Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Przyjaciele, cuda się jednak zdarzają. Jeszcze tydzień temu byłem załamany koniecznością wyprowadzki ze Starego Polesia. Była do kupienia odpowiednia działka w okolicy, ale potrzebne było aż 220 tysięcy złotych. Zwróciłem się wtedy do Was z prośbą o ratunek.
Dostałem setki wiadomości i telefonów. Robiliście co tylko w Waszej mocy, wpłacaliście darowizny, dzwoniliście po telewizjach, radiach i firmach. Efekt przerósł moje oczekiwania. Udało się zebrać aż 53 tysiące złotych. Swoją pomoc zaofiarowało kilka firm i jedna zamożna osoba prywatna. Dostałem od nich obietnicę dopłacenia całej brakującej kwoty. Tak więc mamy miejsce dla naszego całego stada osiołków i kucyków.
Będą tam miały zapewnione bezpieczne życie do końca swoich dni. Podpisaliśmy już umowę przedwstępną i załatwiamy formalności potrzebne do zakupu działki. Naprawdę nie wiem jak Wam dziękować.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, niestety musimy opuścić to wspaniałe miejsce w Starym Polesiu, gdzie mieszkają nasze zwierzaki. Tylko wynajmowaliśmy je i od jakieś czasu wiedziałem, że to musi nastąpić. Bardzo bałem się tej chwili. Ale teraz nadszedł ten moment i muszę stawić czoła temu wyzwaniu. Praktycznie nie ma możliwości wynajęcia miejsca z odpowiednią infrastrukturą, za jakieś rozsądne pieniądze. A w przeciągu trzech miesięcy musimy opuścić Stare Polesie. Znalazłem odpowiednią działkę, niestety ceny nieruchomości są niebotyczne. 300 tysięcy złotych za 2 hektary. Firma, która nas wspiera obiecała podarować 80 tysięcy złotych, resztę musimy uzbierać sami. Nie wiem, jak to będzie, ale muszę walczyć o nasze zwierzęta. Będę szukał podobnych firm i może uda się załatwić kredyt. Ale działamy od niedawna i szanse są małe.
Proszę Was o wsparcie. Wiem, że kwota jest ogromna, ale musimy poruszyć niebo i ziemię i znaleźć dom dla naszych osiołków i koni.
Marek Sotek
Drodzy Przyjaciele, mam bardzo złą wiadomość. Ja i zwierzaki musimy opuścić Stare Polesie. Miejsce, w którym w tej chwili jesteśmy i gdzie mają dom uratowane przez nas zwierzęta, nie jest własnością fundacji. Wynajmujemy je.
Być może widzieliście, że nad stajnią jest wykańczana część mieszkalna. W tej chwili prace są tam niemal zakończone. A właściciele właśnie poinformowali nas, że na wiosnę chcą się wprowadzić i wypowiedzieli nam umowę najmu. Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi, ale nie przypuszczałem, że tak szybko. Okres wypowiedzenia mamy 3-miesięczny. To znaczy, że do końca maja musimy się wyprowadzić.
W tej chwili w naszym azylu w Starym Polesiu mamy pod opieką ponad 80 zwierząt – osiołków, kucyków i dużych koni. Są to zwierzęta uratowane przed śmiercią w rzeźni, okrutną, samotną i pozbawiającą godności. Niechciane, niepotrzebne, stare i chore. Są też matki z dziećmi.
Znalezienie stajni do wynajęcia z odpowiedniej wielkości pastwiskami i w cenie, na którą możemy sobie pozwolić, graniczy z cudem. Dlatego już wcześniej rozmyślałem o tym, że w pewnym momencie trzeba będzie kupić własny teren, rozglądałem się po okolicy i widziałem grunty na sprzedaż, pytałem o ceny.
Cztery kilometry od naszego azylu w Starym Polesiu jest 2-hektarowy teren, który by nam wystarczył, a nawet dał możliwość przyjęcia większej ilości zwierząt, niż mamy teraz.
Za te dwa hektary musimy zapłacić 300.000 złotych. Byłoby wspaniale, gdyby się udało, bo wtedy już zawsze nasze zwierzęta będą miały gdzie się podziać i już nigdy nie będziemy musieli szukać dla nich nowego miejsca. A to miejsce jest bardzo blisko, więc zarówno wujek Mariusz, który zajmuje się pracami stajennymi jak i ciocia Ola, która pomaga mi w codziennej opiece nad końmi i osiołkami, będą mogli nadal zostać z nami.
Pewna wspierająca nas od dawna firma już dała nam znać, że przekaże nam 80.000 złotych na ten cel. Ale nadal pozostaje 220.000 złotych, które musimy pilnie zebrać, jeśli chcemy, żeby nasze zwierzaki nie zostały bez dachu nad głową. Jeśli się nie uda, nie wiem co zrobimy. Kwota, którą musimy uzbierać, jest ogromna. Ale już nie raz udały nam się rzeczy, które wydawały się niemożliwe.
Dlatego błagamy Was - dołączcie do naszej walki o zwierzęta i wesprzyjcie nas! Wierzymy, że wspólnymi siłami pokonamy wszelkie przeciwności, a nasi podopieczni będą cieszyć się szczęśliwym i bezpiecznym życiem w nowym miejscu...
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...