Jak mamy patrzeć w przyszłość? Gdy już nie mamy nic? Wasza pomoc, to dla nas nadzieja

Zbiórka zakończona
Wsparło 688 osób
33 882 zł (75,29%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 5 Marca 2024

Zakończenie: 29 Czerwca 2024

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
10 Kwietnia 2024, 11:21
Mopik już po zabiegu.

Nie mogliśmy dłużej czekać z zabiegiem Mopika.
Jego ząbki były w fatalnym stanie.
Operacja sanacji jamy ustnej była konieczna, by nie dopuścić
do zaawansowanego stanu zapalnego
Zabieg odbył się bez komplikacji, Mopiczek stracił dużo ząbków , za kilka dni będzie czuł się zdecydowanie lepiej, a gdy się wszystko zagoi, na pewno komfort jego życia i jedzenia bardzo się poprawi, a nam niestety pozostaje zmartwienie z czego zapłacimy fakturę
Bardzo prosimy nadal o wsparcie dla Mopika i pozostałych naszych podopiecznych, jeszcze sporo brakuje, byśmy mogli spłacić długi i zapenić konieczne leczenie. 

Bardzo prosimy pomóżcie nam przetrwać ten bardzo trudny dla nas czas. 

Pokaż wszystkie aktualizacje

02 Kwietnia 2024, 20:40
Biduś czuje się lepiej i prosi w imieniu Bezdomniaków o wsparcie.

Nasz Biduś powoli nabiera ciałka, choć nadal na całym kręgosłupie wystają mu kosteczki, jakby miały przebić skórę. Badania kontrolne morfologii wykazały lekką poprawę. Lekarze jeszcze nie wyznaczyli terminu zbiegu sanacji jamy ustnej. Z dobrych wiadomości, to to, że Bidusia serduszko jak na jego wiek pracuje prawidłowo i nie ma przeciwkazań do operacji.

Jesteśmy dobrej myśli, że uda się Bidusia w pełni postawić na łapki.

Bardzo dziękujemy za dotychczasowe wsparcie dla Bidusia i pozostałych naszych podopiecznych. Dzięki Waszej pomocy udało się nam zapłacić część zaległych faktur, ale niestety nie wszystkie. Jeśli ich nie zpłacimy, nie będziemy mogli umówić koniecznych zabiegów i zapewnić leczenia.

Bardzo prosimy nie zostawiajcie nas. Zdajemy sobie sprawę, że nasze błaganie o pomoc może być odbierane, jako dołujące, ale nie pozostaje nam nic innego niż już tylko błagać. Błagać o pomoc byśmy mogli przetrwać, by mogli przetrwać nasi podopieczni. 

09 Marca 2024, 09:40
Reksio odszedł za TM.

Niestety nie udało się... Reksio odeszedł.. Po mimo ogromnych naszych starań i zaangażowania lekarzy nie daliśmy rady uratować Reksia... Był tak strasznie wyniszczony chorabami, że niestety jego organizm nie zareagował na leczenie..

Jesteśmy zrozpaczeni, nie umiemy pogodzić się z jego odejściem.. Nasze serca rozpadły się na kawałki... 

Dziękujemy wszystkim, którzy wspierali Reksia i walkę o jego życie. Do końca mieliśmy nadzieję... Niestety los zdecydował inaczej ...

Nie odchodził sam... byliśmy przy nim ...

Mamy nadzieję, że tam gdzie Reksiu pobiegłeś, jesteś teraz szczęśliwy i żyjesz bez bólu... 

Niemal każdego dnia na pokład naszej fundacji trafiają kolejne zwierzaki. Psy, koty, młode, stare, zdrowe, chore, niekiedy wręcz skrajnie wyniszczone.

