Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Człowieki,
Chciałbym powiedzieć, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za to, że zachowaliście moją historię w swoich sercach, jest to dla mnie potwierdzeniem, że ludzie mają uszy do słuchania i współczucie, by się nią dzielić.
Dzięki Wam w marcu tego roku miałem radioterapię, był to znowu trudny okres w moim życiu ale stopniowo wróciłem do siebie i czuję się o wiele lepiej.
Ostatnie badanie MRI wykazało, że leczenie jest skuteczne i przyniosło pozytywne rezultaty, a oba guzy znacznie się zmniejszyły. Codziennie budzę się i wystawiam brzuszek do pieszczot, dobrze się odżywiam i zawsze jestem gotowy na przegryzienie czegoś smacznego, jestem chętny do zabawy i mam ogień w oczach. Nadal lubię spacery, śpiew ptaków i uwielbiam obserwować jak aroganckie koty chodzą po
moim ogrodzie.
Ale rak wciąż jest!
Nowa zbiórka ze świeżymi zdjęciami i aktualizacją jest otwarta na drugą radioterapię i bieżące koszty leczenia: KLIK.
Stworzyłem również obrazki z odciskami mojego nosa i łapek. Jeśli chciałbyś mieć jeden z nich, proszę napisz na brakimaki@gmail.com. Dobro uczynione przez Was na pewno wróci do Was. Bądzcie szczęśliwy i uszczęśliwiajcie innych. Niech moja historia poleci i dotknie, a może obudzi nowe serca!
Na zawsze Wasz,
=^.^= Roska =^.^=
Walka ukochanych łapek.
Mam na imię Roska i jestem skarbem dla tych, którzy mnie otaczają. Mając dziesięć lat, uosabiam miłość mojego człowieka. Jak ten czas leci! Jestem jedynakiem, więc w pełni cieszę się uwagą i troską swojej dwunożnej opiekunki.
Lubię podchodzić do ludzi i dzieci na ulicy: rozmawiać z dorosłymi, bawić się z dziećmi, uspokajać starszych, pocieszać smutnych; słuchać tych, którzy stracili swoich futrzanych przyjaciół i śmiać się z wesołymi... Ludzie to otwarte książki, które nauczyłem się czytać.
Czasami siadam przy danej osobie, patrzę jej w oczy i zaczynam mówić: u...łah, uuuuu... łuaaahhh, hau ua ua. Widzę smutnych ludzi, wtedy podchodzę blisko i bardzo ostrożnie wkładam głowę pod rękę, żeby mogli mnie pogłaskać. Lubię kiedy jestem głaskany (ale pocałunki są paskudne, więc ich unikam, choć nie zawsze to się udaje).
Znają mnie wszystkie dzieci z sąsiedztwa i widzę ich radość, kiedy biegną do mnie uśmiechnięte. Pomagam ludziom i pozwalam im mnie dotknąć, przytulić i pomiziać. W takich chwilach cieszę się, że żyję! Kocham poczucie zaufania, że nigdy nie zostanę porzucony. Uwielbiam czuć się kochany.
Ostatnie dwa lata życie przyniosło wiele trosk i trudności. W 2020 roku dowiedziałem się, że w moim kanale rdzeniowym znajdowały się dwa duże guzy, które uciskały rdzeń. Wtedy zrozumiałem dlaczego tak bardzo bolał mnie grzbiet, a nogi mnie nie słuchały.
Od tego czasu miałem operację kręgosłupa i powikłania po niej, prawie umarłem wtedy, ale mój Człowiek spędzał przy mnie dni i noce, więc postanowiłem jeszcze zostać na tej Ziemi. W 2021 roku przeszedłem radioterapię, która nie była bułką z masłem, ale walczyliśmy ramię w ramię z moją dwunożną, zmusiliśmy chorobę do cofnięcia się i wygraliśmy wiele szczęśliwych miesięcy bezbolesnego życia.
Przez dwa lata przyjmowałem bardzo cenne tabletki, które pomagały mi, z siłą i odwagą, walczyć z rakiem. Naprawdę cieszyłem się życiem i mogłem nawet pobiegać po plaży! Ale rak obudził się i mam nowego guza, który znowu uciska rdzeń. Boli tak bardzo, że drżę i płaczę! Teraz to już wyścig z czasem.
Lekarze powiedzieli, że jest dla mnie nadzieja, że mogę być operowany, a potem będę potrzebował radioterapii.
