Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nadal zbieramy.
Kochani,
Gdy 1 grudnia podpisałam umowę z PGE na dostawę prądu nie spodziewałam się, że PGE wywinie nam taki numer...
Przyzwyczajona do tego, że inkasent pojawia się raz na dwa miesiące ze stoickim spokojem czekałam na wizytę pana z elektrowni. Gdy po 10.02 nadal nikt się nie pojawił, więc zaczęłam wydzwaniać.
I tak, Kochani, dzwoniłam sobie półtora miesiąca średnio raz na tydzień z prośbą o spisanie mi liczników. Pan inkasent pojawił się 15 kwietnia. Faktura przyszła za 4,5 miesiąca. Niestety kwota nas załamała. Wiedziałyśmy, że może być dużo, bo musiałyśmy się dogrzewać, bo kilkakrotnie były awarie pieców (szpitalik konwektorem, bojler w kociarni dwa razy w tygodniu po kilka godzin kiedy jest sprzątanie i potrzebna gorąca woda), ale rachunek, który dostałyśmy nas powalił. 5700 zł za 4,5 miesiąca zimy...
Dwa piece na pellet z grzałkami, pralka, zmywarka, suszarka, bojler u kotów i podgrzewacz przepływowy w domku ze szpitalikiem. Niestety teraz już wiemy, że kominko-piece z nadmuchem nie dają rady ogrzać takiej powierzchni. Na dodatek domki są nie do końca docieplone. W pomieszczeniu z piecem 28 stopni, a np w szpitaliku czy łazience 15 stopni. W takich temperaturach żyć nie mogą ani ludzie, bo za gorąco, ani chore zwierzęta, bo za zimno. Na pellet wydałyśmy 4 tys.
Razem ogrzewanie od października do chwili obecnej wyniosło prawie 10 tys. Tak nie można. To bezsensowne. Po konsultacjach ze znajomymi, którzy zmienili ogrzewanie na gazowe wiemy, że to jedyna sensowna dla nas forma. Musimy w tym roku koniecznie założyć centralne na gaz. To następny wielki wydatek... Nie będziemy miały wyjścia...
Ale teraz musimy zapłacić fakturę PGE. Wybaczcie, że znów proszę, ale nie mamy innego wyjścia. Termin płatności to 4 maja.
Ładuję...