Pies podziurawiony niczym durszlak, potrzebna pilna pomoc weterynaryjna!

Zbiórka zakończona
16 158 zł
Wsparły 534 osoby
Adopcje

Rozpoczęcie: 14 Stycznia 2023

Zakończenie: 31 Stycznia 2023

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
24 Stycznia 2023, 02:17
Walczymy o Jego życie od 10 dni. Jest lepiej.

Od 14 stycznia br. do dziś ratujemy „Ludwika”. Ratujemy w zasadzie „resztki” psa, gdzie niektórzy lekarze dawno machnąć mogli ręką i przestać go ratować. I mamy bardzo dobre wiadomości.

Po 10 dniach codziennego intensywnego leczenia stan psa się poprawia. „Ludwik” nadal ma według zapewnień lekarzy rokowania ostrożne.

Jest jednak kilka powodów dla których możemy być optymistami. Oto one:

- psiak już sam stawia pierwsze kroki po wypadku

- wrócił mu apetyt

- sygnalizuje szczekaniem, kiedy chce wyjść na dwór

- sam oddaje mocz i kał.

 - dzielnie znosi wlewy dożylne i zastrzyki

Nawet nie wiecie Państwo jak bardzo się cieszymy, iż dzięki Wam możemy mieć ten komfort i oddać go w ręce specjalistów nie martwiąc się o koszty. Bo to dzięki Wam, darczyńcom Ludwik żyje i ma się coraz lepiej. Jeszcze przed nim długa droga aby funkcjonował bez bólu ale jesteśmy już na tej drodze i powoli zmierzamy do celu.

Ludwik żyje sobie w szpitalu dla psiaków, obok są inni pacjenci, w podobnym stanie co on. Co kilka godzin wystawiany jest na trawnik, gdzie sobie powolutku chodzi. I potem rozpoczynają się zabiegi. One nie są już dla niego takie miłe. Psiak ma kilkanaście sporych ran na ciele. Trzeba je płukać, wycinać codziennie martwą tkankę, do głębokich ran wprowadza się specjalne chirurgiczne narzędzia aby wybrać ropę.

Wygląda to nieciekawie ale zdaniem lekarzy rany te powoli się ziarninują i za kilka tygodni powinny się zacząć już goić.

Im szybciej uda się lekarzom pozbyć stanu zapalnego z organizmu, tym szybciej będziemy mogli zlecić składanie złamanej kończyny. Dziś Ludwik nie staje na nią. Złamanie jest w kilku miejscach. To stare złamanie. Decyzja ortopedy czy amputować kończynę czy składać złamania – jeszcze nie zapadła. Wizyta w przychodni ortopedycznej planowana jest w przyszłym tygodniu.

Za kilka dni postaramy się zamieścić film ze spaceru. Trzymajcie Państwo kciuki za Ludwika.

Leżał i umierał w rowie kilka dni. Najpierw pogryziony przez psy, potem przejechany przez samochód. W gminie pod Łukowem na skrzyżowaniu województw mazowieckiego i lubelskiego psu nie pomógł żaden z kierowców.

Wszyscy przejeżdżali obojętnie. Nawet policja w Łukowie odmówiła pomocy. Z rowu zabrali go prywatni ludzie, których nie mają środków na walkę o jego życie. Dlatego ruszamy z pomocą.

Psa widać było z daleka. Nie podnosił się i był zakrwawiony. Niestety kierowcy się nie zatrzymywali przy nim od kilku dni. Powiadomiona policja z Łukowa rozłożyła ręce. - Jest weekend, gmina nieczynna, proszę dzwonić w poniedziałek - usłyszeli dziś w słuchawce zgłaszający psa w rowie.

Dziewczyny, które znalazły psa nie odjechały, podeszły bliżej do psa i próbowały go podnieść. Wył i piszczał z bólu. Z jego ran ciekła krew i ropa. Był cały podziurawiony. 

Schronisko odmówiło pomocy, bo bez zgody gminy po psa nie przyjedzie. Gmina nieczynna, więc co? Pies ma cierpieć w rowie do poniedziałku? O ile w ogóle przeżyje.

Prosimy o zabranie psa z rowu. Psiak jedzie do Warszawy do Przychodni Weterynaryjnej "Jatagan". Tam czekają na niego lekarze. Po przyjeździe okazuje się, iż stan psa jest bardzo ciężki.

Jest podziurawiony niczym durszlak. Z kilkunastu ran sączy się krew i ropa. Tak wygląda jego ucho. Między uchem a okiem rana wielkości pudełka od zapałek. Wdała się tam już martwica. Rana ma kilka tygodni i jest od pogryzienia od psa. Ile ten pies wycierpiał i jak długo to trwało? - tylko on wie.  

W zębach i dziąsłach piasek i słoma. Pies jest w ciężkim stanie. Lekarze próbują ratować jego życie. Przed nim długie tygodnie leczenia i pobytu w szpitalu. Koszty leczenia będą ogromne. 

Połamana jest także w kilku miejscach lewa tylna kończyna. Nie wiadomo czy uda się ją poskładać, czy nie trzeba będzie jej amputować. To pokażą najbliższe dni. 

Przed nami tygodnie walki o jego życie. To mały psiak, który ma wielką chęć, by żyć. Pomoc w klinice weterynaryjnej tylko dziś, wykonanie wszystkich badań, płukanie ran to koszt kilkuset złotych, każda dobra szpitalna i kontynuacja leczenia to koszt od 400-500 zł. dziennie. Musimy walczyć o Niego.   

Dziś, tj. w sobotę, 14 stycznia opuściliśmy klinikę po godzinie 21.00. Obiecaliśmy, że będziemy u niego jutro. Obiecaliśmy mu, że zrobimy wszystko, aby go uratować. Dlatego prosimy o wsparcie i  pomoc w leczeniu... 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
2 aktualne zbiórki
44 zakończone zbiórki
16 158 zł
Wsparły 534 osoby
Adopcje