Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Chcemy uratować psa porzuconego przez właścicielkę, która wyprowadziła się, nie wiadomo gdzie i raczej nie wróci. Od kilkunastu dni pies przyczepiony na łańcuchu czeka na jedzenie, wodę, słowem: na pomoc człowieka. Do schroniska nie możemy go dać, bo gmina ma podpisaną umowę z Radysami, schroniskiem owianym złą sławą. Zbieramy na transport dla psa, hotel - tak, aby był bezpieczny.
Zgłoszenie, jakich setki: pies na łańcuchu, na wsi. - Pomóżcie, ponieważ właścicielka porzuciła psa, a sąsiedzi przestali już go dokarmiać – słyszymy w słuchawce telefonu. Jedziemy na interwencję; to jedna z wsi w gminie Michałowo, 40 kilometrów za Białymstokiem i kilkanaście minut drogi do granicy z Białorusią. Posesja opuszczona, kłódka na drzwiach. Mieszkańcy wsi potwierdzają, iż właścicielki psa - Galiny O. od dawna nie ma na posesji.
Czasami dla psa ktoś ze wsi przyniesie jedzenie i wodę, ale ostatnio nikogo na podwórku nie było. Zwierzę było spragnione od kilku dni i głodne.
Faktycznie trzymane było w szopie - bez budy i we własnych odchodach. Bałagan w tym miejscu jest nie do opisania, najlepiej oddaje to fotografia, jaką zamieszczamy poniżej.
Skontaktowaliśmy się z policją, Poinformowaliśmy o konieczności odebrania psa. Jego dalsze przebywanie zagraża utracie jego zdrowia i życia. Nie możemy przekazać go do schroniska w Radysach, ponieważ miejsce to owiane jest złą sławą i tylko pogorszy jego byt. Musimy uzbierać na jego transport (400 zł), hotel 3 x po 500 zł miesięcznie (to już kwota za 3-miesięczny pobyt), kastrację 300 zł. Komplet szczepień – 80 zł. Łącznie prawie 2500 zł. Tyle kosztuje Jego życie. Warto o nie walczyć. Dlatego prosimy Państwa o pomoc.
Ładuję...