Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ogromnie dziękujemy za wsprcie naszego kochanego Gucia! Psiak ma się świetnie, wrócił już do pełni prawności!
Udało się rówież znleźć Guciowi cudowny, nowy dom:) Jesteśmy przeszczęśliwi widząc jego zadowolony pyzczek!
Dziękujemy!
Gucio… Poznajcie smutną historię tego drobnego kundelka z „wyrysowanym” serduszkiem na pyszczku, który w przypadkowych okolicznościach trafił pod nasze skrzydła…
Gucio rzadko opuszczał swój kojec… Nie, klatkę… Kawałek podłogi z zadaszeniem, bez budy, bez ciepłego miejsca… Kiedy furtka się nie domknęła i pojawiła się okazja, żeby w końcu pobiegać i wyjść na spacer, na który nie był wyprowadzany, czmychnął prosto pod nadjeżdżający samochód. Było już ciemno…
Na skutek uderzenia, doznał czasowego niedowładu ciała, krwawił z pyska, z uszu, przewracał się, nie stawiał przedniej łapki… W takim stanie trafił na noc do swojej klatki, gdzie w ciszy znosił przeszywający ból. GDYBY nie czujność świadków tego zdarzenia, Gucio prawdopodobnie zakończyłby swoje życie w tej klatce, schowany przed światem, nieleczony, bo miał się sam „cudownie uzdrowić”, bo to PRZECIEŻ „pies”…
Zaalarmowani, dotarliśmy do pieska dzień po wypadku, piesek naprzemiennie wstawał i przysiadywał, chwiał się, usiłował stawiać samodzielne kroki na 3 łapkach, jedna z nich ewidentnie była złamana. W oczy rzucały się krwawiące rany w okolicach pyska i ucha...
Właścicielka Gucia nie widziała potrzeby odbycia wizyty u weterynarza i z pełnym przekonaniem wierzyła, że piesek wyleczy się sam…
Tym sposobem Gucio stał się naszym podopiecznym. 40 st. temperatury, złamanie skośne z przemieszczeniem kości ramiennej przedniej kończyny, ogromny, bolesny ropień wokół złamania – zniszczone mięśnie kończyny piersiowej, rozcięte ucho z ropną wydzieliną, które wymagało zaszycia…
Żadne zwierzę nie zregenerowało by się samo doznawszy tak skomplikowanych urazów, Gucio umierałby w męczarniach, w przypadku pęknięcia ropnia, infekcja wyniszczałaby powoli i boleśnie cały jego organizm…
Piesek ma założoną cerklazę z drutu kostnego, gwóźdź śródszpikowy i stabilizator wewnętrzny.
Został umieszczony w hoteliku dla zwierząt, gdzie pod czujnym okiem, w połączeniu z kuracją antybiotykową i oczyszczaniem ran, dochodzi do siebie.
Przed nim rehabilitacja, kontrolne RTG, z czasem kolejny zabieg usunięcia stabilizatora. Tak wiele na niespełna 10 - kilogramowego kundelka…
2 – letni psiak, tyle życia przed nim…
Operacja, postępowanie około-zabiegowe, rehabilitacja, antybiotyk, opatrunki, pobyt w hotelu, to wszystko generuje ogromne koszty, którym możemy podołać jedynie z Waszą nieocenioną pomocą…
Pomożecie?
PS Może ten mikropiesek skradnie czyjeś serce? Po procesie leczenia, chciałby zostać pokochany…
Ładuję...