Monte - wyrzucony jak (nie)potrzebna rzecz

To już jakaś „tradycja”, że w niedzielne popołudnie dzwoni telefon. Bo ktoś wyrzucił królika i co z nim zrobić… Nie zastanawiamy się. Na myślenie o tym skąd wziąć pieniądze na kolejnego podopiecznego, jak ogarnąć pomieszczenie dla królika i na inne dylematy jeszcze przyjdzie czas.

K. jedzie po niego. Przywozi do fundacji kulkę. Ciekawską kulkę, w bajecznym kolorze. Królik dostaje imię. Monte. Królik dostaje ciepło, jedzenie i spokój. Teraz martwimy się o to, z czego zapłacimy za jego kastrację, szczepienie, odrobaczanie i inne sprawy weterynaryjne… Musimy też kupić przęsła do ogrodzenia króliczego, bo dopóki nie zaprzyjaźni się z naszymi królikami, będzie mieszkał obok. Nie może spędzać dni w klatce.

Biorąc to wszystko razem, cóż…  Potrzebujemy Waszej pomocy. Po to by Monte mógł radośnie kicać z resztą stada.