Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Serdecznie dziękujemy za wsparcie koteczki. <3 Dostaje codziennnie leki ze względu na epilepsję. Rysia trafiła do domu tymczasowego naszej wolontariuszki. Czuje się tam dobrze, ale to nadal nie jest dom , w kótrym byłaby czyimś całym światem! Szukamy domu dla Rysi, domu na zawsze.
W miniony weekend nasza Rysia zaczęła widocznie opadać z sił, zataczała się przy próbie przemieszczania i ewidentnie źle się czuła. Trafiła w trybie pilnym pod opiekę lek. weterynarii i i szczęśliwie udało się ją wzmocnić.
Wciąż nie mamy stuprocentowej diagnozy, że Rysia jest kotem padaczkowym. Czy możliwe, że jej stan to wpływ przetaczających się przez nasze województwo burz? A może to wynik przyjmowanych leków?
I choć wiemy, że szanse znalezienia domu kotu z padaczką są niewielkie, to chcemy je dla niej wywalczyć. Bo z padaczką da się żyć! To brak diagnozy może być dla Rysi katastrofalny w skutkach. Dlatego nie poddajemy się, analizujemy, szukamy specjalistów i pomocy gdzie tylko się da. Każda informacja o stanie zdrowia Rysi może się okazać tą decydującą.
Dokopujemy się do tej wiedzy powiększając jednocześnie dziurę w naszym budżecie. Kończąca się lada moment zbiórka tej "zwykłej, szaroburej siedmioletniej kotki" nie dotarła nawet do połowy. Tak - jej choroba odstrasza potencjalne domy tymczasowe - ale nie jest jej winą! Pomóżcie nam ustalić tę przyczynę! Zanim będzie za późno...
Rysia jest już po rezonansie i ponownej konsultacji z neurologiem. Wszystko wskazuje na początki padaczki idiopatycznej. Dostaje leki co 12 godzin, które grzecznie zjada z karmą. Za trzy tygodnie robimy kolejne badania i będziemy wiedzieć, czy leki działają.
Adopcja to odpowiedzialność za drugą istotę. Adopcja to dom na zawsze, bez względu na chorobę i starość.
Rysia/Migotka została bezceremonialnie oddana po 7 latach od adopcji. Była adoptowana jako mały kociak z jednej z suwalskich organizacji. Po kilku podobno bardzo agresywnych atakach "rodzina" zaczęła szukać miejsca, gdzie oddać Rysię. Tak, oddać. Poza podstawowymi badaniami nie zrobili nic, uznali, że jest nagle agresywna i nie będą z nią mieszkać... Tak trafiła pod naszą opiekę.
Rysia panicznie boi się innych kotów, wtedy dużo krzyczy i się boi. Ale nie jest to kot, który pierwszy atakuje, chowa się i szuka spokoju.
Obecnie przebywa u nas w klatce kennelowej w korytarzu, z daleka od innych. Niestety żadna z nas nie jest w stanie ofiarować jej nic więcej na ten moment. Rysia była w domu tymczasowym przez dwa tygodnie, jednak zaatakowała opiekunkę i ta zrezygnowała z opieki nad nią.
Początkowo myśleliśmy, że Rysię denerwuje tylko obecność kotów. Jednak konsultacja u neurologa wskazała, że przyczyną może być padaczka i podczas ataku Rysia nie kontroluje swoich odruchów. Na co dzień to słodka przylepa. Serce nam się kroi gdy ją widzimy proszącą o dotyk.
Dotychczasowa diagnostyka Rysi pochłonęła już grubo ponad tysiąc złotych. Musimy wykonać jeszcze rezonans magnetyczny z kontrastem (900-1200 zł). To kolejne badania wyjazdowe, nie wykonamy ich w Suwałkach.
Jeżeli rezonans nie potwierdzi żadnej choroby, pozostaje nam konsultacja behawiorystyczna. Tarczycę już powtorzyliśmy i jest w normie, więc to był fałszywy trop. A jeżeli nie znajdziemy przyczyny to... W kartę ma wpisane zalecenie eutanazji. Nawet nie chcemy o tym myśleć. Prosimy o pomoc w opłaceniu jej badań.
Szukamy także domu tymczasowego bez innych zwierząt i bez dzieci, nie chcemy ryzykować. Kogoś, kto da jej szansę i nie wystraszy się wrzasku. Do tej pory nie zaatakowała żadnej z nas.
Ładuję...