Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzi dziękujemy za udzielone wsparcie finansowe i zaufanie jakim Państwo nas obdarzyli. Za zebrane pieniądze wykonaliśmy niezbędne zabiegi weterynaryjne - Gizmo został zaszczepiony, zaczipowany oraz wykastrowany. W dodatku, miło nam poinformować, że od kilku dni Gizmuś zamieszkał w nowym domu!
Gizmo jest malutkim, ok. 2-letnim psiakiem o niebanalnej, wręcz niepowtarzalnej urodzie.
Został potrącony przez samochód i leżał przy drodze, w dobrze widocznym miejscu, czekając na jakąkolwiek pomoc. W silnym wstrząsie machał bezradnie łapkami i cały się trząsł. Pomimo tego nikt nie zwracał na niego uwagi. Dopiero przejeżdżająca tamtędy dziewczyna, która uratowała już niejedno bezbronne stworzenie, zabrała go do weterynarza i skontaktowała się z nami.
Zobaczyliśmy go po raz pierwszy leżącego na stole w gabinecie weterynaryjnym. Nie ruszał się, tylko jego wielkie, przerażone oczy mówiły, co czuje… Mimo braku miejsca w domach tymczasowych nie mogliśmy odmówić mu naszej pomocy. Po obejrzeniu przez lekarza usłyszeliśmy diagnozę – silne uderzenie w głowę, prawdopodobnie obrzęk mózgu. Nie stwierdzono żadnych złamań czy urazów wewnętrznych. Był w tak złym stanie, że szanse na przeżycie miał niewielkie. Dostaliśmy leki i zalecenia – spokój, cisza i obserwacja.
Kilka pierwszych nocy mieliśmy nieprzespanych. Psiak nie jadł, dostawał kroplówki. Co chwilę musiał mieć zmieniane podkłady, gdyż nie kontrolował potrzeb fizjologicznych. Po kilku dniach można było zaobserwować delikatną poprawę – zaczął podnosić głowę, zainteresował się jedzeniem, skomlał gdy tylko chciało mu się siusiu. Później, powolutku usiłował wstawać, najpierw tylne łapki, później przednie… Musiał mieć jakąkolwiek podporę z prawej strony ciała, gdyż tylko wtedy przez kilka sekund potrafił utrzymać pozycję stojącą. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Gizmo zaczął sam jeść, wychodzić za potrzebą. Wkrótce zaczął biegać i bawić się z psami. Naszej radości nie było końca.
Niestety, nikt nie pyta o jego adopcję i nikt nawet nie dał mu szansy zaprezentowania się na wizycie adopcyjnej. Trochę to potrwa zanim ktoś go wypatrzy i powie: „on i żaden inny!”.
Teraz, gdy Gizmo doszedł już całkowicie do siebie, potrzebuje szczepień, czipowania i kastracji. A my potrzebujemy Waszego wparcia na ten cel. Wyleczyliśmy go z własnych środków, jednak przy tak dużej liczbie podopiecznych (ponad 150), nie dajemy już rady… Bardzo prosimy o wsparcie.
Ładuję...