W ostatnim czasie praktycznie wszystkie zwierzęta, które przyjęliśmy są bardzo chore i większość z nich wymaga bardzo kosztownego leczenia, drogich zabiegów oraz długich pobytów w szpitalach. Od lat staramy się naszym podopiecznym zapewnić jak najlepszą opiekę weterynaryjną. Nie stosujemy półśrodków i nie udajemy, że leczymy, ale to faktycznie robimy.  Od początku działalności naszej fundacji postanowiliśmy dbać o naszych podopiecznych, tak jak o własne. I słowa dotrzymujemy. Przykładamy ogromną wagę do specjalistycznych badań, gwarancji prawidłowej opieki weterynaryjnej i zabiegów wykonywanych przez doświadczone zespoły.

O każdego walczymy do końca i nie poddajemy się nawet, gdy zaczyna gasnąć nadzieja. Te biedne istoty, które skrzywdził człowiek i tyle już w życiu wycierpiały, zasługują na to,  by już nigdy nie żyły w bólu i nie doświadczyły krzywdy.  Razem z nimi płaczemy, spędzamy godziny w klinikach, leżymy z nimi przy kroplówkach, nie śpimy, gdy one nie mogą spać. Czuwamy przy nich, gdy tego potrzebują, a gdy odchodzą, pomimo rozpaczy trwamy przy nich do końca, by w ostatniej drodze czuli, że są kochani i dla nas najważniejsi. Jesteśmy gotowi nieść pomoc nie patrząc ani na wiek ani na urodę, ani na wielkość zwierzaka, który tej pomocy potrzebuje. Wielu z naszych podopiecznych zostaje z nami na bardzo długo ze względu na leczenie lub problemy socjalizacyjne, wielu zostaje z nami na zawsze z powodów zdrowotnych i nikłych szans na adopcję. Niestety koszty opieki weterynaryjnej wzrosły ogromnie.

W nowy rok weszliśmy z długami i kolejne narastają. Staraliśmy się pozyskać środki, niestety się nie udało, a teraz jesteśmy pod ścianą. Bez Waszego wsparcia nie jesteśmy w stanie zapewnić naszym podopiecznym prawidłowej opieki, leczenia, profilaktyki, jak również koniecznych zabiegów, na które czekają. 

Chcielibyśmy Wam przedstawić, niektórych z naszych podopiecznych i ich smutne historie,    a tym samym poznacie nas i to kim jesteśmy.

Biduś został znaleziony na środki łąki, z daleka od jakichkolwiek zabudowań. 3 kg nieszczęścia. Przerażony, trzęsący się i powykrzywiany z zimna. Zagłodzony patologicznie, można policzyć na nim wszystkie kosteczki. Kręgosłup prawie przebija wyłysiałą skórę. Niedowidzący z zaćmą na oczach. Sparaliżowany strachem i wycieńczeniem. Został natychmiast zabezpieczony w szpitalu, gdzie udzielono mu pierwszej pomocy. Jest bardzo wyniszczony, gdy tylko odzyska siły musi przejść badania specjalistyczne i zabieg jamy ustnej, ponieważ ma ogromny stan zapalny, który przysparza mu dużo bólu. To na początek.

Sara, maleńka szczenna sunia potrącona przez samochód od ponad miesiąca spała w krzakach. Żebrała o jedzenie przy okolicznych domach i pod sklepem pokonując wielokrotnie ruchliwą ulicę. Gdy się o niej dowiedzieliśmy nie mogliśmy zostawić jej na pastwę losu.  Byliśmy wzruszeni do łez, że mimo ogromnego strachu i bólu sunia sama do nas podeszła prosząc o pomoc. Natychmiast zawieźliśmy Sarunię do kliniki. Jej drobne, wymęczone ciałko było prawie całe pokryte kleszczami. Sunia przebywała w szpitalu, gdzie od razu wdrożono leczenie. Bardzo się baliśmy, że  rozwinie się babeszjoza i jej stan będzie zagrażający życiu. 

Gdy stan Sary się ustabilizował, została poddana zabiegowi kastracji. Przed nią dalsze badania kontrolne i profilaktyka. 

