Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję, choć to tylko słowo... Dla mnie jednak wyraża największą wdzięczność jaką chciałabym wyrazić Naszym Przyjaciołom i Darczyńcom !!! Walka o te zbiórkowe wsparcie trwała długo, ale wiem że gro osób oddało tu swoją duszę i serce! Zostawiło cząstkę siebie dla Nich, dla Ich bezpiecznego życia, dla tego co w Ich życiu Najważniejsze- domu, w którym mamy siebie !!! Jak wiecie walczę z chorobą już od kilku miesięcy (ale o szczegółach niebawem) i jedynę czego pragnę to Naszego, dalszego wspólnego życia !!!
Dziękuję przede wszystkim dwóm Naszym Aniołom, wiem że zawsze jesteście, wiem że zawsze nad Nami czuwacie...
To ostatnia aktualizacja, wierzę że i tym razem przy wsparciu Aniołów uda się Nam zamknąć zbiorkę. Przed Nami kolejna, decydująca (wyrównianie zaległości za dom koni) w oparciu o moje obecne bardzo złe wyniki, których źródło pochodzenia zostało wreszcie po 4 miesiącach odkryte... Póki co choroba postępuje i choć staram się normalnie żyć jestem strasznie zmęczona... Uśmiech przez łzy, siła na pokaz... Trwam, bo w sercu są one, te które każdego dnia żyją u mojego boku... Niestety jesteśmy na krawędzi...
Mamy Styczeń 2023r, a ja jako założycielka Stowarzyszenia i opiekun żywych, schorowanych istnień, którymi na codzień trzeba się zająć wciąż walczę z chorobą !!! Słowo Szpital jest dla mnie nie do przyjęcia... Fizycznie niestety brakuje mi sił do pracy i wszelkich czynności niezbędnych do pozyskania środków na utrzymanie zwierząt... Jestem zmęczona i wyczerpana... Od kilku miesięcy posiadam przewlekły kaszel, być może jako powikłania po zapaleniu płuc. Dodatkowo pojawił się ból w klatce piersiowej, straciłam też głos. Biorę ósme opakowanie antybiotyku stosowanego przy leczeniu sepsy, leki przeciwbólowe i sterydy. Lekarze rozkładają ręce. Do badania pobrana została wydzielina z płuc. Dostałam ostatnią szansę zanim trafię do Szpitala... "Karolina co Ty robisz ze swoim życiem?" słyszę od znajomych. "Może powinnaś zrezygnować ze zwierząt..." To oczywiście zabiłoby mnie na miejscu !!!
Robię co mogę, byśmy byli razem !!! Nie wyobrażam sobie rozłąki !!! Potrzebuje pomocy !!! Te skrzywdzone zwierzęta mają tylko mnie !!!
Sytuacja jest dramatyczna, bo zabrakło samej mnie... Ciężko pisać o sobie, ale tak naprawdę pisząc właśnie tak odnoszę się do zwierząt... Od zawsze są w moim życiu i nie jedną bitwę wspólnie wygraliśmy! Nawet gdy moja choroba postanowiła odebrać Nam siebie na jakiś czas, udało się ją pokonać i znów mogliśmy być razem...
Jak obecnie potraktuje Nas los?
Choroba ciągnie się już od jakiegoś czasu siejąc coraz gorsze spustoszenie i wyczerpując mój organizm do granic. Poległam! Poległam, bo one zawsze były dla mnie najważniejsze... Niektóre ze zwierząt nie są wręcz w stanie funkcjonować beze mnie...stare psy, kalekie konie...ufają tylko mi i tylko przy mnie czują się bezpiecznie. Jakieś tam zapalenie oskrzeli niedawno nie miało dla mnie znaczenia. Potem doszła wysoka gorączka, ale mimo wszystko byłam, walczyłam dalej!!!
Dodatkowym ciężkim aspektem jest utrzymująca się kryzysowa sytuacja stowarzyszenia. Brakuje środków na podstawy, jak więc w tym wszystkim myśleć o sobie, o chorobie... Nie ma opcji nawet na czasowe „zatrudnieniu” jakiejś pomocy... Faktur za utrzymanie koni przybywa i nikogo nie interesuje mój stan zdrowia. Koszty trzeba pokryć !!!
Aktualnie mój stan zdrowia jako powikłania po niedoleczonych stanach zapalnych oskrzeli to oporne na leczenie zapalenie płuc (jak się wczoraj okazało u pulmonologa już dwustronne) z przebiegiem ciężkich duszności, kończących się w nocy w Szpitalu. Kolejne antybiotyki, sterydy i hormony, dostałam ostatnią szansę na leczenie w warunkach domowych!
