Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim, którzy głęboko przejęli się losem naszego podopiecznego Kościeja, którego dotknęło nieszczęście. Tylko dzięki Wam udało się zebrać środki potrzebne na uratowanie biednego zwierzęcia.
Z radością zawiadamiam, że zagrożenie życia pieska minęło, łapkę udało się uratować, rana na biodrze zaczyna się goić. Mamy nadzieję, że kości zrosną się prawidłowo.
Kościeja dotknęła prawdziwa tragedia, ale razem z Wami udało nam się uratować jego życie oraz przywrócić wiarę w to, że wiele jest dobrych ludzi na świecie.
Jeszcze raz dziękujemy wszystkim. Nadal śledzimy losy Kościejka.
Do grupy naszych wolontariuszy z fundacji "Serce anioła" z Zaporoża zwrócił się w celu uzyskania pomocy dla skrzywdzonego psa kierownik schroniska dla bezdomnych rannych zwierząt, Jurij Kowbasa:
”Uprzejmie proszę o udzielenie nieodpłatnej pomocy charytatywnej na leczenie rannego zwierzęcia – psa, który wabi się Kościej.
Ludzie, którzy zadzwonili do naszego schroniska Szansa, liczyli chociażby na uśpienie, żeby pies się nie męczył.
Emeryci opowiedzieli nam, że jeszcze wczoraj pies z ogródków działkowych był zdorwy, a dzisiaj przyszli i zobaczyli, że dwie działki są obficie zalane krwią. I Kościej – tak wabi się młody pies – leży, nie może wstać... Udało nam się go dowieźć do BESTu, chociaż psiak już praktycznie całkowicie się wykrwawił... W BEŚCie przyjęli nas cierpliwie i uważnie, Kościej miał wiele urazów, był brudny, a jego całe ciało było pokryte niezliczoną ilością ciężkich ran!
Kto jest z nami od dawna, ten wie, że lekarze w BEŚCie nie lubią wersji wydarzeń z oprawcami, w pierwszej kolejności wierzą w nieszczęśliwy zbieg okoliczności na tym dobrym świecie...
Ale tego, co wydarzyło się w naszym przypadku, nie da się wcisnąć w ramki przypadku i nieumyślności, piesek nie potrącił się sam.
Są dwie wersje: Kościejowi przebito łapy, uderzono go w łepek, a następnie napuszczono na niego psa do walki.
Druga wersja: na Kościeja napuszczono wolno biegającego psa, a potem dobijano go, bijąc po łapach i łepku...
Emeryci opowiedzieli o swoich przypuszczeniach już przez telefon: w sąsiedztwie imprezowała na działce pewna grupa, oni mają psa do walk. Może to on to zrobił?!
Wizyta u sąsiadów zakończyła się przewidywalnie: „U nas wszystko w porządku, nasz pies nikomu nie zrobił krzywdy, do widzenia!”
W rezultacie co mamy? – uraz czaszkowo-mózgowy, ogromny krwiak na łepku, kolor białek oczu Kościeja – bordowy, białek w ogóle nie ma – wszędzie tylko popękane naczynka...
Piesek jest odwodniony, stracił dużo krwi, bardzo ciężko było znaleźć żyły do poboru krwi. Pies był skrajnie wycieńczony, półprzytomny, wychłodzony – temperatura jego ciała wynosiła 36,4.
Otwarte złamanie łapy, lekarze stwierdzają, że od silnego uderzenia. Łapka dosłownie wisi na skrawku skóry, trzeba będzie amputować. Ale najpierw, jak mówią lekarze: „Aby uratować tego psa, dajcie mu przeżyć na początek!”
Na ogromnej powierzchni ciała, praktycznie całej tylnej części, wewnętrzej części ud oraz pachwinach, widoczne są ślady ugryzień, dziura na dziurze, głębokie rany szarpane od zębów!
Pomocy udzielano natychmiastowo, w pilnym trybie – zrobiono zastrzyki, podano kroplówkę, zrobiono badania, założono szynę, wygolono sierść i oczyszczono wszystkie rany, obłożono wychłodzone mokre ciałko termoforami, podawano wodę...
Potrzebujemy Waszej pomocy!
Niech tylko z tego wyjdzie, nasze zadanie na chwilę obecną to pomoc na wszystkie możliwe sposoby.’’
Ładuję...