Dawidek to kolejne maleńkie porzucone psie dziecko. Maluch siedział przestraszony, skulony trzęsąc się z zimna na drodze. Bo gdzie taka malizna miałaby pójść? I jak szukać pomocy? Tak sparaliżowany strachem, że bał się ruszyć. 

Zmarznięty, głodny z pękatym brzuszkiem wypełnionym robalami.

Myśleliśmy, że taki maluszek, śliczny i kochany po ustabilizowaniu i profilaktyce szybko znajdzie własny domek. Niestety okazało się, że Dawidek ma problem z nóżkami. Po pierwszej konsultacji ortopedycznej stwierdzono, że musimy powtórzyć badanie rtg za jakiś czas, gdy mały trochę podrośnie. Powtórzyliśmy zgodnie z zaleceniami i się załamaliśmy. Dawidek ma zwichnięcie przyśrodkowe rzepek 3 stopnia obustronne. Musi mieć koniecznie zabieg obu łapek. Koszt jednego zabiegu to około 5 000,00 zł . Niestety nie mamy środków, by wykonać operację pierwszej łapki, a czas działa na niekorzyść i powoduje duży dyskomfort, na tą chwilę zostal zabezpieczony przeciwbólowo. Dawidek jest cudownym słodziakiem o wyjątkowej urodzie, ale zapowiada się, że zostanie z nami jednak dłużej. 

Nela została znaleziona na poboczu ruchliwej trasy. Samochody ją mijały, a ona leżała czekając na śmierć. Gdy ją zabraliśmy wiele dni spędziła w szpitalu, a potem wiele tygodni leczyliśmy pogruchotaną miednicę. Niestety to nie wszystko. Jak jej stan na to pozwolił, musiała przejść zabieg mastektomii z powodu licznych guzków. Część środków udało nam się zebrać na pokrycie kosztów początkowego leczenia, niestety Nela powinna przejść jeszcze operację łapek - konieczna jest resekcja głowy i szyiki kości udowej. Bez tej operacji Nelusia cierpi, jednak bez pieniążków nie mamy jak dalej jej pomóc, a leki przeciwbólowe nie są rozwiązaniem na stałe. 

Właśnie teraz, gdy piszemy zbiórkę naszej ostatniej nadziei, w szpitalu o życie walczy maleńki Reksio. Biedak bardzo długo się błąkał bez pomocy. Pod naszą opiekę trafił masakrycznie wyniszczony z niewydolnością wielonarządową. Konieczna jest transfuzja krwi. Jego dedykowana zbiórka niestety stoi w miejscu, a jego leczenie już przekroczyło kilka tysięcy złotych. Nie poddajemy się robimy wszystko, co tylko możemy by uratować mu życie. 

Kubuś uratowany razem ze swoim towarzyszem z ciemnej piwnicy, gdzie byli przetrzymywani jak więźniowie. Przyjechał do nas z wieloma ranami, potologicznie zagłodzony. Okazał się dodatkowo wnętrem, musiał przejść operację nie tylko kastracji, ale również wycięcia jądra z jamy brzusznej. Przed nim jeszcze zabieg jamy ustnej. Środki, które udało się nam zebrać nie wystarczą na dalsze zabiegi.

Kropeczka jest z nami od dawna. Uległa wypadkowi. Jakiemu tego nie dowiemy się nigdy. 7 dni z połamaną miednicą i łapką leżała przy gospodarstwie czekając na pomoc. 

Część środków udało się uzbierać, ale koszty leczenia, hospitalizacji i operacji były o wiele większe niż przewidywaliśmy. Liczymy się z tym, że Kropeczka zostanie z nami również na dłużej, ponieważ psy po urazach niestety mają małe szanse na adopcję. Pragniemy jej zapewnić wszystko, co najlepsze, bo już i tak zbyt wiele wycierpiała. 

Nawet nasze najmłodsze Bezdomniaki, które wydawałoby się, że powinny szybko znaleźć domy wymagają leczenia. Robale, które mają w sobie prawie zjadały je żywcem.

Tak duże zarobaczenie dla szczeniaczków jest stanem nawet zagrażającym życiu. 

