Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wieroczka przeżyła! Psinka miała kilka operacji, jej młody organizm zawzięcie walczy o życie. Szczeniak przebywa obecnie w lecznicy pod czujnym okiem weterynarzy. Bardzo dziękujemy za udzielenie pomocy!
Rano zadzwonił mężczyzna, powiedział, że znalazł szczeniaka z odgryzionym nosem i potrzebna jest natychmiastowa pomoc! Psinka nie pozwalała wziąć się na ręce, mężczyzna dzwonił wszędzie, gdzie tylko można było, ale w okresie świątecznym wszyscy byli zajęci swoimi sprawami...
Pojechaliśmy pod wskazany adres najszybciej, jak to było możliwe i to, co ujrzeliśmy, po prostu zwaliło nas z nóg: piesek dosłownie nie miał pyszczka! Te wiszące strzępy skóry, połamana szczęka... Malutka sunia nie mogła ani jeść, ani pić, była strasznie wychudzona...
Wieroczka była słaba, ale niestety zupełnie nieoswojona, bała się ludzi, dlatego ciągle nam uciekała i nie mogliśmy jej złapać (otwarta przestrzeń, teren zakładu produkcyjnego). Maleństwo było przerażone, dlatego postanowiliśmy wrócić na miejsce później i podjąć próbę odłowu jeszcze raz. Kolejny raz również zakończył się fiaskiem, musieliśmy pojechać do ośrodka rehabilitacyjnego po klatkę-pułapkę i trzeci raz przyjechaliśmy po pieska już we trójkę. Sunia była już tak wykończona, ale udało jej się czmychnąć przed nami. Na szczęście schowała się w jakiejś skrzynce, gdzie tam już nie mieliśmy problemu, by ją złapać. Wielogodzinna gonitwa zakończyła się sukcesem.
W związku z tym, że był to 31 grudnia, robiło się już ciemno i żadna lecznica nie pracowała, musieliśmy zdać się na samych siebie. Przemyliśmy te rany, które się dało, usunęliśmy zgniłe kawałki skóry, które koszmarnie zwisały z pyszczka. Smród był okrutny... Wyobraźcie sobie zapach rozkładającego się ciała... I ten przerażający widok. Nigdy nie mieliśmy takiego przypadku, serce nam się po prostu krajało... Psinka policzków nie miała, żuchwa była złamana w połowie, nosa – jak widzicie – też nie ma... Co mogło się z nią stać? Co się przytrafiło temu biednemu maleństwu?! Jesteśmy pewni, że to nie sprawka innych psów. Wygląda na to, jakby Wieroczka wsunęła gdzieś pyszczek i wtedy jej odrąbało nosek.
Dziewczynka jest bardzo słaba, nie jadła przez kilka dni, dlatego potrzebuje płynnego pokarmu. Co godzinę wlewaliśmy jej do pyszczka bulion ze zmielonym w blenderze mięskiem. Podawaliśmy antybiotyk i leki przeciwbólowe.
2 stycznia Wieroczka została od razu zabrana na operację. Lekarze zrobili, co tylko mogli, zaszyli rany, naciągnęli skórę, udrożnili nos poprzez wstawienie specjalnych rurek. Operacja była naprawdę ciężka, żmudna i długotrwała. Po operacji sunia przez kilka godzin leżała pod tlenem w inkubatorze, dostawała kroplówki w celu ustabilizowania jej stanu. W chwili obecnej stan szczeniaka jest ciężki, ale stabilny. Malutka dostaje karmę Recovery. Psinkę czeka jeszcze szereg operacji, ale jesteśmy dobrej myśli! Dziewczynka jest silna, da radę! Gdybyście tylko widzieli te oczy... Patrzy na nas z taką wdzięcznością, rozumie, że chcemy jej pomóc. Jeszcze troszkę się boi, ale zaczęła nam bardziej ufać.
Nasza mała podopieczna będzie przebywać w lecznicy do czasu całkowitego wyzdrowienia, będzie też zaszczepiona. Wiadomo, że takie uszkodzenia ciała zmniejszają szanse na całkowite przywrócenie wcześniejszego stanu zdrowia, ale lekarze zrobią wszystko, co w ich mocy, by uratować to słoneczko.
To maleństwo ma szansę na nowe życie. Jest taka młodziutka... Kochani, pomóżmy jej! Ona zasługuje na to, by żyć! Gdy Wieroczka dojdzie do siebie, poszukamy dla niej kochającego odpowiedzialnego domu... Pamiętajcie, liczy się każda złotówka!
Ładuję...