Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Jadąc łapać wyrzuconego i błąkającego się od grudnia wyżła zobaczyłyśmy ją. Rozstawiliśmy na wyżła klatkę, a ona chodziła za nami, czekając na coś do jedzenia... Nie chciała podejść zbyt blisko, ale chodziła za nami krok w krok... Po nieudanej próbie nr 1 złapania wyżła zniknęła i ona...
Następnego dnia znów pojechaliśmy na miejsce. Była i ona. Biegały za nią psy próbując ja pokryć. Odganiała się, broniła, uciekała, bała. Bardzo się bała [więcej tutaj].
Jakimś cudem udało się ją złapać. Pokazywała zęby, chciała gryźć, nie rozumiała, że od tej pory już nic złego jej nie spotka. Już nie będzie musiała rodzic, już nie będzie musiała spać w krzakach, czuwając, czy nie zbliża się ktoś, kto zechce ja skrzywdzić. Nie będzie musiała martwić się o jedzenie i walczyć o przetrwanie.
Jest bezpieczna, to jeszcze osie dziecko, to jej pierwsza cieczka! Ma dopiero ok. 10 miesięcy! Jesteśmy zapsione po uszy, mamy długi, ale nie mogłyśmy jej zostawić. Zgłoszenie do schroniska to byłby bilet w jedną stronę... Przed malutką szczepienie, odrobaczenie, odpchlenie, chip, sterylizacja! Kolejne ogromne koszty. Błagamy o pomoc!
Ładuję...