Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Historia ta nie miała zakończenia takiego jakie byśmy chcieli. Rodzinka walczyła dzielnie, niestety nie udało się ich uratować. Bardzo dziękujemy wszystkim wpłacającym, dzięki Waszemu wsparcie mogliśmy opłacić chociaż część faktur za leczenie oraz pobyt w szpitalu Ayame, Bonsaia oraz Botana.
Niestety mimo, iż rodzinka walczyła dzielnie nie udało nam się ich uratować. Zbiórkę zostawiamy jeszcze otwarta, bo leczenie kosztowało nas więcej niż udało się uzbierać. Bardzo prosimy o dalsze wsparcie w opłaceniu faktur.
Zostaliśmy zabrani z miejsca, gdzie był bardzo duży ruch i mogliśmy zginąć pod kołami samochodu, dlatego też bardzo się ucieszyłam, gdy znaleźliśmy się w spokojniejszym miejscu. Pomyślałam wtedy, że w końcu mogę odetchnąć, bo ja i moje dzieci jesteśmy w końcu bezpieczni.
Nikt nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji.
Początkowo walczyliśmy z zapaleniem górnych dróg oddechowych. Dostawaliśmy leki, które dzielnie przyjmowaliśmy. Wierząc, że już wkrótce wszystko będzie dobrze i będziemy czekać na dom. Niestety poprawy za bardzo nie było, a jednemu z moich dzieci – Bonsaiowi zaczęło się pogarszać, trudniej mu było oddychać, robił się coraz słabszy, schudł... Zabrano nas na kontrolę do gabinetu, gdzie zrobiono nam testy… Wynik – niestety panleukopenia.
Jest to choroba bardzo nieprzyjemna i bolesna, o bardzo wysokim wskaźniku śmiertelności szczególnie u kociąt. Mimo że sama cierpiałam, moje serce drżało o wiele bardziej, gdyż tu chodziło również o moje dzieci. Czy to miałby być nasz koniec?
Na szczęście trafiliśmy do całodobowej kliniki na Mieszka. Jesteśmy tu pod stałą opieką weterynaryjną, gdzie walczą o nas. Od niedzieli mamy podawaną surowicę – Feliserin. Słyszałam, że jest ona bardzo droga… Samo leczenie za dobę jednego z nas wynosi minimum 150 zł, a spędzimy tutaj przynajmniej 7 dni, dodając jeszcze kwoty za surowicę wychodzi ogromny koszt.
Chcemy walczyć, chcemy żyć, chcemy znaleźć kochający dom. Nie chcemy się poddawać, a tym bardziej stracić siebie... Chcę wierzyć, że w końcu i dla nas zaświeci słońce i skończy się ten koszmar.
Żeby to wszystko się udało, potrzebujemy Waszej pomocy. Proszę, wspomóżcie fundację i pomóżcie im o nas walczyć.
Ładuję...