Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ratowanie życia Lusi zajęło dużo czasu i pochłonęło bardzo dużo funduszy. Bez waszego wsparcia z pewnością by się to nie udało, dlatego też wszystkim którzy wpłacili na jej ratowanie bardzo gorąco dziękujemy.
Kwota ze zbiórki została w całości przeznaczona na pokrycie kosztów pobytu w szpitaliku, operacji, leczenia pooperacyjnego – leki, maści, preparaty do dezynfekcji rany, opatrunki, ubranka pooperacyjne.
Niestety pomimo drugiego zabiegu nie udało się zamknąć rany. Jednak z dnia na dzień była coraz silniejsza. Lekarze podjęli decyzję, że rana musi się choć częściowo zamknąć przez ziarninowanie, ponieważ kolejny zabieg w tak krótkim czasie byłby zbyt ryzykowny. Po ponad 2 miesiącach spędzonych w szpitaliku (pomimo otwartej rany) Lusia zamieszkała w domu tymczasowym, gdzie pod okiem swojej opiekunki dochodziła powolutku do zdrowia. Jednak 3 razy w tygodniu odwiedzała klinikę weterynaryjną w celu kontroli.
Lusia, to około roczna, bardzo spokojna i przyjazna buraska. I choć jej przeszłość jest tragiczna, nadal ufa ludziom. Trafiła na ogródki działkowe nie wiadomo skąd. Bardzo lgnęła do ludzi, pragnęła głaskania i przytulania. Wchodziła do domków na działkach i szukała łóżka do spania. Dołączyła tam do grona kotków żywionych przez karmicieli i codziennie również mogła liczyć na miseczkę jedzenia. Otrzymała imię Lusia.
Przez kilka dni kicia nie przychodziła na karmienie. Gdy wróciła, była już bardzo słaba, a okolice tylnych nóżek były mocno opuchnięte. Miała problemy z chodzeniem. Została natychmiast przewieziona do kliniki weterynaryjnej. Zaczęła się walka o każdy dzień.
Badanie uwidoczniło ranę postrzałową. Lekarze zdecydowali o natychmiastowej operacji. Nie było jednak możliwości otworzenia obu stron jednocześnie. Najpierw operowano ją po stronie, która była w gorszym stanie. Tkankę podskórną objęła już mocna infekcja, wdał się ogromny stan zapalny, było krok od sepsy. W trakcie zabiegu cały, pokaźny obszar zmienionej tkanki został usunięty. Jednak rana pooperacyjna nie chce się goić, otiwera się i nadal utrzymuje się przewlekły stan zapalny.
Lusia cały czas przebywa w szpitaliku, gdzie codziennie otrzymuje leki i ma zmieniane opatrunki. Po wygojeniu rany będzie miała kolejny zabieg z drugiej strony, bo w tej chwili jej stan na to nie pozwala. Sytaucja jest poważna. Komplikacje pooperacyjne (spowodowane problemami z gojeniem rany) sprawiają, że jesteśmy bardzo ostrożni w ocenie sytacji.
Lusia jest pod całodobowym nadzorem lekarzy. Potrzebuje czasu oraz leków, specjalistycznych maści, opatrunków, ubranek pooperacyjnych, środków dezynfekcyjnych, dobrej karmy i wielu innych rzeczy. Nasi wolontariusze poświęcają jej mnóstwo uwagi i czasu, koszty leczenia zaczynają nas jednak przerastać.
Lusia uparcie walczy o życie. Bardzo dzielnie znosi zabiegi lecznicze oraz codziennne zmiany opatrunków. W jej ślicznych oczkach jest bardzo mocna chęć życia, dlatego nam nie wolno tego zaprzepaścić. Nie możemy zawieść jej zaufania, które zostało już nadszarpnięte. Ona ma szansę na bycie zdrowym szczęśliwym kotem i poznanie lepszego życia, niż do tej pory. Lecz bez Waszej pomocy nie damy rady, bo pieniądze, a raczej ich brak, są przeszkodą w otworzeniu Lusi drzwi na lepsze jutro. Prosimy, pomóżcie tej cudownej koteczce znowu zobaczyć słońce.
Ładuję...