Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Polina cała i zdrowa najpierw pojechała na kilka dni do fundacyjnej Mruczarni, a później prędziutko do swojego wymarzonego, wyśnionego domku. Musimy przyznać że po leczeniu, gdy nabrała sił i mocy, ukazała się mała łabuziarą i prawdziwą kotką z charakterem. <3
Bardzo dzieujemy Wam za pomoc dla malutkiej. Tylko dzięki Wam ona żyje i jest szczęśliwa.
Dziękujemy!
„Sprzed" pamiętam malutko: że tam było strasznie okropnie i że tak bardzo się bałam, że aż nóżki mi latały. Ogromne drzewa, nieprzebyte krzaki, trawa wysoka, że hen hen. Obce, groźne zapachy. Jakieś chroboty, charczenia. Jakieś oczy świecące, ptaki zasłaniające całe niebo.
Płakałam, najgłośniej jak mogłam, ale mamusia nie nadchodziła. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, co się z nią stało. Pamiętam, że od tego płaczu straciłam głos i nie mogłam już nic. Leżałam tylko i leżałam. Nie miałam siły, by wstać, by szukać mamusi. Byłam głodna, brzuszek mnie bolał, w główce się kręciło. Nie miałam już siły wpatrywać się w te drzewa. Szczypały mnie oczka. Trudno było oddychać. Coraz trudniej.
W końcu pozwoliłam moim oczkom zasłonić to wszystko. Zniknęłam. Potem, już nic nie pamiętam. Ocknęłam się, gdy usłyszałam ludzkie kroki. Myślałam, że to już koniec. Mamusia pokazywała mi kiedyś, że ludzie nie są zbyt mili, pokazywała, że lepiej uciekać. Lecz ja nie miałam siły.
Polinka ma około 3,5 miesiąca. Ma bardzo zaawansowany katar, gorączkę, zagilany cały pyszczek. Oczka małej też są w opłakanym stanie. W prawym – zapalenie rogówki, które nie wiadomo jak się skończy. W lichym futerku armia pcheł, w uszkach – kopalnia świerzbowca, odwodnienie, niedożywienie, brzuszek wzdęty, choć przecież pusty…
Dziwne, że żyje, lecz żyje… A my zrobimy wszystko, co w naszej mocy by wyzdrowiała i jak najszybciej zaczęła psocić i figlować. Jeśli chcielibyście nam pomóc w ratowaniu Polinki, będziemy Wam bardzo wdzięczni.
Ładuję...