Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy z całego serca za POMOC w utrzymaniu naszej niemałej gromady podopiecznych.
Zbiórka, która trwała prawie rok i była wstępnie założona na 50 tysięcy złotych nie osiągnęła zamierzonego celu czyli wystarczyło jedynie na bieżące potrzeby dla zwierzaków, środki przeciwinsektom, żwirek i utrzymanie czystości. Niestety, nie udało się ponownie zebrać środków na poprawę dachu. Rozumiemy...dotrwaliśmy do bardzo ciężkich czasów, gdzie wiele działań naszych i innych organizacji zahamowała wojna na Ukrainie, inflacja i wzrost cen.
Pomagać i ratować zwierzaki jednak trzeba, a środki na ten cel są niezbędne, ponieważ bez nich nic nie zrobimy.
Pozdrawiam serdecznie i życzymy dużo zdrowia!
Co robić, kiedy zbiórka nie posuwa się do przodu, a funduszy na remonty, opłaty, leczenie brak.
Ze względu na nieuregulowaną fakturę na kwotę 1997,64 złotych gazownia grozi zamknięciem gazu. Źle śpimy po nocach, martwimy się , co będzie dalej z naszymi podopiecznymi.
Tak bardzo chcielibyśmy dla nich jak nalepiej, ale bez środków na koncie niewiele możemy zrobić.
Dach w naszej kocio-psiej przystani Kocie Rancho wymaga pilnej reparacji, a właściwie wymiany. Dziury w dachu robią się coraz większe, niezdrowe płyty pękają. Komin musi być poddany gruntownej przebudowie w górnej jego części.
Kolejne kocie biedy same wchodzą do naszego domu. Czują, że tutaj mogą dostać schronienie, ale to wiąże się z wydatkami. Leczenie, sterylizacja, karma... jak to ogarnąć?
Bardzo liczymy na Wasze wsparcie, na choćby drobne wpłaty. Darowiznę wpłaconą na tej zbiórce można sobie odliczyć od podatku. Razem damy radę - mocno w to wierzymy i z całego serca dziekujemy!
Załoga Stowarzyszenia Asper
Kolejny raz przedłużamy zbiórkę, ktora jest dla nas bardzo ważna!
WAŻNA dlatego, że w ubiegłym roku rozpoczęliśmy starania o poprawę dachu w naszym kocio-psim wiejskim azylu, gdzie nad głową zwierzaków znajduje się dziurawy dach, ktory wymaga natychmiastowej naprawy. Nasza choroba i choroby zwierzaków zatrzymały ten proces.
Azbestowe płyty popękane od starości proszą się o wymianę, choćby z racji tego, że są bardzo niezdrowe. Poza tym, gdyby nam się udało wymienić dach, wtedy powierzchnię strychu zagospodarujemy dla nowych kocich rezydentów, których ostatnimi czasy nie brakuje wokół. Ciągle bowiem dzwonią telefony z prośbą o przyjęcie kolejnych kocich nieszczęść. Ze wzlędu na ograniczone możliwości musimy z bólem serca odmawiać. Chcielibyśmy bowiem pomóc jak największej liczbie bezdomnych zwierzaków i przyjąć je do siebie, ale tak się nie da. Po prostu mamy zbyt mało przestrzeni, aby czuły się bezpiecznie.
Jeżeli nie zrobimy tego, co założyliśmy , nasza łajba ze zwierzakami utonie! Czy ktoś nam pomoże? Bardzo liczymy na Wasze Kochani wsparcie, nie tylko w Dniu Psa, który przypada dzisiaj czyli 1 lipca, ale i na co dzień. Bardzo prosimy o udostępnienia i wpłatę choćby drobnej kwoty, aby zrealizować piętrzące się potrzeby dla naszych podopiecznych.
Tylko dzięki Waszej pomocy będziemy mogli pomagać większej liczbie zwierzaków!
Bardzo Wam dziękujemy, że jesteście z nami! Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie!
Błagamy, rzuć nam koło ratunkowe!
Brakuje środków dosłownie na wszystko. Na naszym koncie niecałe 100 złotych, a potrzeb tak wiele, że już sił nam brakuje, żeby wyliczać...
Chore zwierzaki wymagają leczenia, brakuje specjalistycznej karmy. Nieopłacone rachunki za energię i gaz...a codziennie musimy dojeżdżać prawie 50 km do naszego wiejkiego azylu.
Gazownia grozi, że odetnie gaz, jak nie opłacimy zaległej faktury na ponad 900 złotych. Specjalistycznej karmy na różne zwierzęce dolegliwości już w workach na dnie...zbiórki stoją w miejscu...
