Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zakupiłyśmy karmę dla tych kotów i jeżdziłyśmy tam przez zimę i karmiłyśmy te koty. Chyba tylko dzięki temu większość ich przeżyła. Jednego młodego kocurka musiałam zabrać bo koci katar prawie go zabił.
Budki które tam postawiliśmy również pomogły im przetrwać.
Bardzo dziękujemy Wam za pomoc dla tych biednych kotów.
Przystań w lesie. Ludzie pływają na jachtach, koty ich nie obchodzą, a raczej przeszkadzają.
Stado kotów żyje tym, co znajdzie lub upoluje. Ostatnio większość została wysterylizowana, bo wcześniej mnożyły i umierały. Ich karmiciel nie żyje.
Czasem raz w tygodniu lub dwa przyjeżdża pan, który rozrzuca im serca z drobiu. Małe kociaki lub starsze koty nie mogą sobie z tym poradzić, nie mogą pogryżć.
Gdy pojechałam tam ostatnio z koleżanką po dłuższej przerwie okazało się, że ktoś podrzucił niewysterylizowane kotki i znów są maluchy. Złapałyśmy jedną kotkę na sterylizację, zabraliśmy na leczenie kotkę z wysuniętym odbytem, która musiała bardzo cierpieć, zabraliśmy też dwa maluchy chore na koci katar.
Znaleźliśmy osobę, która byłaby skłonna karmić te koty, ale musimy zapewnić karmę.
Niestety, obie karmimy już bardzo dużo kotów, dlatego prosimy i błagamy o pomoc. Te dwa tysiące zapewniłoby tym kotom jakie takie przetrwanie. to pomoże?
Wiem, że w morzu potrzeb, to kolejna prośba ale te koty żyją w miejscu, gdzie nie ma żadnych domów, żadnych mieszkańców. Tutaj nie można liczyć na to że ktoś się zlituje, tutaj nie można liczyć nawet na śmieci i resztki, bo tutaj nie ma ludzi, zwłaszcza zimą, a dyrekcja przystani chętni pozbyłaby się kotów w obojętnie jaki sposób. Proszę o pomoc.
Ładuję...