Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie chciał galopować, więc był kopany. Gdy to nie pomagało, nastoletnia właścicielka okładała go batem na oślep.
Poznajcie historię Porosta – końskiego męczennika, który przez lata traktowany był jak zabawka, żywy konik na biegunach. Szarpany, poganiany, dźgany ostrogami, z bolącym grzbietem i szeregiem napięć całego ciała, ujeżdżany w okrutny sposób. Zbyt duże wymagania oraz ogromny ból psychiczny i fizyczny sprawiły, że Porost zaczął się buntować, za co obrywało mu się jeszcze bardziej…
Ile katuszy może znieść koń? W jednej ze swoich książek Gerd Heuschmann napisał – „Konie nie wydają żadnego dźwięku, gdy cierpią – proszę sobie wyobrazić, jak głośno byłoby na placach treningowych, gdyby te piękne istoty otworzyły pysk, nie tylko z powodu twardej ręki”. Nie wydają żadnego dźwięku… Cierpienie Porosta odzwierciedlają jedynie jego oczy oraz strach przed ludzką ręką…
Dla ówczesnej właścicielki problemem nie był bolesny uraz stawu skokowego. Zatrzymajmy się w tym miejscu na moment. Wyobraźcie sobie, że jesteście zmuszani do treningu, podczas gdy Wasze kolano jest opuchnięte, a każdy, nawet najmniejszy ruch sprawia przeogromny ból. A teraz wyobraźcie sobie, że jesteście zmuszani do tego ruchu, mając na plecach kilkudziesięciokilogramowe obciążenie. Obciążenie, które jest Waszym katem. Krzyczy na Was, popędza, bije. Tak właśnie czuł się Porost, zmuszany dźwigać ciężar kata jeźdźca…
Dmuchanie dymem z e-papierosa we wrażliwe nozdrza konia również było na porządku dziennym. Na domiar złego ciągłe przenoszenie ze stajni do stajni pozbawiły Porosta nadziei na lepsze życie, które obserwował załzawionymi oczami u innych pensjonariuszy.
Żaden koń, żadna żywa istota nie zasłuzyła na tak potworne życie. Życie przepełnione cierpieniem, nie tylko fizycznym. Wiele istot poddałoby się. Ale nie Porost. Jego nadzieja i nieustająca wiara w ludzką dobroć pozwoliła mu doczekać najpiękniejszego dnia w jego marnym życiu – odbioru z rąk oprawców. Odbioru, który nie byłby możliwy, gdyby zaangażowanie jednej z naszych inspektorek, Gabrysi.
Porost został odebrany w czerwcu 2022 r. Został znaleziony bez opieki na szkolnym boisku w Białej Podlaskiej - był w ogłowiu z wędzidłem i ochraniaczach, bez dostępu do wody. Na miejsce została wezwana policja i straż miejska.
Koń przyjechał do nas wychudzony, z licznymi bliznami po odparzeniach na nogach na skutek nadużywania ochraniaczy, z bliznami na kłębie, z ogromną traumą i stanem depresyjnym. Na widok bata po dziś dzień reaguje panicznym strachem. Przez pierwsze dni nie szukał jakiegokolwiek kontaktu z końskim stadem, wstydząc się tego, co uczynił mu człowiek.
Lekarz weterynarii stwierdził u Porosta poważne zaburzenia snu. Dotychczasowi właściciele bagatelizowali problem, mało tego: bawiło ich to! Na zamieszczonym przez nich w sieci nagranie widzimy, jak koń zasypia i bezwładnie upada. W opisie filmu właściciele stwierdzili: „odklejka Porosta”. Kim trzeba być...?
Podczas wizyty stomatologa okazało się, że Porost ma w dziąśle fragment zęba mlecznego, który trzeba jak najszybciej usunąć oraz wilcze kły, które powodowały ból przy zakładaniu wędzidła i podczas treningów. Każdy koniarz wie, że niedopuszczalna jest jazda z wędzidłem w pysku konia, gdy ten ma wilcze kły. To znęcanie się w czystej postaci.
Dzięki ciężkiej pracy naszego zespołu Porost znalazł swojego przyjaciela, uwierzył. Uwierzył, a my za żadne skarby nie dopuścimy, aby wiara z dobrego człowieka kiedykolwiek go opuściła. Jest pod stałą opieką lekarzy weterynarii, fizjoterapeuty, dentysty i kowala. Zdiagnozowano u niego zapalenie i zwyrodnienie w obrębie stawu skokowego lewego, z obecnością wolnego fragmentu chrzęstno-kostnego oraz entezopatię więzadła pobocznego przyśrodkowego stawu skokowego.
Porost jest obecnie po zabiegu artroskopii lewego stawu skokowego, ktory został wykonany w klinice SGGW. Niestety zwyrodnienie postępuje bardzo szybko, dlatego potrzebne są dodatkowe, specjalistyczne badania. Koń otrzymuje leki przeciwbólowe, które pozwalają mu funkcjonować bez cierpienia.
Z przykrością musimy stwierdzić, że koszty pobytu w klinice i leczenie Porosta znacznie przekroczyły nasze możliwości finansowe. Faktura za samą operację opiewa na ponad 12 000 zł… To dla nas niewyobrażalna kwota!
W tym momencie brakuje nam środków, by pomagać innym potrzebującym zwierzętom. Bylismy zmuszeni wstrzymać interwencje, choć zgłoszenia wciąż spływają. Jest bardzo źle, ale wierzymy, że nie zostawicie nas w tym trudnym momencie. Bardzo prosimy o wsparcie. Wspólnie możemy dać lepsze życie Porostowi i nadzieję kolejnym cierpiącym istotom!
Ładuję...