Telefony dzwonią z prośbą o interwencję, nowych zwierzaków pod opiekę przybywa...
Powiedzcie, co robić? Jak dalej pomagać?
Do naszych bezdomniaków znajdujących się w Tuchowie i Ciężkowicach dojeżdżamy kilka razy w tygodniu pokonując prawie 120 km dziennie. A w kocio-psim azylu czeka dach do wymiany, bo dziury szczeliny są tak duże, że deszcz przedostaje się do środka. Na strychu co prawda podkładamy pojemniki na deszczówkę, ale to jedynie środek zapobiegawczy. Dach trzeba wymienić! Otrzymaliśmy kosztorys wymiany z firmy budowlanej, ktory opiewa na 22 tysiące złotych.
Zwracamy się Kochani do Was z tak ogromną prośbą, że wyrazić w słowach jest trudno - POMÓŻCIE nam ruszyć do przodu i wyjść z obecnej, bardzo trudnej sytuacji!
Bez Waszej pomocy nie damy rady dalej ratować i pomagać zwierzakom.
Ta sympatyczna psia rodzina trafiła ostatnio pod nasza opiekę. Sunia została porzucona na przystanku, a że była w zaawansowanej ciąży weszła do najbliższej jej stodoły na jednej z wiejskiej posesji i tam się oszczeniła. Pieski są z wiosny ubiegłego roku. Sunia ogolem miała 6 szczeniaków, w tym 3 sunie, które pozostały do dzisiaj bo ich nikt nie chciał. pieski zostały wyadoptowane, a nad resztą opiekę przejęliśmy my. Sunia w dzień wiązana jest na lekkim łańcuchu przy budzie, na noc zabierana jest do ciepłego miejsca. Pieski nadal przebywają na posesji u Pani, gdzie sunia się oszczeniła, jednak są przejęte pod nasza opiekę Dostarczamy karmę, i szukamy im kochających domów. Sunię matkę musimy wystarylizowac, bo pies sąsiada chytrze zerka w jej stronę :) Potrzebne nam na to środki, których na dzień dzisiejszy nam bardzo brakuje.
Jeżeli ktoś będzie zainteresowany adopcją tych małej wielkości piesków, to bardzo prosimy o kontakt stowarzyszenieasper@gmail.com lub telefonicznie.
Pieski są bardzo przyjazne, wychowywane razem z kotkami, mają stały kontakt z człowiekiem, są bardzo wesołe.
Bardzo prosimy o wsparcie, abyśmy mogli w pełni zabezpieczyć tą sumpatyczną psią rodzinkę.
Obecna sytuacja jest bardzo trudna dla nas wszystkich. Wojna na Ukrainie rozkręca się na dobre. Bardzo się martwimy, bo nie pomaga to naszym zwierzakom, a wręcz przeciwnie blokuje wiele działań. Wszystkie oczy darczyńców skierowane są w kierunku Ukrainy, a u nas nasze polskie zwierzaki błagają o wsparcie.
Bardzo boimy się najbliższych miesięcy. Co będzie, jak pomoc nie nadejdzie w porę? Czym wykarmimy nasze niemałe stado zwierzaków liczące ponad 50 ogonków.
Nie możemy zostawić ich bez wyżywienia i leczenia. Codziennie oczy tych biedaków patrzą na nas czekając nad miską i prosząc – pamiętajcie o nas!
Kochani! Powiedźcie, że nie jesteśmy sami, że wspólnie damy radę, że pomożecie!
Koniec ubiegłego roku był dla nas szczególnie trudny. Pochorowaliśmy się na Covid, przez co nie organizowaliśmy żadnych zbiórek, ani licytacji. Korzystaliśmy z zapasów, które szybko się skończyły. Do dzisiaj leczymy pozostałości po Covid’owe, ale dla naszych ogonków musimy mieć siłę, musimy być zdrowi.
Ten rok wniósł wiele wyzwań. Ubiegłoroczna zbiórka na wymianę dachu w kociej chatce w naszym skromnym zwierzakowym azylu nie przyniosła pozytywnego rezultatu. Udało się od sierpnia uzbierać jedynie na karmę, a to, co zostało dołożyliśmy do remontu mini przystani dla bezdomnych kociaków, które w oczekiwaniu na lepsze kocie życie będą poddane resocjalizacji, leczone i przygotowywane do adopcji. Zawsze marzyliśmy o takim miejscu, jednak jeszcze pozostaje do wykonania koci ogródek, aby kociaki nie tylko w pomieszczeniu, ale też i na powietrzu przebywały.
