Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki wysiłkom lekarzy i naszym staraniom w opiece pooperacyjnej Nero przeżył kryzys i powoli wracał do zdrowia.
Po kilku długich miesiącach w życiu Nero zaszła wielka zmiana. Nalazł się ktoś kto dostrzegł w Nero kandydata na swojego najlepszego przyjaciela. I tak Nero zamieszkał pod Krakowem wraz z panem Oktawianem. Po jakimś czasie do tej zgranej pary dołączyła kolejna nasze podopieczna Suzi.
Tak więc Nero rzucany przez los z miejsca na miejsce odnalazł wreszcie swą przystań.
Wszystkim darczyńcom, których wzruszyła i przejęła historia Nero serdecznie dziękujemy za wsparcie. Również dzięki Wam odmieniło się życie tego fantastycznego psa.
Nero ma zaledwie 5 lat i bogatą w okropieństwa przeszłość za sobą. Już raz był w schronisku. Został zaadoptowany - miał pilnować firmy. W polskich realiach oznacza to, że ma wisieć na łańcuchu i głośno szczekać.
Nero nie chciał tak żyć. Razem z łańcuchem przywiązanym do ciasno zaciśniętej obroży, przeskakiwał przez ogrodzenie i czekał tam - zawieszony - na ratunek. Nikt nie chciał go ocalić, a każdy przerzucał z powrotem przez płot. W końcu ktoś nie wytrzymał i postanowił dać Nerowi szansę na normalny dom. Plan był prosty - zabrać psa, zaszczepić, wykastrować, poszukać dobrych ludzi, którzy go pokochają. Niestety, poszukiwania takich ludzi trwały przez kilka miesięcy, a Nero coraz bardziej nie lubił kotów, z którymi przyszło mu mieszkać w domu tymczasowym.
W taki sposób trafił do naszego przytuliska. Miły, przyjazny, wpatrzony w ludzi. Dobry pies. Kilka dni temu z Nerem zaczęło dziać się coś niedobrego. Najpierw wysoka gorączka, potem dziwna opuchlizna w rejonie podbrzusza. Wizyta u lekarza i diagnoza: rozległy ropień, być może powikłanie po kastracji, konieczne intensywne leczenie, otwieranie brzucha jest ostatecznością. A jednak kilka dni antybiotykoterapii nie przyniosło żadnej poprawy. Wręcz przeciwnie - stan psa systematycznie się pogarszał. Nie było wyjścia - decyzja o operacji zapadła w niedzielę rano. Rokowania były bardzo ostrożne. Nero przeżył operację i pozbył się 100 ml ropy z wnętrza brzucha.
Psiak cały czas dostaje silne leki, odpowiednio dobrane, bo mamy już wynik z badania bakteriologicznego. Z rany cały czas sączy się ropa z krwią, ale to dobrze, bo to znaczy, że to, co jest groźne wydostaje się na zewnątrz.
Pokochaliśmy Nero i bardzo chcemy, żeby mu się udało. Żeby jego krótkie i dość nieszczęśliwe życie mogło jeszcze nabrać barw u boku kogoś, kto pokocha go tak jak my. Pomóżcie Nero wyzdrowieć. Prosimy.
Ładuję...