Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Całym sercem pragnę podziękować Wszystkim, którzy znaleźli się w życiu tych koni dając im bezpieczne jutro... Tylko z Waszą pomocą jesteśmy w stanie dawać im nowy dzień, tylko z Waszą pomocą możemy dla nich być...
Dziś Taro jest potęgą azylu, dostojny, piękny i wolny. Błyszcząca sierść, bystre, pewne siebie spojrzenie... Może właśnie to czyni go niezauważalnym? Ale przecież historia Taro zaczęła się kilka lat temu na targach rzeźnych w Pajęcznie. Był wtedy malutką, półroczną kulką zabraną od Matki, którą kupili wcześniej włosi. Miał baranią sierść oblepioną odchodami, a jego oczy pełne były smutku, żalu, przerażenia i zupełnego hasu. Nie rozumiał, dlaczego stoi przywiązany do ogromnej ciężarówki, dlaczego ktoś zabrał jego Mamę i dlaczego co chwilę ktoś tyka go palcami sprawdzając, czy jest tłusty… Kaszlał wtedy i smarkał, bo po raz pierwszy w tym dniu opuścił swoją komórkę. Powietrze było szokiem dla organizmu…
Laguna dziś… Najpotężniejsza ze wszystkich Azylowych klaczy. Swoim wyglądem budzi respekt, a z tego też powodu objęła przywództwo w stadzie. Jej psychika jest silna i właśnie ona pozwoliła jej przetrwać piekło wcześniejszych lat. Niechętnie współpracuje z człowiekiem, pokazując to swoją dostojną, a zarazem stanowczą postawą. Przepięknie zbudowana i zawsze z podniesionym czołem raczej omija nas ludzi. Mimo kilku już lat spędzonych w Azylu już nigdy nie zaufa człowiekowi. To jedna z tych koni, które człowiek postanowił złamać, udowadniając, że jest jej Panem i władcą, a ona tylko kupą mięsa do rodzenia mu źrebiąt. Tak też trwałą jej gehenna od zaźrebienia do zaźrebienia, od bata do całkowitego posłuszeństwa, aż do targów rzeźnych w Skaryszewie. Tam stanęła z opuszczoną głową, drążąca i przerażona. Była wówczas w 5. miesiącu ciąży…
Taruś i Lala są z nami już kilka dobrych lat. Nie mają jednak żadnego wirtualnego Rodzica Adopcyjnego. Nie mają nikogo, kto zatrzymałby się na chwilę i spojrzał na Nie przez pryzmat uratowanego niegdyś wspólnie końskiego życia. Potrzebują natomiast jak każdy koń dachu nad głową, puszystej słomy, siana i owsa, by móc normalnie żyć.
Prosimy o pomoc w zabezpieczeniu bytu tych dwóch koni, choć na dwa miesiące. Nasze koszty za utrzymanie miesięczne tabunu to prawie 10.000 zł. Koszt jednego konia to 540 zł. Czy znajdzie się ktoś, kto nie przejdzie obok nich obojętnie?
Ładuję...