Jednakże, bez leczenia pozostały CZTERY MIESIĄCE ŻYCIA. Im większy guz rośnie, tym bardziej mnie boli i w pewnym momencie ból będzie nie do zniesienia, zostanę sparaliżowany i mnie zabiją!!!
Co to znaczy "nie istnieć" ? Czy będę mógł jeszcze wąchać, widzieć i słyszeć? Czy moja dwunożna przyjaciółka będzie nadal blisko? Boję się, tak bardzo się boję...
Wiem, że mogę jeszcze walczyć o życie, mam siłę!
Nie ma słów, by wyrazić jak chcę otrzymywać i dawać miłość, JAK BARDZO PRAGNĘ ŻYĆ !!!
Lubię podchodzić do ludzi na ulicy. Czasami siadam przy danej osobie, patrzę jej w oczy i zaczynam... mówić: wouah, wuaaaaaaaaahhhh, hawuawa. Widzę smutnych ludzi, wtedy podchodzę blisko i bardzo ostrożnie wkładam głowę pod rękę, żeby mogli mnie pogłaskać. Są jeszcze inni ludzie, którzy są zbyt zajęci lub nie lubią takich stworzeń jak ja, więc nie mam im nic do powiedzenia. Znają mnie wszystkie dzieci z sąsiedztwa i widzę ich radość, kiedy biegną do mnie uśmiechnięte. Wiele z nich zostawiło swoich czworonożnych przyjaciół na Ukrainie i tęskni za nimi. Pomagam więc tym dzieciom i pozwalam im mnie dotknąć, pocałować, przytulić. Wtedy jestem szczęśliwy.
Ale to, że czuję mniejszy ból i mogę budzić się każdego ranka, to moje kosztowne i fuj leki, które biorę codziennie. Liczę na to, że pomożecie mi mieć godne życie i dalej dzielić się radością wokół mnie.
Pozdrawiamy serdecznie,
Ina i Roska =^.^=
Człowieki,
Chciałbym powiedzieć, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za to, że zachowaliście moją historię w swoich sercach, jest to dla mnie potwierdzeniem, że ludzie mają uszy do słuchania i współczucie, by się nią dzielić.
Dzięki Wam w marcu tego roku miałem radioterapię, był to znowu trudny okres w moim życiu ale stopniowo wróciłem do siebie i czuję się o wiele lepiej.
Ostatnie badanie MRI wykazało, że leczenie jest skuteczne i przyniosło pozytywne rezultaty, a oba guzy znacznie się zmniejszyły.
Codziennie budzę się i wystawiam brzuszek do pieszczot, dobrze się odżywiam i zawsze jestem gotowy na przegryzienie czegoś smacznego, jestem chętny do zabawy i mam ogień w oczach. Nadal lubię spacery, śpiew ptaków i uwielbiam obserwować jak aroganckie koty chodzą po moim ogrodzie.
Ale rak wciąż jest!
Nowa zbiórka ze świeżymi zdjęciami i aktualizacją jest otwarta na drugą radioterapię i bieżące koszty leczenia:
https://www.ratujemyzwierzaki. pl/roskacz
Stworzyłem również obrazki z odciskami mojego nosa i łapek. Jeśli chciałbyś mieć jeden z nich, proszę napisz na brakimaki@gmail.com. Dobro uczynione przez Was na pewno wróci do Was. Bądzcie szczęśliwy i uszczęśliwiajcie innych. Niech moja historia poleci i dotknie, a może obudzi nowe serca!
Na zawswsze Wasz,
=^.^= Roska =^.^=
Niedawno mój pies Roska poczuł się bardzo źle. Pojawił się silny ból kręgosłupa oraz niedowład tylnych łap. Badanie rezonansem magnetycznym ujawniło dwa guzy w kanale rdzenia kręgowego.
