Staruszek Pitouchi z FIV prosi o pomoc!

Zbiórka zakończona
Wsparły 4 osoby
1 100 zł (100%)

Rozpoczęcie: 5 Września 2021

Zakończenie: 30 Września 2021

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
24 Września 2021, 18:31
Zapraszamy w niedzielę na projekcję elitarnego wywiadu z Pitouchim!!!

Zapraszamy wszystkich w niedzielę na naszą stronę na fejsbuku na elitarny wywiad z Pitouchim :)

Sami zobaczycie, że staruszek jest wyjątkowy ;)

https://www.facebook.com/TOZWarszawa

Zapraszamy!!!

Pokaż wszystkie aktualizacje

24 Września 2021, 18:26
Dziękujemy za serce- Pitouchi wraca do zdrowia :)

Dziękujemy Wam za pomoc!!!!

Pitouchi wygrywa tą walkę :))))

Dzięki Wam, lekarzom i ogromnej woli życia :)

Dzięujemy wszystkim za pomoc i zaangażowanie- a zwłaszcza "anonimowemu darczyńczy"

Anonimowy darczyńco- jesteś wielki!!!

Powyżej wyniki histopatologii

Pitouchi jest jednym z naszych nieadopcyjnych podopiecznych. Bo kto chciałby dać dom staremu schorowanemu i drogiemu w utrzymaniu kotu?

Kiedy został znaleziony, nikt nie dawał mu szans. Pogryziony, z licznymi ropniami, koci katar zaawansowany do tego stopnia, że oddychał buzią, a gdy tylko zamknął oczy, żeby się zdrzemnąć, nie mógł ich już otworzyć samodzielnie, gdyż momentalnie zlepiała je ropa. Do tego zęby w fatalnym stanie, wymagające szybkiej chirurgicznej interwencji. Niestety mimo bólu, jaki mu sprawiały, nie mógł zostać poddany narkozie, ze względu na bardzo zły stan ogólny. Najgorsze było to, że nie reagował na leczenie i na antybiotykoterapię ze względu na dodatni FIV.

Nie raz chcieliśmy się poddać i "ulżyć mu w cierpieniu". Był interferon, który nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, suplementacja podnosząca odporność i w końcu Zylexsis. Udało się. Pitouchi zaczął dochodzić do siebie, "normalnie" oddychać, otworzył oczy. Doszedł do takiego stanu, że można było przeprowadzić zabieg w narkozie i usunąć zęby. Po bardzo kosztownych zabiegach stan zapalny w pyszczku wygoił się i Pitouchi zaczął jeść bez środków przeciwbólowych. Stał się najbardziej kochanym i przeuroczym kotem, który całym sercem kocha człowieka i nie opuszcza go na krok.

Sielanka trwała rok. Ale FIV robi swoje i na nosie Pitouchiego pojawiła się czarna kropka. Myśleliśmy, że to może strupek. Ale strupek powiększał się, a gdy odpadał, ranka się nie goiła. Po kilku dniach ranka porastała nowym większym strupkiem i cykl się powtarzał. Onkolog zalecił usunięcie zmiany. Nie wyceniamy kociego życia, ale kolejna kosztowna operacja bardzo obciążyła nasz budżet. Pitouchi wymaga kolejnych wizyt, czekamy na wyniki histopatologii i martwimy się nie tylko diagnozą, ale tym, ze trzeba zapłacić rachunki w lecznicy...

To tylko pieniądze, ale bez nich Pitouchi i inni nasi podopieczni nie mają szans.

Prosimy o wsparcie i nawet najmniejsze wpłaty. Dziękujemy za każdą podarowaną złotówkę, która jest dla nas prawdziwym darem serca, bo ratuje kolejne kocie życie.

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Wsparły 4 osoby
1 100 zł (100%)