Nie mamy za co leczyć kotów

Zbiórka zakończona
Wsparły 254 osoby
9 166 zł (45,83%)

Rozpoczęcie: 17 Listopada 2023

Zakończenie: 1 Lutego 2024

Godzina: 01:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Wiem, że często czytacie żalposty. Wiem, że wielu ma dosyć, że woli oglądać filmiki ze słodkimi kotkami. 

Niestety sytuacja nas zmusza do napisania, kilku słów prawdy. Prawdy, która może niektórych urazić. 

Wydawałoby się, że osiągnęłyśmy już tak wiele, własnymi rękami remontujemy Koci Azyl, spędzamy tam godziny jednocześnie nie zaniedbując statutowych założeń fundacji. Nie będę pisać co oprócz prac w azylu robimy, bo to chyba logiczne gdy fundacja ma pod opieką niemal sto kotów. 

Ale im więcej robimy, tym częściej mamy poczucie, że coraz bardziej jesteśmy opuszczane przez wspierających. 

W tamtym miesiącu pisałyśmy, że musimy odmówić przyjęcia kociaków. Spotkało się to z wielkim odzewem z Waszej strony. Dodaliście nam otuchy. Zbiórka ruszyła z wielką pompą. Niestety po kilku dniach stanęła w miejscu. My jednak uwierzyłyśmy, że damy radę. Pomimo wielu wydatków, pomimo wielkiego obciążenia jakim jest remont naszego azylu przyjęłyśmy dodatkowe zwierzęta. Zbiórka już nie drgnęła...

Niestety tak jest bardzo często. Bierzemy udział we wszystkich możliwych akcjach. Niestety bez odzewu. 

Konkurs na dotacje 

https://www.ratujemyzwierzaki.pl/obojetnosczabija

Miałyśmy nadzieję, że wskoczymy chociaż na ostatnie 19 miejsce... bo 5000 zł to dla nas ogromna kwota 😢 Niestety zbiórka jak wiele innych się zatrzymała, a wystarczyłaby tylko złotówka, by oddać na nas głos. Wzięliśmy udział w szeregu konkursów, gdzie należało oznaczyć naszą fundację bądź dać 👍 Wspaniała okazja do pomocy dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na wpłaty choćby 1 zł. Niestety zainteresowanie marne. W żadnym konkursie nie udało nam się wygrać karmy... Zbiórka na Koci Azyl... stoi 😢 Widocznie takie miejsce jest niepotrzebne... Odzew jest: "ale ładnie", "gratulacje", "super", "pomagam", "ud" Nikt sobie nie zdaje sprawy z tego ile wysiłku, wyrzeczeń, poświęcenia i nakładów finansowych (w dużej części z naszych prywatnych oszczędności) nas to kosztowało i kosztuje.

Na wygranego czekają wspaniałe nagrody, to niestety też nie zachęca do aktywności 😢 Basia miała fip, dwa razy ... Dwa razy z tego wyszła. Teraz opiekunka kotów chce nas wesprzeć w leczeniu naszych kotów fipowych. Bo mamy ich aż trzy... Maggie, Maja i Prezes. Nawet nie robiłyśmy o nich postów, bo i tak nie byłoby odzewu. Bo tych zwierząt w potrzebie jest tak wiele, żeby o wszystkich napisać, to nic innego by się nie robiło, tylko pisało. Zastanawiamy się czym spowodowana jest ta obojętność. Obojętność, która nie tylko zabija koty w potrzebie, ale również nasze działania.

Dostałyśmy rozliczenie za październik z lecznicy. Kwota kosmiczna...niemal 20 000 zł. Przy takim wsparciu nie mamy szans, by to spłacić. Nie mamy szans na leczenie naszych podopiecznych. Nie mamy szans na przyjmowanie kolejnych kotów, bo życie na kredyt już wielu kotom dałyśmy. Nasze pomysły, prośby, zachęcanie się wyczerpały. Panuje marazm, zniechęcenie i rozpacz... bo mamy kolejnego kociaka z podejrzeniem tej strasznej choroby. Kociak który nie powinien się urodzić. Dopóki nie trafił pod nasze skrzydła jego życie nie miało dla nikogo żadnego znaczenia. Wyrzucony jak śmieć w środku miasta miał sobie sam poradzić. Miał wtedy 4 tygodnie...

Od samego początku słaby, chorowity, łapie każdą możliwą infekcję. Umierał już 2 razy. 2 razy był w stanie agonalnym. 2 razy dzięki pomocy wspaniałych lekarzy udało nam się go uratować. Tylko ten, kto to przeżył, wie jak wygląda walka o życie umierającego zwierzęcia. Panika, ten strach gdzieś w środku, że to już koniec. 

Nie jesteśmy w stanie pomóc temu kotu. Nie stać nas na leczenie, diagnostykę. Wiemy, że nie możemy zaniechać leczenia, pozostaje eutanazja? Jesteśmy w krytycznej sytuacji, a życie tego malucha jak i wielu innych podopiecznych wisi na włosku. Pewnie teraz będzie wielu oburzonych, bo jak to tak można... No można, gdy za słowami pomagam nie idzie żadne wsparcie. Czujemy rozgoryczenie. Rozgoryczenie, że pomoc jest dopóki zwierzę nie jest pod naszą opieką, gdy jest w drodze do lecznicy, ale gdy już jest naszym podopiecznym, to pomagać już nie trzeba 😢 Czym się różni obojętność na krzywdy zwierząt, gdy ktoś mija zwierzę w potrzebie na ulicy od zwierzaka, które już jest zabezpieczone w organizacji? 

Niczym... To jest ta sama obojętność. Obojętność, która zabija...

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Wsparły 254 osoby
9 166 zł (45,83%)