Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Darczyńcy!
Dziękujemy Wam za niesamowite wsparcie! Udało się zebrać 108 198 zł, co pozwoli nam opłacić zaległe faktury, zabezpieczyć kolejne miesiące pobytu w hotelach zwierząt, które ciągle czekają na swój dom, wykupić leki, karmę... Umożliwi nam też podejmowanie kolejnych interwencji.
W opisie zbiórki mogą się Państwo zapoznać z fakturami.
Obiecaliśmy sobie, że tak długo, jak będziemy mieć możliwość, nie odmówimy pomocy żadnemy potrzebującemu stworzeniu. To Wy, drodzy Darczyńcy dajecie nam tą możliwość.
Dziękujemy!
Kolejne zwierzę w potrzebie to prześliczna tricolorowa koteczka. Została zauważona późną porą na Chynowie. Tylko przypadek sprawił,że została zauważona na kupce zesłych liści. Pewnie próbowała znaleźć sobie ciepłe miejsce do spania bo noce już chłodne. Kiedy wzięłam chucherko na ręce pod palcami wyczułam duże guzy między przednimi łapami. Guzy już były tak duże, że miały ropne przetoki. Henia trafiła do kliniki gdzie przeszła szereg badań diagnostycznych, zaleczono bardzo duży stan zapalny i kiedy było pewne, że kotka wytrzyma zabiegi poddano ją częściowej mastektomii. Śródoperacyjnie stwierdzono nieoperacyjnego guza wątroby. Za trzy tygodnie czeka ją kolejny zabieg. Na tę chwilę stan kotki jest stabilny bardzo grzecznie przyjmuję tabletki na regenerację wątroby. Wierzymy, że Henia zyskała szansę na życie bez bólu, bez martwienia się o pełną miseczkę. Już nie będzie musiała szukać kupek liści żeby znaleźć ciepło. Szukamy dla Henii tego najlepszego
Niestety dotychczasowe leczenie oraz pierwszy zabieg to bardzo duże obciążenie finansowe dla naszej małej organizacji. Na tę chwilę aby uregulować koszt w lecznicy potrzebujemy 2700 zł a za trzy tygodnie kolejne 500.
Możemy ratować zwierzęta tylko dzięki Waszej hojności. Proszę pomóżcie uregulować nam zadłużenie
Kochani jak wiecie od pewnego czasu zmagamy się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Na tej założonej na 100 tys zł udało się uzbierać połowę tej kwoty i zbiórka stanęła niestety w miejscu. Tymczasem po spłacie długów otrzymaliśmy i otrzymujemy dalej kolejne faktury na potężne kwoty i za chwilę znajdziemy się znów w sytuacji bez krytycznej. Wciąż odbieramy kolejne telefony z prośbami lub niemal błaganiem o interwencje no i działamy, ale za tym oczywiście idą kolejne koszty. Ostatnia interwencja to Masza i Sonia. Dziewczyny zostały uratowane, zoperowane i już mają swój dom. Koszty związane z tą sprawą to prawie 6 tys. zł, które uzbieraliśmy na odrębnej zbiórce. Ale chcielibyśmy mieć zabezpieczenie na następne interwencje, które już czekają w kolejce na zrealizowanie. Chcielibyśmy także wyjaśnić, że utrzymujemy i zapewniamy pokrywanie kosztów leczenia naszych tymczasów lub zwierzaków które co prawda są w Domach Stałych ale ze względu na bardzo duże koszty leczenia i niezbyt dobrą sytuację finansową DS zobowiązaliśmy się do ich pokrywania .
I tak właśnie stało się w ostatnim miesiącu. Niemal jednocześnie ratowania życia wymagały dwie sunie: Terri i Szyszka. Terri z utrzymującym się od kilku tygodni obrzękiem stawu skokowego. Obrzęk zaczął się tworzyć po mastektomii. Szyszka z ropomaciczem i guzem na listwie mlecznej. Szyszka nie została wcześniej poddana zabiegowi kastracji z uwagi na ostrą reakcję na narkozę podczas zabiegu usunięcia polipów. Trudno było ją dobudzić. Obie dziewczyny niemal w tym samym czasie trafiły do kliniki dr Kurosza w Gorzowie i obie były hospitalizowane. Szyszce przed samą kliniką pękł guz, więc wszystko co się działo potem było ratowaniem jej życia. Terri wykonano biopsję, która wykazała nowotwór,czeka ją jeszcze operacja. Poniżej przedstawiamy historie leczenia Terri w lecznicy Amicus w Zielonej Górze i później w Gorzowie oraz historię leczenia Szyszki i oczywiście faktury wystawione na BOZ . Poand 5 tys. zł. Szyszka w fakturach i epikryzie występuje jako ZgredekPonownie prosimy Was o wsparcie i zasilenie założonej jakiś czas temu zbiórki i dokończenie jej. Bez waszej pomocy my nie pomożemy żadnemu zwierzęciu.