Teraz już wiem, że są one charakteru złośliwego: chondrosarcoma.W Gdańsku piesek przeszedł operację usunięcia jednego guza. Mieliśmy powikłania pooperacyjne w postaci gronkowca złocistego ( staphylococcus aureus) i zapalenia żołądka. Teraz Roska czuje się dużo lepiej, ale ma trudności z chodzeniem, co oznacza, że guz rośnie i uciska rdzeń kręgowy. Do tej pory leczenie Roski wyniosło sporo ponad 10 tys złotych. Obecnie musimy zrobić rezonans magnetyczny (1500 zł), aby zobaczyć progresję guza, przeprowadzić drugą operację (około 5000 zł) i radioterapię (12000 zł). B
ez tych interwencji medycznych mój kochany przyjaciel będzie sparaliżowany (problem z tylnymi nogami, nietrzymaniem moczu i kału). Będzie cierpiał z bólu i czekał na śmierć. Radioterapia przedłuży życie mojego pieska. Będzie mógł spędzić ostatnie lata życia w komforcie...Wydawszy wszystkie oszczędności, żyjąc samotnie, nie stać mnie na takie wydatki…
Opowiadanie jednego psa. Kim jestem? Uosabiam miłość mojego człowieka, jednocześnie jestem ośmioletnim kundelkiem. Jak ten czas leci! Jestem jedynakiem, więc w pełni cieszę się uwagą i troską od swojej dwunożnej opiekunki.
Wierzę w cuda, bo kiedyś, mając zaledwie 3-4 miesiące i będąc bardzo chory, kiedy mieszkałem przy autostradzie gdzieś w Rumunii i jadłem ze śmietnika... Tego dnia pojawiła się przede mną mój człowiek. Byłem bardzo przerażony, chciałem się schronić, ponieważ byłem taki mały i bezbronny. Szczekałem i wydawało mi się, że wyglądałem bardzo zaciekle.
Nagle poczułem się, jakbym leciał i znalazłem się w ramionach stwora na dwóch nogach. I... Och, cud! Wyczułem, że to właśnie na nią czekałem i teraz nie będę już sam, nie będę musiał szukać jedzenia, ani schronienia. Granicę przekroczyłem nielegalnie, ale pewnego dnia dostałem swój nowy paszport (nie mam pojęcia, po co mi to potrzebne). Od tego czasu podróżuję z moją Dwunożną. Zabiera mnie na wakacje, a podróżowanie z kraju do kraju jest łatwe, szczerze mówiąc, nawet tego nie zauważam, bo dla mnie granice nie istnieją.
Z moim człowiekiem, nauczyliśmy się rozumieć siebie nawzajem, a ja nauczyłem się 40 poleceń. Mówią, że jestem bardzo mądry.
Co kocham? Uwielbiam spędzać czas z moim Człowiekiem, lubię kiedy jestem głaskany (ale pocałunki są paskudne, więc ich unikam, choć nie zawsze to się udaje), uwielbiam nasze długie spacery po lesie, kiedy siedzimy i słuchamy życia wokół nas, uwielbiam się bawić lub jeść pyszne rzeczy schowane w szufladzie, budzić się i zasypiać obok Dwunożnej, rozmawiać z nią i opowiadać jej jak widzę świat... Ale przede wszystkim, kocham poczucie zaufania, że nigdy nie zostanę porzucony, uwielbiam czuć się kochany.
Gdyby tylko wszystkie psy na tej ziemi mogły być tak szczęśliwy jak ja!
Co ze mną jest? Jak się okazuje, życie nie jest idealne. Ostatnio miałem poważną rozmowę z panią doktor. Głośno powiedziała mi, że w moim kanale rdzeniowym są dwa duże guzy, które uciskają mój rdzeń. Wtedy zdałem sobie sprawę, dlaczego tak bardzo bolą mnie plecy, nogi nie chciały mnie słuchać i było mi bardzo smutno. Pani Doktor powiedziała również, że potrzebuję dwóch osobnych operacji i rehabilitacji, że to kosztowne (mamrotała "10 tysięcy"), ale ja mówię w innym języku i nie zrozumiałem, co to znaczy.
Na koniec powiedziała, że jeśli operacji nie będzie wkrótce, nigdy więcej nie będę chodził. Kiedy te słowa usłyszała moja Dwunożna, to gorzko płakała... Uspokoiłem ją i powiedziałem jej, że naprawdę chcę jeszcze długo smakować z nią to życie. Obiecałem Dwunożnej, że wyzdrowieję. A kiedy przestała płakać, powiedziałem jej: wierzę, że ludzie umieją słuchać i usłyszą mój krzyk o pomoc.
Wtedy pogłaskała mnie, pocałowała, mój ogon powoli zamerdał. Przestałem się bać. Nasza fundacja zdecydowała spróbować pomóc, ale bez Was nie będzie to możliwe. Zbieramy na leczenie... Bez niego pies umrze. Prosimy o wsparcie, ten psiak nie może czekać... Podarujmy mu zdrowie i życie. Dziękujemy!
Ładuję...