Leżała w jednym miejscu. Biedna, łagodna, głodna... Czekała, jednak nikt nie wrócił

Kolejny raz serce boli... Kolejna porzucona, niechciana? Zgubiła się? Czekała w jednym miejscu... Zobaczony post na Facebooku, przed 20.00, że przy zalewie w Chanczy, przy drodze leży pies. Sfilcowany, chętnie zjadł bułkę, która dostał i pytanie, czy ktoś może pomóc.

Mam słabość do kudłaczy... Zadzwoniłam do znajomej, która mieszka niedaleko, czy da radę sprawdzić. Sama ma sporą gromadkę podopiecznych, pracuje, ale mimo wszystko pojechała. W miejscu, gdzie leżała nie było jej- stali młodzi ludzie, Aneta zaczęła pytać, czy nie widzieli, niestety, dopiero co przyjechali. Ciemno, pada... Aneta poprosiła, żeby ktoś z nią poszedł jeśli może pomóc szukać bidy - poszedł młody chłopak któremu bardzo dziękujemy!

Po chwili, po drugiej stronie pod drzewem znalazła się! Leżała lekko merdając ogonkiem, jednak nie podnosiła się. Aneta podeszła, pogłaskała, poprosiła młodego człowieka o przyświecenie. Wzięła na ręce i zaniosła do samochodu- przywiozła do mnie. Sunia bezpieczna ❤️ dostała jeść i pić, miała suche i ciepłe miejsce do spania. Dziś pojechała do weterynarza na badania, wykonane zostało USG, pobrana krew do badań, została zbadana. 

Oprócz filcu pchły i kleszcze, ślad po obroży /łańcuchu? Przed sunia sterylizacja (ok 500 zł), szczepienie (70), chip (50 zł), odrobaczenie, odpchlenie, zbadana została krew, jutro będziemy konsultować wyniki z lekarzem (100 zł), zobaczymy czy coś jeszcze trzeba sprawdzić, czy wdrożyć leczenie...

Sunia waży 22 kg, ma około 8 lat. Oaza cierpliwości, łagodności, miła, kochana, grzeczna. Koszty jak widać wysokie, ale czułam, że trzeba jej pomóc, choć miałam nic nie brać, póki nie wydam kilku psów do adopcji.

Pod opieką mam ponad 20 psów, ogarniam je sama, wożę do lekarzy, sprzątam, karmię, tule... Pomożecie ją ogarnąć?