Odebraliśmy dwie ranne suczki. Sonia z rozerwanym pyszczkiem oraz Maszę z ropiejącą raną policzka. Obie suczki zostały w klinice weterynaryjnej, gdzie przeszły leczenie i chirurgiczne zaopatrzenie ran. Po opuszczeniu lecznicy trafiły do domu tymczasowego do Katowic . Koszty leczenia i pobytu Maszy i Soni w klinice przekroczyły 5 tys. 100 zł. Faktura w załączniku.
Transport z Zielonej Góry do Gorzowa po sunie oraz z Gorzowa do Katowic i z Katowic do Zielonej Góry odbył się na koszt Biura . Wieźliśmy też sunie do kliniki prawie 300 km i odwiedziliśmy jeszcze przed operacją . Trasa z Zielonej Góry do Gorzowa i z powrotem.
Nie mogliśmy zostawić tej suni bez pomocy, po alarmującym telefonie z Sulechowa. Stary pies z niedowładem, bity, rzucany o ścianę, otarcia na skórze z larwami much. Pojechaliśmy . Na miejscu zastaliśmy zagłodzoną, odwodnioną 13-letnią sunię. Pies ma problemy z chodzeniem, odleżyny, chorobę skóry, jest słaby i nie trzyma moczu. Sąsiedzi zeznali, że niedawno sunia leżała pod drzwiami wewnątrz mieszkania, a przez szparę na korytarz lał się mocz. Ot taka tam patologiczna codzienność. Sunia ostatni raz była u weta 2 lata temu. Bardzo cierpiący pies. Zabraliśmy. Na miejscu była policja. Sunia jest w klinice dr Kurosza w Gorzowie gdzie pewnie zostanie. I macie kolejny dowód, dlaczego jesteśmy potrzebni.
Kochani, prosimy, błagamy Was o pomoc finansową i domy tymczasowe oraz stałe. Wszystkie zwierzaki są cudowne i kochane.
Ostatnie dwa miesiące były bardzo trudne dla naszego stowarzyszenia. Pod naszą opiekę trafiały praktycznie same, bardzo ciężkie przypadki. Po opłaceniu zaległych faktur, zostaniemy bez środków na ratowanie i leczenie zwierząt. Tymczasem nie ma dnia bez zgłoszeń przypadków znęcania i błagalnych telefonów o pomoc zwierzakowi z sąsiedztwa lub widzianego przejazdem. Głównie o zabranie z podłych urągających godności zwierzęcia warunków. Staramy się być wszędzie, gdzie jesteśmy niezbędni. Niestety nie jesteśmy z gumy, podobnie jak nasze finanse, które w ostatnim czasie na skutek wydatków na naszych licznych podopiecznych skurczyły się do niebezpiecznie niskiego poziomu.
Jak opłacimy faktury zostaniemy bez środków do dalszego działania. Będziemy na minusie. Bez Waszej pomocny nie damy rady daje pomagać.
Nasze ostatnie interwencje to między innymi Łatek z gnijącą łapą. Łatek niestety wkrótce po zabiegu przekroczył Tęczowy Most..
Uratowaliśmy kozę Matyldę, której właściciel odciął siekiera łuk brwiowy. Łuk udało sie doszyć, ocalało oko. Dziś Matylda jest zdrowa i szczęśliwa w nowym domu
Pomogliśmy też Bosmanowi, który był w opłakanym stanie. Psiak był psychicznie wycofany, jego sierść była kłębem posklejanych odchodów, błota, był bardzo chudy, bez chęci do życia. Obecnie przebywa w domu tymczasowym, gdzie pod troskliwą opieką zmienił się w otwartego i wesołego psa. Szukamy dla niego domu stałego.
Pod naszymi skrzydłami jest Fredi, który nie ma połowy skóry i mięśni na pyszczku. Kot najprawdopodobniej uległ wypadkowi komunikacyjnemu. Właściciele przez dwa miesiące nie zabrali go do weterynarza. Fredi jest leczony w lecznicy, cały czas opłacamy jego pobyt tam. Czeka go rekonstrukcja pyszczka.
Kolejna bida to Dżeki z ogromnymi guzami na jądrach i wątrobie. Psiak jest już po zabiegu, ale cały czas o niego walczymy. Przebywa w domu tymczasowym, gdzie powolutku dochodzi do siebie.
Kolejny pies, którego odebraliśmy to Bandi, pies został odebrany od niepoczytalnego starca, który więził go w brudnej, starej komórce bez dostępu światła.
Pod naszą są również psy i koty odebrane interwencyjnie, które przebywają w schroniskach i hotelch. Kilka z nich je karmę specjalistyczą.
Pomóżcie nam pomagać! Dajemy czas i nasze poświęcenie, ale bez prozaicznej rzeczy, jaką są środki na ratowanie, nie ruszymy dalej
Ładuję...