Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Jak to codziennie po nieprzespanej nocy przez duszności, nieprzytomna musiałam nad ranem wejsć na zbiórkę... Serce drżało mi z każdą dobą coraz bardziej... W cholerę ze mną myślałam, ale mój Soniek... Boże spraw dla Niego cud...
No i sprawił !!! Dokonało się to, czego pragnęłam... Ryczałam przez godzinę. Słaba, wykończona, ale wdzięczna za życie Sońka Wszystkim, którzy zaangażowali się w pomoc !!!
Nie mogę pominąć Naszego Anioła !!! Nie wiem czym zasłużyłam sobie na Jego stałą obecność... Jest przy Nas zawsze !!! Zawsze, gdy tracę już nadzieję ... Dziękuję Ci Drogi Przyjacielu za każdą zbiórkę, za zaufanie, za troskę i miłość...
Walczę Ja, walczy On... Dopiero dziś po tygodniowej bardzo wysokiej gorączce jestem w stanie się do Was od odezwać. Znów życie nie pozostawiło Nas bez lęku o jutro... Skierowanie na płucny wypisane, choć bronię się rękoma i nogami, by się nie położyć. Nawrót choroby...
Wszyscy rodzinnie, wszyscy świątecznie, wszyscy w galopie Świąt... A MY schowani przed Światem toczymy swoją własną walkę.
Nie miałam sił, by wołać o pomoc, ledwo ogarniałam samą siebie. Azyl znów zawisł nad czarną przepaścią dalszego istnienia..., a Soniek pozostał bez pomocy...
Dobija mnie niemoc i samotna walka, dobija mnie myśl, że Go zawiodłam..., że nigdy nie pomoże Nam żadna Klinika, bo będziemy niewypłacalni... , że nie mamy szans na dalsze leczenie...
Resztkami sił, które mi pozostają tylko dzięki Nim błagam o pilną pomoc !!!
Idą Święta! Dla każdego to czas radości oraz przygotowań do wspólnie spędzonych wśród bliskich chwil. Dla Nas i dla Naszego Azylu to czas bólu, smutki i lęku, ale przede wszystkim walki o życie naszego podopiecznego Sonhara.
W bieżącym roku na wieczne pastwiska odeszło od nas tak wiele starszych i schorowanych koni. Ze śmiercią każdego z Nich nie możemy pogodzić się do dziś. Nie spodziewałyśmy się, że jeszcze przed samymi Świętami przyjdzie nam walczyć o życie kolejnego konia. Nie potrafimy cieszyć się tym szczególnym czasem, ponieważ sercem i duszą jesteśmy przy Naszym Sońku. Fundament Azylu tworzy dozgonna opieka nad uratowanymi zwierzętami i niesienie Im pomocy w każdym czasie.
Historia Sonhara jest bardzo smutna. To jeden z tych koni, który po wieloletniej pracy dla człowieka nie zasłużył na godną starość. Wyeksploatowany do granic koń sportowy oddający swą duszą pracując w szkółce. Znerwicowany i wystraszony trafił do handlarza. Trafił do Niego, bo nie był już w stanie dać więcej siebie...
Minęło sporo czasu, zanim koń odzyskał spokój i stabilizację psychiczną. Stało się tak nie do końca dzięki tylko naszej zasłudze. Na drodze Sońka w naszym Azylu stanęła miłość Jego życia... Pokochali się w jednej sekundzie, od jednego spojrzenia, kiedy to Angel dołączyła do stada. Widzieliśmy Ich szczęście każdego dnia, nie odstępowali się na krok. Serce Nam rosło patrząc na tą parę. Widzieliśmy niestety też ten czarny scenariusz, scenariusz rozstania- Angel chorowała na ciężki nowotwór, jej ciało pokrywały ogromne guzy...
Nasza Angel odeszła w zeszłym roku w czerwcu zabierając ze sobą serce Sonhara..., a już w październiku pojawiły się u Niego pierwsze oznaki nieznanej choroby.
Sonhar zaczął lecieć z wagi, mimo że nie miał problemu z jedzeniem. Wykonaliśmy szereg badań, które za wiele nie wykazały. Wykonaliśmy gastroskopię i przebieg leczenia związanego z wrzodem w odźwierniku. Zrobiliśmy zęby. Podczas sezonu pastwiskowego waga konia się poprawiła.
Niestety czar prysł trochę po jego zakończeniu, a masa ciała zaczęła ponownie spadać tym razem ze zdwojoną siłą. Wyniki wyszły poprawnie. Soniek jednak zaczął słaniać się na nogach. W efekcie przewieziony został do Szpitala dla Koni w Warszawie.
Wykonano wiele badań, ale dopiero specjalistyczne badanie- oroskopia wskazało na bardzo poważną chorobę zębów i dziąseł. Soniuś karmiony jest papkami co kilka godzin w dzień i w nocy. Między zębami etapami zakładane ma opatrunki. Rokowania co do Jego życia są dobre, choć czas leczenia będzie długi i żmudny. Dożywotnio skazany będzie na opiekę 24h i pokarm w postaci papek + wizyty specjalisty stomatologa. Będzie jednak żył! Dziś wracają mu siły i energia, lekarze robią co w Ich mocy, by Soniek znów mógł być z nami!
Wiemy, że nie spotkamy się w te Święta, ale wiemy że w końcu do nas wróci! Hospitalizacja Sońka ze względu na długość pobytu w Szpitalu i długoterminowe leczenie będzie kosztowna. Tylko za kilka dni zapłacić musimy prawie 2000 tys. (specyfikacja leczenia w załączniku), a gdzie kolejne tygodnie? Gdzie koszta na transport? (w jedną stronę 350 km).
Największym Naszym marzeniem jest móc podarować Sonharowi nowe jutro. Nie prosimy... My błagamy o jeden maleńki prezent z głębi serca każdego z Was. Dla Sońka...
Sonhar i Angel
Angel
Ładuję...