Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po operacjach Kicia wymaga rehabilitacji kolana i ćwiczeń wzmacniających mięśnie. Ze względu na to, szukaliśmy dla niej zaufanego domu, bo Kicia potrzebuje kogoś, kto odda jej serce. Na szczęście, znalazł się kociarz z polecenia, więc Kicia ma wspaniałą opiekę. Serdecznie dziękujemy za wpłaty – dzięki Wam możemy pomagać kotom w tak kryzysowych sytuacjach!
Działki gdzieś nieopodal Łodzi, blisko leży gmina Tuszyn. Pewna Pani ma tam swoją enklawę, lubi aktywny odpoczynek mimo swego wieku. Kociara, ma w domu swoją kotkę, a na działce dokarmia od kilku lat szarą, bezdomną. Pewnego dnia zauważyła, że kotka ma problem z nogą. Okazało się, że została postrzelona śrutem. Ratując kotkę zabrała ją do Łodzi, umieściła w lecznicy całodobowej, a po konsultacji przeprowadzonej w oparciu o zdjęcia RTG usłyszała, że operacja ratująca życie kotce zamknie się kwotą około 1000 zł. To zbyt dużo jak na kieszeń emerytki. Z tych powodów otrzymała kontakt do Kociej Mamy. Diagnoza była jednoznaczna: konieczność natychmiastowej ingerencji chirurgicznej w kolanie, druga operacja to sterylizacja połączona z wyłuskaniem śrutu z brzucha. Czas naglił jak zwykle w takich przypadkach. Został wyznaczony termin zabiegu. Ratowanie uszkodzonej nogi zajęło ponad 3 godziny.
Kotka, szara bura, około 3 letnia, swoje imię Kicia zawdzięcza Madzi, dotąd jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by nazwać przychodzącą na posiłki bezdomną kotkę. To zwyczaj też wprowadzony przez Kocią Mamę, każdy kot, który do nas trafia ma nadane imię. To sprawia, że przestaje być anonimowym, a dołącza do grona tych wziętych pod skrzydła Fundacji. To taki nasz przesąd, że koty mające imiona szybciej się leczą... Taki koci zabobon, ale pozytywny.
Druga operacja też była z cyklu trudnych, gdyż obrażenia, jakich doznała Kicia w wyniku postrzału, spowodowały powstanie rozległego ropnia i stanu zapalnego w brzuchu. Konieczne było wprowadzenie kuracji antybiotykowej. Jednak Kici miało się na życie. Buraska dobrze zniosła pobyt w lecznicy, nawet dwie skomplikowane operacje nie miały większego wpływu na jej kondycję. Rekonwalescentka szybko nabierała siły. Kiedy usłyszałam, że jest chętna osoba na adopcję, byłam szczęśliwa. Człowiek polecany jest przez panią Joannę i mam wiedzę, że będzie miała z kotką kontakt. Dla mnie to wymarzona sytuacja. Kotka dość już wycierpiała, nie było opcji wypuszczenia jej w dotychczasowe środowisko z powodu konieczności rehabilitowania kolana i wykonywania ćwiczeń mających wzmocnić uszkodzone mięśnie. Ponadto miałam obawę czy ponownie nie będzie obiektem ataku. Moje niepokoje bezpośrednio przyczyniły się do ultimatum, które przedstawiłam w chwili, gdy zdecydowałam się finansować leczenie, by do czasu adopcji kotce zapewnia opiekę pani Joanna.
Ładuję...