Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziekujemy za wsparcie, dalsze losy naszych podopiecznych można śledzić na fundacjaazyl.eu
Piesek trafił do nas po tym, jak został potrącony przez samochód.
Miał widoczny uraz głowy, więc pojechał do lecznicy na prześwietlenie. Tym bardziej, że spodziewaliśmy się również obrażeń wewnętrznych.
Po prześwietleniu okazało się, że ma złamane żebra a przy okazji widoczne były też stare zwyrodnienia i zrosty. Po dalszych badaniach okazało się, że ma również straszną anemię - najprawdopodobniej z powodu INWAZJI pcheł.
Jednak to, co zszokowało nas najbardziej, to "skorupa", jaką miał na grzbiecie. Jeszcze nie wiemy, co to jest ale z pewnością jest to choroba skóry, która nie powstała ani wczoraj, ani dziś.
To coś, co ten biedny staruszek miał na grzebiecie najprawdopodobniej od wielu miesięcy, jeśli nie lat. I po raz kolejny mamy przeświadczenie, że potrącenie przez samochód czyli coś, co było tragedią, okazało się dla zwierzaka wybawieniem. Bo wygląda na to, że pierwszy raz w życiu ten pies ma teraz prawdziwą opiekę i troskę. Jest w lecznicy, w szpitalu, gdzie przez cały czas ktoś go dogląda i o niego dba.
I musi tam zostać ponieważ póki co nie wstaje i nie je samodzielnie. Ma też założony cewnik, ponieważ sam się nie załatwiał. Zastanawia nas też, jakim cudem, pies mający takie zwyrodnienie, który prawie się nie porusza znalazł się na jezdni? Zasugerowano nam eutanazję, bo jego stan jest bardzo poważny a rokowania nie najlepsze. I nie jest to wynik wypadku a prawdopodobnie wieloletnich zaniedbań. I byłoby to chyba najrozsądniejsze rozwiązanie. Ale czy możemy tak od razu się poddać? Nie zawalczyć o psa, o którego nie walczył do tej pory nikt? Bardzo chcielibyśmy dać mu szansę, żeby choć przez krótki czas zaznał dobrego życia. Wiemy, że szanse nie są duże ale jeśli nawet jest to cień szansy, to bardzo chcielibyśmy mu ją dać.
Ładuję...