Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ignaś ma dom! Dzięki zbiórce opłaciliśmy jego pobyt w hoteliku oraz kastrację i szczepienia !Dziękujemy
Mam na imię Morus, od niedawna mam tak na imię. Wcześniej miałem inne, ale go nie pamiętam, bo było to bardzo dawno temu, kiedy jeszcze miałem dom i swojego człowieka. Co się stało, że trafiłem na ulicę? Zostałem skradziony, tak bardzo się komuś podobałem, że zabrał mnie spod sklepu, przed którym czekałem na mojego człowieka.
Zabrał mnie do siebie, ale ja uciekłem. Długo się błąkałem i szukałem drogi do domu. Dni mijały, a ja szukałem i szukałem. Aż pewnego dnia okolica wydała mi się znajoma. Znałem ten las, te ścieżki... Tak, znalazłem, znalazłem moją okolicę! Znałem to wszystko ze spacerów! Biegłem znajomą drogą ile sił w łapkach, serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Wbiegłam na moja ulicę, pędziłem jak szalony. Dopadłem do bramy i wtedy moje serce pękło... Przed domem moja mała człowieczka bawiła się z innym psem...
Wyglądała jakoś inaczej, była większa, ale to była ona. Stałem tam i patrzyłem, jak przytula innego psa. To ile mnie nie było? Jak długo się błąkałem? Zrozumiałem, że nie czekali na mnie, nie chcieli mnie już...
Rozpłakałem się. Ja, dorosły pies, płakałem. Z domu wyszedł mój człowiek, zobaczył mnie i nie poznał. Krzyczał na mnie, tupał... Odszedłem i ruszyłem przed siebie. Cały czas płakałem… Szedłem wiele dni, chciałem być jak najdalej od mojego dawnego domu. W jakiś deszczowy dzień zostałem złapany przez hycla i trafiłem do schroniska. Bałem się ludzi i nie ufałem im.
Później przyszło ocalenie. Zabrali mnie. Teraz mieszkam w hotelu z innymi psami. Nie wiem czy zaufać tym ludziom, czy może uciec jak najdalej. Po co komu taki pies jak ja, są przecież młodsze i ładniejsze… Proszę, pomóż mi uwierzyć w siebie, pomóż mi żyć...
Ładuję...