Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie mówimy żegnaj, tylko do zobaczenia... W Naszych sercach pozostaniesz na zawsze!!! To był ciężki czas. Dla Nas walczących o końskie życia. Dla Nas właścicieli, którzy na swoich barkach dźwigają odpowiedzialność za każde zwierzęce życie w Azylu. Umierałam ze strachu, że nie podałamy pokryć kosztów Naszej walki o Niego... Czułam, że toniemy. Ktoś Go jednak zauważył, ktoś spojrzał w Jego oczy, ktoś wiedział, że te Nasze zmagania są kierowane sercem i odpowiedzialnością... To On- Nasz Anioł...
Dziękuję każdemu kto oddał na ostatnią drogę Barasza kawałek swojego serca. Dziękuję Naszemu Aniołowi, który dał Nam możliwość niesienie dalszej pomocy innym potrzebującym zwierzętom !!!
Jesteśmy w sytuacji, w której za ratowanie końskiego życia nie jesteśmy w stanie zapłacić! Był wolnym koniem, którego bezpieczeństwo, opieka i godna starość spoczywały na Naszych barkach. Jako odpowiedzialni właściciele zrobiliśmy wszystko co w Naszej mocy, by walczyć z chorobą, by koń nie cierpiał, bygo ratować... Pozostaliśmy w bólu sami. Ze złamanymi po stracie sercami i bezradni wobec ogromnego zadłużenia. Nie wiemy co robić...
Na kolejną wizytę specjalisty czeka obecnie skaryszewska klacz Laguna. Nie mamy jak wykonać zbiórki pomocowej na Jej leczenie, gdyż na tą nikt nie reaguje... Mamy związane ręce nie mogąc pomagać dalej. Balansujemy na linii i jeśli nikt nie pomoże wpadniemy w przepaść. A w tym wszystkim są niewinne zwierzęta, którym przyżekliśmy dozgonną opiekę i godne życie...
Ps. Doszła kolejna, ostatnia Fv za leczenie w Klinice... Kwota zbiórki, więc wzrosła...
Pożegnaliśmy się otuleni nocą... W mroku nadziei na kolejne spojrzenia, kolejne czułości i kolejne dni razem... I choć wiedzieliśmy, że ta walka będzie trudna, nigdy byśmy nie pozwolili, byś odszedł bez niej!
Chciałeś żyć ! Uparcie stawiałeś czoła chorobie ! Twój widziany jeszcze niedawno szczęśliwy galop wolności wciąż był w Tobie ! Chciałeś do Nas wrócić, chciałaś wrócić do swoich...
Czterokopytny miał jednak inne plany... Zabrał Ciebie do siebie w wieku 26 lat... Nam pozostawił wypełnione niesprawiedliwością serca... Bo przecież mogłeś dalej żyć...
Biegaj szczęśliwie Bari w swojej nowej, bezpiecznej krainie...
Choroba odkleszczowa bezwzględnie zabrała Naszego konia postępując bardzo szybko i bardzo brutalnie. Lekarze z Kliniki w Warszawie zrobili wszystko, by go ratować. Odszedł bez bólu i cierpienia... I choć tak bardzo wszyscy walczyliśmy nie udało się...
Pozostał natomiast ogromny dług, który za ratowanie końskiego życia musimy spłacić w bardzo krótkim terminie...
Kwota zbiórki obejmuje Fv z Kliniki, Fv z Przychodni w Morągu, Fv z Przychodni w Rzecznej na którą czekamy i Fv za transport...
Na sygnale Nasz koński Staruszek pojechał do Szpitala Dla Koni Służewiec w Warszawie. Stan konia pogarszał się z dnia na dzień!!! Mimo braku funduszy nie mogliśmy dłużej czekać! On nie mógł czekać! Dziś Jego życie w rękach lekarzy!
Błagamy o każdą pomoc!!!
Mamy pierwsze wyniki. Wskazują one na chorobę odkleszczową. Staruszek zaczął gorączkować! Pojawiają się także obrzęki kończyn i okolic brzucha wskutek niewydolności krążeniowej. Obrzęk z puzdra nie schodzi. Brak reakcji na podawane leki ! Brak apetytu sprawia, że koń leci z wagi. Zamówiliśmy mu musli dla seniorów i trawokulki, by chętniej jadł. Niestety bez Kliniki nie mamy szans mu pomóc !!! Ustalamy najszybciej możliwy termin przyjęcia. Nie mamy czasu, bo każdy dzień bez specjalistycznego leczenia to wyrok!
Mimo braku środków nie pozostaimy Staruszka bez opieki! Będziemy walczyć o każdy Jego oddech, bicie serca i godną starość, która jeszcze przed Nim !!!
Błagamy o pomoc !!!
Kwota zbiórki została obecnie zwiększona o transport konia do Kliniki w Warszawie (350km w jedną stronę) oraz wstępne koszta pobytu i leczenia w skali tygodnia. Kwota moze ulec zmianie.
Barasz - nasz kochany staruszek. Dokładnie 21.04.2023 r. skończył 26 lat...
Około miesiąca temu zaniepokoił nas stan zdrowia Dziadzia. Waga zaczęła spadać, choć koń nie był jeszcze wtedy apatyczny. Cieszył się swoim stadem, z którym dość żwawo biegał. Pomyślałyśmy wtedy, że to przesilenie wiosenne, z którym boryka się wiele starszych koni. Miałyśmy nadzieję, że wystarczy włączyć dodatkowe pasze i suplementy.
Niestety piękny dzień Jego urodzin zamienił się w rozpacz. W tym właśnie dniu Dziadzio stał ze spuszczoną głową, apatyczny i bez życia. Dostał także obrzęku puzdra. Przyjechał weterynarz. Wstępne badania wykazały niewydolność krążeniową i ostre szmery w sercu. Nasza decyzja była natychmiastowa- zabieramy Barasza do siedziby Azylu, by zapewnić mu 24h opiekę, minitoring i rozbudowaną diagnostykę. Wizyta weterynarza i kolejne badania już w poniedziałek.
Dziadzio do drugiego oddziału Azylu dotarł bezpiecznie, poznał już nowych, sędziwych jak On końskich, kucykowych przyjaciół. Do wizyty weterynarza koń został zabezpieczony w leczenie doraźne. Na dzień dzisiejszy pozostajemy z diagnozą niewydolności serca. Czekamy na ostateczne wyniki i wdrożenie szybkiego leczenia.
Zdajemy sobie sprawę, że to już Staruszek, ale chcemy zawalczyć o każdy Jego dzień! Nie chcemy, by cierpiał! Wierzymy, że może jeszcze cieszyć się godną starością wśród tych, których kocha i którzy kochają jego!
Kochani, podarujmy Dziadziowi kolejne miesiące, dni jego życia!
Ładuję...