Powoli , małymi kroczkami chcemy posuwać się dla tych biedaków do przodu, aby im było dobrze i aby były szczęśliwe i nigdy nie zaznały już zimna, głodu i chorób.
Dlatego ta zbiórka jest szczególnie ważna, gdyż potrzeb się nawarstwiło i Wasze Kochani wsparcie tutaj ma bardzo duże znaczenie dla przyszłości zwierzaków, które są pod naszą opieką.
Pierwsze to reperacja dachu w naszej wiejskim kocio-psiej przystani. Tutaj przebywa 20 zwierzaków. To miejsce, gdzie sponiewierane życiem chore i porzucone kotki i psy mają swój ciepły kącik i bezpieczne miejsce.
Już dzisiaj wichury poczyniły duże zniszczenie. Odpadają listwy na kalenicy. Płyty, które pokrywają dach, raz, że nie są za zdrowe, a po drugie są tak spękane, że przez szpary deszcz przedostaje się do środka. Przy silniejszym uderzeniu kruszą się i pękają. W kociej chatce należałoby też robić elektrykę, gdyż dom ma grubo ponad 150 lat i elektryka wymaga gruntownej reperacji.
Komin w górnej części też się rozpada. Nie są to duże koszty, ale żeby opalać ciepły kącik kolejnej zimy, wzmocnienie komina jest nieuniknione, gdyż może dojść do pożaru.
Następny bardzo ważny wydatek, który pojawia się zawsze na wiosnę to preparaty na kleszcze. Tylko w ubiegłym roku na od kleszczenie zwierzaków wydaliśmy ponad dwa tysiące złotych. Kleszcze były tak zjadliwe, że zwierzaki w swoich futerkach przynosiły codziennie po kilka. Byliśmy zrozpaczeni.
Kolejne wydatki związane są ze sterylizacją bezdomnych kotek. Coraz więcej zgłoszeń dotyczących bezdomnych kociaków i chociaż co roku kilka do kilkunastu bezdomnych kotek jest sterylizowanych, to i tak pozostają te, które nie wiadomo skąd przychodzą do miski.
Największy jednak wydatek związany jest z zakupem karmy dla tak sporej gromadki.
Niektóre nasze zwierzaki muszą jeść tylko specjalistyczną karmę, ze względu na swoje dolegliwości. Jest to dosyć spory wydatek, gdyż karma jaką musimy zakupić waha się w granicch od 180 -300 złotych. Na miesiąc psy zjadają z reguły po dwa takie worki i kwoty się mnożą. A mamy ogonki chore na tarczycę, atopowe zapalenie skóry, biegunki, przewlekłe katary. Do tego dochodzą wiyty weterynaryjne, badania, zabiegi, leki i kwoty zamykają się już w tysiącach złotych.
Ostatnio mamy dużo zgłoszeń o bezdomnych kotach. Obejmujemy je naszą opieką, stawiamy im domki i dokarmiamy. Które uda się wyłapać sterylizujemy i leczymy. Potem szukamy im stałych domów.
Jazdy interwencyjne to olejny spory wydatek, z którym musimy się zmierzyć. Cena paliwa tak mocno poszła w górę, że nie wiemy co to dalej będzie. A my do naszych zwierzaków codiennie musimy pokonać 50 km w obie strony.
Na bieżąco potrzebujemy też środków czystości, rękawiczek jednorazowych, maseczek i materiałów sanitarnych. Wspomagamy domy tymczasowe w miarę naszych możliwości i pomagamy stałym karmicielom bezdomnych kotów zaopatrując ich w karmę, środki na odrobaczenie, witaminy, domki dla kotów wolnożyjących, miski, opłacamy sterylizację, kupujemy transporterki i inne potrzebne rzeczy.
W sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujemy, codziennie zadajemy sobie pytanie: jak ogarnąć tak sporą gromadkę, skoro w kocio-psiej skarbonce grosików na dnie, a potrzeb z dnia na dzień narasta. Do tego rachunki, które czekają na opłacenie, bo jeżeli ich nie opłacimy to zostaniemy z tym naszym stadem wyeksmitowani. Kładąc się wieczorem, myśli jest tak dużo, że nie pozwalają zasnąć. Rano kiedy wstajemy ogarnia nas rozpacz - co będzie dalej, jak pomoc nie nadejdzie w porę.
Zwracamy się z ogromną prośbą do wszystkich, którym nie jest obojętny los biednych, styranych życiem zwierzaków, a które u nas znalazły spokojną i ciepłą i pełną miłości przystań – POMÓŻCIE! Z całego serca dziękujemy za każde okazane wsparcie!
Ładuję...