Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie. Wszystkie pieniądze przekazane przez Państwa wykorzystujemy tylko na utrzymanie naszych zwierząt. Dzięki Wam udaje się je wyleczyć i znaleźć nowe rodziny. Niektóre zostaną z nami już do końca. Ale zrobimy wszystko, żeby zapewnić im godne warunki. Jest ciężko, ale się nie poddajemy, bo wiemy, że możemy na liczyć na Waszą nieocenioną pomoc i wsparcie, nasi Kochani darczyńcy - Dziękujemy
Walczymy:-(
To jeden z najbardziej skrzywdzonych, uratowany przez nas. Nazwałyśmy go Feniks. Podpalany, wieszany, ciągnięty za samochodem, przypalany papierosami, udało się go uratować. Jego, jak dziesiątki innych, ale wszystko się kiedyś kończy. Nasza pomoc też zmierza ku końcowi. Bez Darczyńców, bez wsparcia - nie ma naszych, już raz uratowanych. Optymizm, nadzieja i wiara, że dobro wraca tkwiły nas, kiedy kilka lat temu zaczęliśmy pomagać. Dzisiaj wiemy, że to orka na ugorze. Pozyskanie środków na utrzymanie zwierząt to niemal cud. Szczególnie dla małych, niemedialnych organizacji, takich jak nasza.
Tracimy nadzieje na możliwośc pomagania i wtedy na naszej drodze pojawia się kolejna ofiara "ludzkiego" bestialstwa.
Kopany, rzucany o ścianę, z przywiązanym do ogona nadmuchanym workiem, ratował się jak umiał. Nie wiemy, czy był wleczony za samochodem, chociaż na to wskazują zdarte do krwi opuszki i łapki.
Gdzie kończy się działalność tzw. "człowieka", zaczyna się empatia. I jej możemy się uczyć od zwierząt. Na szczęście zwyrodnialców, takich jak ci, którzy znęcali się nad tym kocim staruszkiem mamy nadzieję jest coraz mniej.
Obity, obolały, z wybitymi zębami. Karmiony na razie kroplówkami, zaopatrzony w leki, pod czułym okiem kotki, która trafiła do nas jako maleńkie kocie wyrzucone na śmietnik.
Wiemy na pewno, że został upodlony i skrzywdzony do granic możliwości. Kociak przeżył, ale czeka go długie leczenie. Kleszcze usunięte, pozostałe rany na skórze zaopatrzone. Ale przed nami jeszcze dalsza walka, o łapę, bo ze względu na jej stan nie wiemy, czy uda się ją uratować. Robimy co w naszej mocy, bo szczęściarz i jego kocia "pielęgniarka" walczą z całych sił o życie i zdrowie, podobnie jak zespół techników i lekarzy.
Szczęściarz przebywa w gabinecie weterynaryjnym prowadzącym 24-godzinną opiekę ambulatoryjną. Dostaje leki i wszystko, czego potrzebuje. Niestety to będą duże koszty, ale w sytuacji ratowania życia i zdrowia nie myśli się o pieniądzach. Wiemy, że zawsze możemy liczyć na wsparcie, nawet najmniejsza kwota to dla nas duży ratunek. Właściwie nie dla nas, ale zwierząt, które stają na naszej drodze, a my nie jesteśmy w stanie odmówić pomocy.
Was Darczyńcy, ludzi o dobrych sercach, wrażliwych na krzywdę słabszych, bardzo prosimy o pomoc. Bo my nie dajemy już rady.
Ładuję...