komentarze zaburzyły dobre intencje innych co do właścicielki psów. Jednak w ogólnym podsumowaniu te niepochlebne komentarze zginęły w gąszczu tych przyjaznych, pozytywnych, gdzie empatia do Pani i jej piesków była bardzo widoczna.
Nie jesteśmy za tym, aby odbierać psy. Tam, gdzie widzimy szansę poprawy sytuacji dążymy do tego, aby pomóc. Rozumiemy też, że nie wszędzie i w każdym przypadku tak się da, tutaj akurat łza nam się w oku zakręciła, kiedy widzieliśmy jak psy są przywiązane do właściciela pomimo tego, że są na łańcuchach.
Pieski u Pani Małgosi znalazły się przypadkowo 4 lata temu. Biegały po wsi, mogły trafić do schroniska, gdzie pewnie nikt by je nie zauważył. Możliwe, że ktoś je porzucił, a ponieważ podwórko tej Pani nie ma ogrodzenia usiadły pod drzwiami i czekały na jedzenie. Kiedy Pani Małgosia zauważyła, że ma kompanów pod drzwiami zaczęła dokarmiać. Psy nie chciały odejść, tylko pilnowały domu. To była wczesna wiosna. Nikt o nie nie pytał, zresztą środek wsi nikt tych piesków nawet tam nie zauważył. Dom Pani Małgosi stoi obok drogi wiejskiej. Na wiosnę zaczynają się piesze i rowerowe wędrówki . Psy zaczęły wtedy reagować i przeszkadzać wędrowcom i rowerzystom. Aby uniknąć nieporozumień z ludźmi Pani zmuszona była psy uwiązać na łańcuchach, ponieważ na ogrodzenie nie było jej stać. Ktoś podarował budy, jedna w dobrym stanie była, druga starsza po psie, który pewnie komuś odszedł. Okazała się trochę za mała i czarny pies nie chciał do niej wchodzić. Możliwe, że czuł zapach poprzednika.
Postanowiliśmy, że musimy Pani Małgosi pomóc. Co będzie potrzebne? Na pewno buda dla czarnego pieska, trochę większa i nowa, aby mógł sobie do niej swobodnie wejść i spokojnie się wyspać. Taką budę już zamówiliśmy. To koszt 400 złotych. Musimy też co miesiąc zabezpieczyć dla tych piesków karmę co wiąże się z kosztem około 800 złotych dla dwu pieskach na miesiąc. Aby pieski uwolnić z łańcucha potrzebujemy ogrodzić przestrzeń o wymiarach 2,5m x 4 m, gdzie wstawimy budy i część zadaszymy, aby psy miały schronienie przed deszczem i ewentualnym śniegiem w zimie. Na tej przestrzeni psy będą mogły się swobodnie poruszać. Lubią się, więc nie będzie dochodzić do psich konfliktów. I tutaj potrzebna jest kwota około 4000 złotych. Całkowity koszt pomocy z uwzględnieniem rocznego zapasu karmy powinien się zamknąć w kwocie 11 tysięcy złotych.
Tutaj, wzdłuż tej ściany po prawej stronie chcielibyśmy ogrodzić teren, aby stworzyć wybieg dla psów z budami.
Czy damy radę…? Bez Waszej pomocy będzie to niemożliwe! Temat pomocy psom Pani Małgosi musimy załatwić w miarę sprawnie. Zwracamy się do Was Kochani o POMOC. RAZEM WIELKĄ MAMY MOC! Wierzymy, że wspólnie damy radę!
POMÓŻMY!
Ładuję...