Wszystko to sprawia, że nie jestem wydolna w żaden sposób!!! Ledwo wychodzę na chwilę na dwór z psimi staruszkami, co w efekcie kończy się potami i spadkiem sił jakbym co najmniej przebiegła maraton... Nie wiem, kiedy wrócę do pełnej sprawności... Opiekę nad zwierzętami w stajni przydomowej przejęła moja Mama, którą zwierzęta znają i kochają. Mama ma jednak prawie 70 lat i jest jej najnormalniej w świecie cholernie ciężko !!! A JA NIE MOGĘ ZROBIĆ NIC !!!
Zwierzęta muszą być zabezpieczone !!! Wtedy tylko będę mogła spokojnie wrócić do zdrowia... Dla Nich...
Bo jak zabraknie mnie, nikt się Nimi nie zajmie... I wtedy będzie za późno... nie będzie już nic...
To tylko dzień, tydzień, miesiąc... To tylko poranek i noc... Ale to Nasz dom, dom uratowanych koni Azylu, dla których czas stanął w miejscu... W błogości, miłości i wolności...
Niestety jako opiekunowie tego czasu nie mamy... Dłużej "łatać" nie damy rady, płatności trzeba w końcu wyprowadzić na prostą !!!
To sie nie skończy !!! Tak bardzo walczymy każdego dnia, ale niestey... Koszta Nas przerastają mimo wysiłku, który wkładamy, by Nasze konie były bezpieczne już na zawsze !!! Bardzo Was prosimy o jutro dla ocalonych koni... Jeśli nie Wy to wystko co robimy straci sens !!! Świat nie daje Nam odetchnąć, ale życie tych zwierząt toczy się dalej... Tu nie ma czasu na kryzys...
Kolejna faktura, na którą brakuje funduszy !!!
Zima nadchodzi, sytuacja komplikuje się coraz bardziej, a horyzoncie brak prespektyw na lepsze jutro...
Pomoc nie nadchodzi, a ocalone stado jest skazane wyłacznie na Nas ludzi !!!
Czasu, by wyjść z tarapatów jest coraz mniej...
"Nasze skrzydła opadły" !!! Walczymy każdego dnia, każdego dnia zasypiamy w niepokoju, każdego dnia pragniemy tylko wspólnego dnia następnego !!!
Mieliśmy nadzieję, że odetchniemy, bo część koni przyjechało do siedziby stada, a tym samy zmniejszyła się ilość koni przebywających na płatnych pensjonatach. Niestety nie zdążyliśmy odbić się od dna! Otrzymaliśmy pierwsze podwyżki !!!, którym nie jesteśmy w stanie sprostać. Przed Nami kolejne... a tym samym wielka niewiadoma co dalej z Nami będzie...
Nie będę już pisać o tym, że każde z tych koni jest zwierzęciem uratowanym od śmierci... Przecież doskonale każdy o tym wie...
Proszę więc o nowe jutro dla tych, którym to obiecaliśmy...
Zbiórka zostaje zwiększona ze względu na kolejną fv do opłacenia...
Walka z czasem, pogoń za środkami na utrzymanie tych, których kochasz.... By zdążyć na czas z zabezpieczeniem Ich bytu, By znów się nie bać o Ich bezpieczny dom! By sprostać wszystkiemu czego potrzebują!
Przytłoczone myślami umysły, czy oby na pewno zrobiłyśmy wszystko, by końskie życia wciąż miały swoje miejsce na ziemi. A wieczorem, zanim zaśniesz jeszcze tysiące myśli i obaw o kolejne jutro... To obecny obraz naszego współczesnego świata i rzeczywistości, która funduje niewinnym zwierzętom coraz większe trudności w przetrwaniu. Pomyśl, że może właśnie teraz w tym trudnym czasie powinieneś się zatrzymać i spojrzeć na otaczający Cię świat?
Przecież tuż obok Ciebie rozgrywa się dramat tych, które same o pomoc poprosić nie mogą... Czy potrafisz jeszcze znaleźć w sobie wartości, które nie mają żadnej ceny? Wiesz, jak wiele możesz uczynić, by życie ocalonych zwierząt, wciąż mogłoby być spokojnym rajem na ziemi, ostoją i Azylem? Twój jeden mały gest dobroci może zdziałać naprawdę wiele...
Koszt utrzymania stada to obecnie prawie 8000 zł! Jesteśmy po terminie! Mimo pełnego zaangażowania z naszej strony nie udało się nam pozyskać potrzebnych funduszy! Błagamy o wsparcie!
Ładuję...