Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dobre informacje przeplatają się ze złymi ;( Teraz mamy dla Was taką złą wiadomość ... Pikolo odszedł za Tęczowy Most. ;(.
Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, niestety Pikolo trafił do nas zbyt późno.
Żegnaj kocurku, biegaj szczęśliwy po Tęczowych Łąkach.
Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli naszą walkę o życie Pikolo.
Zebrane datki zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów operacji i hospitalizacji kocurka.
Pikolo to kocur z jednego z Bytomskich ogrodów działkowych, który po latach dokarmiania zaprzyjaźnił się z karmicielem. Pewnego dnia Pikolo zachorował. Karmiciel zauważył, że kocurowi puchnie głowa. Postanowił sam mu pomóc. Pojechał do weterynarza i jeździł z kocurem codziennie na zaordynowane zastrzyki. Niestety leczenie nie pomogło, guz na głowie Pikolo powiększał się.
Gdy Pan Andrzej usłyszał, że potrzebna będzie operacja, której koszt to 1000 zł a może i więcej, zwrócił się do nas o pomoc. Pikolo od razu trafił do lecznicy współpracującej z naszą fundacją. Guz na czole naprawdę był wielki. Od razu zrobiono wstępne badanie krwi, które wyszło nie najgorzej, USG też niczego nie wykazało.
Kocur został podłączony do kroplówki, podano leki przeciwbólowe.
Po wstępnych badaniach usłyszeliśmy od lekarza, że mamy dwie opcje - operacja, która nie wiadomo, czy się powiedzie lub... eutanazja. Jak daleko sięgają macki guza nie wiadomo, czy jest złośliwy nie wiadomo, nie wiadomo nawet czy to jest rak… Aby porządnie zdiagnozować Pikolo, trzeba zrobić dodatkowe badania specjalistyczne: rezonans, badanie histopatologiczne, rozszerzone badania krwi itd. – to trwałoby nawet 2 tygodnie, a nie ma czasu, bo guz się rozrasta, naciska na okoliczne tkanki, nerwy, co sprawia kotu ogromny ból. Jeżeli zdecydujemy się operować, to w najlepszym przypadku trzeba będzie szeroko usunąć rozrost wraz z okiem i częścią policzka, później trzeba będzie przeszczepić skórę w miejsce usuniętej. Koszty takiej operacji i późniejszej hospitalizacji (minimum 2 tygodnie, jeżeli wszystko będzie dobrze się goić) są bardzo wysokie. Na podjęcie decyzji mamy kilka godzin.
Czy mamy zaryzykować decydując się na operację? Czy może od razu poddać Pikolo eutanazji oszczędzając mu cierpień? Opisaliśmy historię kocura na naszym FB, zdania są podzielone:
„Może to źle zabrzmi, ale nie wiadomo, czy kotkowi się polepszy po operacji, może lepiej będzie dla niego, jeśli poddacie go eutanazji […]”
„[…] miałam kotkę, której nie dawano szans, zaryzykowaliśmy I pożyła parę lat, na eutanazję zawsze jest czas!”
„Pozwólcie mu odejść :( dość się wycierpiał.”
„Ryzykujcie, może się uda, zawsze jest nadzieja, uśpienie to ostateczność!!”
„Pozwólcie mu godnie odejść, kotuś cierpi bardzo, a same nasze komentarze, nie pokryją kosztów związanych z dalszym leczeniem, hospitalizacją […]”
„Gdyby to był mój kot i była iskierka nie darowałbym sobie, gdybym nie spróbował. Z drugiej strony nie mam pod opieką gromady kotów, okropnością jest podejmowanie takich decyzji.”
Ciężkie to były dla nas godziny… Po kolejnych konsultacjach z lekarzami, rozmowie z karmicielem, który bardzo prosił, by dać Pikolo szansę, podjęliśmy decyzję – operujemy!
Dopiero podczas operacji lekarz będzie mógł zobaczyć jak to wszystko wygląda, czy kot ma szansę i jak dużą na wyleczenie. Jeżeli okaże się, że zmiany są zbyt poważne, że np. zostały zaatakowane kości, że szanse są nikłe, Pikolo nie zostanie wybudzony z narkozy. Uważaliśmy, że to jest jedynie słuszna decyzja, jaką mogliśmy podjąć bazując na tym co wiedzieliśmy.
Jest już po operacji, była bardzo poważna, chirurg usunął rozrost wraz z lewym okiem i częścią lewego policzka, przeszczepił skórę. Kolejne dni będą decydujące. Pikolo dostaje silne leki znoszące ból i dużo śpi, przez najbliższe dni będzie pod indywidualną opieką weterynarza.
Mamy nadzieję, że Pikolo wygra walkę o swoje życie i zdrowie. Przykre jest tylko, że tak późno trafił do nas, do dobrego lekarza, na sensowną diagnostykę. Gdyby to było wcześniej może nie straciłby oka, a zmiana nie byłaby tak rozległa.
Decyzja, którą musieliśmy podjąć była trudna… Trudna nie tylko ze względu na przyszłość kocura, ale niestety także ze względów finansowych... Pikolo to kolejny zwierzak w tak poważnym stanie, którego ratujemy w ostatnim czasie. Koszty operacji, leczenia, hospitalizacji są bardzo duże, a przecież wciąż prowadzimy akcję sterylizacji, opiekujemy się kotami wolno żyjącymi, a na utrzymaniu w domach tymczasowych mamy kilkanaście kotów. Jeżeli staniemy się niewypłacalni nie będziemy mogli pomagać!
Koszt badań, operacji, leków, hospitalizacji i późniejszej rehabilitacji kocura to w najlepszym przypadku ok. 2000 zł. Zawsze mogliśmy liczyć na Waszą pomoc, teraz też o nią prosimy.
Ładuję...