Od lat pod naszą opieką mamy również psiaki niepełnosprytki, które stale wymagają reguralnych kontroli, badań i leków.

Jak nasz Kazio po urazie kręgosłupa. Wiele wysiłku lekarzy i opiekunów z domu tymczasowego oraz dużych kosztów wymagało, by nasz Kaziulek wypracował chód rdzeniowy. Dzięki czemu jego życie jest łatwiejsze i nabrało radości.

Niewidomy Ptasio, o którym mówimy, że niewidomy, a jednak widzący wszystko. Psiak o wielkim sercu i ogromnej pogodzie ducha, ale nigdy nikt nie chciał mu podarować życia we własnym domu. Na stałe pod opieką okulisty. 

Rysia, bita tak mocno przez swoich oprawców, że ma wodogłowie i padaczkę. 

Stale pod opieką neurologa. Wymaga reguralnych kontroli w szpitalu oraz badań specjalistycznych.

Nasza niewidoma babacia Dusia, która raz na jakiś czas napędza nam ogromnego strachu swoim gorszym samopoczuciem. Jest na stałe pod opieką lekarzy specjalistów i wymaga badań kontrolnych. Przeszła zabiegi usunięcia gałki ocznej, sanacji jamy ustnej i mamy nadzieję, że na razie nic nowego złego się nie pojawi. 

Nasza fundacja pomaga nie tylko psom, ale również kotom. I tak jak w przypadku psów większość kotów, które trafia pod nasze skrzydła, to koty chore, poranione nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Prowadzimy domy tymczasowe, w których staramy się stworzyć im warunki domowe i zapewnić jak najlepszą opiekę. 

Mamy nie tylko koty chorujące na ciężkie choroby zakaźne, ale również koty trójłapki oraz niewidome. 

Klakier znaleziony razem z rodzeństwem w lesie, w wyniku choroby i wycieńczenia stracił wzrok. 

Czy Mody, znaleziony jeszcze, gdy był niesamodzielny. Spustoszeń w jego organizmie nie udało się całkowicie cofnąć. Na całe życie pozostanie kotem niedowidzącym. 

Rozalka znaleziona na ulicy w stanie krytycznym. Patologicznie zagłodzona z zapaleniem wielonarządowym i śrutem w ciele. Udało nam się uratować jej życie, ale już wzroku niestety nie. Dodatkowo ma problemy z ciśnieniem i musi na stałe przyjmować leki.

Dzięki leczeniu i najlepszej opiece, jaką staramy się jej zapewnić, dzisiaj Rozalka zdrowotnie jest stabilna i odzyskała wiarę w człowieka. 

Jeśli ktoś nas zapyta, czy warto tak walczyć o życie tych wszystkich niewinnych istot? Zawsze odpowiemy, że mimo tylu przeciwności, problemów finansowych, że TAK warto. Czasami jesteśmy załamani i tak samo wycieńczeni jak nasi podopieczni, ale to dla nich zawsze zbieramy siły, żeby się podnieść.

Gdy patrzą na nas spojrzeniem pełnym zaufania i nadziei nie możemy postąpić inaczej, jak dalej walczyć o ich lepsze życie i jak zawsze do końca.

Dlatego błagamy Was o wsparcie teraz w tak trudnej dla nas sytuacji, abyśmy mogli nadal ratować te istoty, dla których bez naszej pomocy ratunku nie będzie. . Dziękujemy Wam za Wasze otwarte serca i zrozumienie dla naszych działań. Tylko razem z Wami możemy dać nadzieję tym, którzy jej tak bardzo potrzebują. 

Bezdomniaki

PS W załącznikach znajdziecie faktury, których jeśli nie opłacimy, nie będziemy mogli zapewnić koniecznej opieki weterynaryjnej naszym podopiecznym i kolejnym biedakom, którzy czekają na pomoc. 

Załączniki

Organizator
3 aktualne zbiórki
233 zakończone zbiórki
Wsparło 688 osób
33 882 zł (75,29%)
Adopcje