Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przesyłamy ogromne podziękowania dla wszystkich darczyńców od naszego kochanego Lelusia! Kawaler ma się nieźle, choć kiepsko znosi zamknięcie - najbardziej pragnąłby bowiem znaleźć się na kolanach człowieka. Nad ekscytacją kocurka, kiedy tylko ktoś poświęci mu uwagę, trudno zapanować: rozdaje intensywne baranki, ociera się i turla pod ręką. Tak samo przyjazny stosunek kocio ma też do osób, które widzi pierwszy raz.
Jakiś czas temu zbadaliśmy też Lelusiową krew i wyniki były całkiem przyzwoite. Parametry są co prawda nieco rozjechane, ale rzeczywiście niewiele - jak na kota z ulicy jest ok. Badania powtórzymy, kiedy kocurek nabierze jeszcze więcej sił i dłużej... dobrze poje!
Poznajcie Lelusia. Kociak ma ok. 4 lat i jest 23. kotem ze stada, które od jakiegoś czasu próbuje ogarnąć kastracyjnie nasza wolontariuszka.
Już na starcie zafundował nam niezapomniane przeżycia - po pierwszym odrobaczeniu na dnie klatki, do której kocurek trafił na pozabiegową rekonwalescencję, można było codziennie znaleźć wielkie, opite kleszcze, a w Lelusiowej kuwecie - człony tasiemca...
Początkowo wystraszony, Leluś szybko zaczął barankować dłonie i nadstawiać łepek do głaskania, czyli okazała się kotem oswojonym. Do tego pierwsze testy pokazały, że kocur prawdopodobnie jest nosicielem FIV (będziemy oczywiście je powtarzać, ale nie spodziewamy się tu innego wyniku, w stadzie Lelusia znalazło się już kilka FIVków). Jakby tego było mało - u Lelka zaobserwowaliśmy problemy z tylnymi łapami - dziwne drżenie, niepewny chód, zataczanie; kocurek nie jest też w stanie skakać. Zabraliśmy go więc na konsultację ortopedyczną… Cóż, zdjęcie RTG dało jasną odpowiedź, z czym mamy do czynienia: „złamanie miednicy w lewym stawie biodrowym oraz uszkodzenie z przesunięciem spojenia biodrowo-krzyżowego lewego”.
Uraz jest starszy i zaczął się już goić, więc z miednicą niewiele można zrobić. Jeśli chodzi o łapkę - póki co pan doktor zalecił ograniczać Lelusiowi ruch (ok. 2 miesiące przymusowego klatkowania) i podawać chondroprotetyki (preparat Sizarol Complex Forte - ok. 140 zł za butelkę), a za kwartał stawić się na następną kontrolę; wtedy też zapadnie decyzja co do ewentualnej operacji. Poza tym ze względu na problemy z odpornością oraz brzydką sierść i łupież, Lelek przyjmuje ImmunoDol i VetoSkin.
Nie planowaliśmy kolejnego futra, na pewno nie teraz, kiedy finansowo ledwo zipiemy i wypatrujemy 1% jak kania dżdżu (choć jaki on będzie po roku pandemii, też nie wiemy…), lecz co można było zrobić…?
Każdy nowy kot na start generuje zawsze największe koszty - kastracja, przynajmniej podstawowe badania krwi, testy FIV/FeLV, odrobaczenie, badanie kału, czipowanie… Do tego dochodzi dalsza diagnostyka, jeśli coś „wyjdzie” po drodze, jak u Lelusia sprawy ortopedyczne (zatem ponowna wizyta u specjalisty, zdjęcia RTG) oraz ewentualne leczenie i suplementacja. Przy kotach „zdrowych” rzecz zamyka się zwykle w 500 zł; Leluś tę kwotę już znacznie przekroczył…
Ładuję...